Go to content

Magda. Dwa kroki do wolności

Fot. iStock / pixalot

Terapia bywa męczącą. A raczej to my bywamy nią zmęczeni. Magda też jest. Nie ma ochoty mówić o emocjach. Chce odpocząć. Po prostu sobie posiedzieć.

Piątek. Godzina 15:00

Gabinet jest surowy. Biurko, kozetka fotel dla niej – jeden, drugi dla mnie. Wiem, że przyjmują tu też lekarze innej specjalizacji. I chusteczki na tym biurku. Pewnie potrzebne tylko podczas wizyt u niej. Kiedyś się śmiałam, że to takie „filmowe”, te chusteczki. Śmiałam się, jak pierwszy raz wyciągnęła je dla mnie. Płakałam i śmiałam się. Powiedziałam jej wtedy, że zastanawiałam się zawsze, czy one faktycznie w gabinecie psychoterapeuty są potrzebne.

Nad jej głową wisi tablica z opisanym przewodem pokarmowym i jakimiś chorobami. Nic z niej nie udało mi się zapamiętać. Czasami patrzałam na balkony mieszkań naprzeciwko. Wolałam myśleć, co robią ludzie, którzy tam mieszkają, niż co słychać u mnie.

W gabinecie wisiał obraz. Jedyna ładna rzecz.

Terapeutka: O czym Pani myśli.

Ja: O niczym. (dzisiaj mam pustkę w głowie, nie chce mi się niczego odkrywać)

Cisza

Lubię tak siedzieć i nic nie mówić. Gdzie ten czas, kiedy miałam jej tyle do powiedzenia. Tyle błahych rzeczy, które wydawały mi się ważne. Teraz doceniam tę ciszę.

I ten obraz.

Ja: Lubię ten obraz.

Terapeutka: Tak? Dlaczego?

Ja: Nie wiem. Taki spokój na nim jest.

Terapeutka: A co Pani na nim widzi?

Ja: Kota.

Terapeutka: Kota? (zdziwiona i uśmiechnięta odwraca się i patrzy na obraz)

Ja: No tak, kota. Kota w płaszczu. W długim czarnym płaszczu spod którego wystaje tylko ogon. Trzyma w łapach ten wielki różowy parasol.

Terapeutka: A jak ma na imię?

Ja: No jak. Findus. Zna Pani taką bajkę dla dzieci? O kocie Findusie i jego staruszku Pettsonie? Moje dzieci uwielbiają, ja też. Ten kot umie mówić. Pewnego dnia postanawia się wyprowadzić. Pettson urządza mu mieszkanie obok swojego domu. Zresztą mnóstwo jest tych historii.

Terapeutka: Ale opowiada Pani właśnie tę o wyprowadzce…

(wiem, co chce powiedzieć. Też stoję przed podjęciem decyzji, wkurza mnie, że widzi drugie dno. A ja chcę dziś spokoju. Bezpiecznego dla mnie tematu, bez trudnych emocji)

Terapeutka: Koty lubią chodzić swoimi drogami…

Ja: No tak.

(i koniec. Chusteczki. Tak łatwo mnie dotyka. Czuję znowu gulę w gardle, już nie chcę nic więcej mówić)

Cisza. Już nie ma w niej spokoju.

Ja: Zazdroszczę mu. Temu kotu z obrazu…

Terapeutka: Czego?

Ja: Że może iść, gdzie chce. Że może wybrać swoją drogę i iść powoli, nigdzie się nie spieszyć…

(dlaczego to tak boli, przecież to tylko cholerny kot z różowym parasolem)

Terapeutka: A jak Pani myśli, gdzie on idzie?

Ja: Nie wiem.

Kot w czarnym płaszczu z różowym parasolem jest na pierwszy planie. Przed nim jest już tylko biało brudne tło. Trochę jak śnieg.

Ja: Mam wrażenie, że za chwilę, za moment wejdzie w tę białą przestrzeń. A tam jest tak cicho i spokojnie. Tam jest szczęśliwy.

Terapeutka: Co Pani widzi?

(tak wiem, to nasza gra: nie umiesz mówić emocjach – opowiedz obrazkiem)

Ja: Widzę tego kota, jak patrzy przed siebie i widzi wielką przestrzeń. Taką, której nic nie zakłóca aż po horyzont. Jak wielka łąka. On musi tylko zrobić dwa kroki. Dwa kroki do wolności. Gdzie już od nikogo nie będzie zależeć. Gdzie jest spokój. I cisza.

Terapeutka: Co znaczy od nikogo nie zależeć?

Ja: Że tam może podejmować decyzje nie oglądając się na innych. Nikogo za sobą nie ciągnie. Nie przytłacza go odpowiedzialność. Jest taki lekki… I taki wolny. Nikt niczego od niego nie oczekuje…

(płaczę. Boże ile bym dała za to…)

Terapeutka: Dostałam ten obraz od znajomej. Była przed sześćdziesiątką, kiedy postanowiła spełnic swoje marzenie i zaczęła malować. Zawsze chciała to robić, tylko nigdysię nie składało. Zaprosiła mnie na swoją pierwszą wystawę… Ten obraz też namalowała…

Ja: Piękny.

Dzwonek. Koniec. Popatrzę na niego za tydzień.

Noszę ten obraz w głowie. I te emocje. Marzenia o wolności. Te dwa kroki to bardzo dużo. Ale robię je. Powoli. Przesuwam się powoli do przodu.

Przeczytaj pozostałe zapiski z terapii Magdy:

  1. Pierwszy raz. „To był impuls. Czułam, że lecę głową w dół i zaraz się rozbiję, że nie mogę nad tym zapanować”

  2. Walka z murem. „Wszystko we mnie krzyczy, zerkam na zegarek, ile czasu zostało?”

  3. Nie chcę dziś wychodzić. Tam jest mi dobrze i bezpiecznie. Cholera znowu płaczę

  4. Dwa kroki do wolności  –  czytasz ten odcinek