Okropnie dziś wyglądasz. Czasem zastawiam się, co ty sobie w ogóle wyobrażasz… Jakbyś myślała, że cały świat nagle zacznie się tobą interesować. Nie, kochana, to tak nie działa. Już dawno powinnaś to wiedzieć. Świat ma cię głęboko w dupie. Ludzie też. Co niby chciałaś tym osiągnąć? Aż epatujesz tą swoją żałosnością, cierpieniem z wyprzedaży. Ktoś zapyta, i co dalej? Pomoże ci? Załatwi za ciebie coś, co? Pytam przecież!
Dobrze wiesz, że nic się nie stanie, oprócz tych ciągłych pytań, pytań, których nie chcemy. Przecież doskonale wiesz, czujesz to pod skórą, że jeszcze jedno „wszystko w porządku?” i tylko rozpadniesz się na milion kawałeczków, a oni uciekną jak najszybciej. Nikt nie lubi smutku, nie chce go widzieć. Musisz się dopasować. Masz przecież mnie, jesteśmy razem – tak jak kiedyś. Ja pozwalam ci czuć to wszystko, zawsze będę z tobą, muszę być. Pamiętaj, nie ma innego życia.
A teraz zrób makijaż, ubierz się jakoś i się uśmiechaj. Śmiej się proszę głośno, tak, żeby uwierzyli. Gdy wrócisz do domu będzie czas dla nas, obiecuję, że wtedy nie będziesz musiała już przed nikim udawać, że jest dobrze. Jeszcze ta twoja matka, naprawdę zupełnie nie rozumiem, dlaczego wciąż tolerujesz te jej telefony. Szczerze jej nie znoszę. Dobrze, że przynajmniej jakoś panujesz nad sytuacją, nie wchodzi ci na głowę, gdy na nią zawarczysz.
Pamiętam, gdy się poznałyśmy. Byłaś wtedy w trudnym momencie swojego życia, pamiętasz? Jakoś tak się wszystko poskładało, że pewnego dnia wpadłyśmy na siebie. Bum. Siedziałaś na kanapie i okręcałaś włosy wokół palca. Miałaś wtedy długie, kasztanowe loki – takie jakie on lubił. Potem je ścięłaś, ciążyły ci długo jego komplementami, dotykiem, szeptem. Zupełnie jakbyś jednym cięciem, chciała go wymazać.
Nie chciałam, żebyś robiła coś nowego, tylko po to żeby zapomnieć? Po co? Wiem, że to mogło się udać, ale po co masz się oszukiwać, próbować po raz kolejny, zmieniać i wierzyć – jeśli na końcu i tak czeka rozczarowanie? Ja ci tego zaoszczędziłam. No pomyśl sama, przecież widzisz, że to logiczne. To wszystko składa się w jedną całość.
Jest mi z tobą bardzo dobrze. Czasem tylko nie rozumiem dlaczego jeszcze ze mną walczysz, wiem, może to zbyt wielkie słowa „walka”. Ta nie jest wyrównana, nie muszę się o nas obawiać, jestem ci potrzebna, nie jestem twoim wyborem. To coś zupełnie innego.
Kocham to, jaką perfekcjonistką jesteś, jak dokładnie i pieczołowicie dążysz do doskonałości, w tej swojej śmiesznej pracy. Przecież nie ratujesz świata, a jednak chcesz wszystko tak dobrze zrobić, najlepiej. Będziesz patrzeć w tabelę exela jak w milion dolarów, jakbyś mogła być dzięki temu przez chwilę lepsza. I wiesz, że nie będziesz – całe szczęście, nie muszę ci tego mówić wprost, ty to wiesz doskonale. Wciąż powtarzasz, jaka jesteś beznadziejna, nic nie warta, zresztą nie tylko ty, wszystko. Masz rację, zuch dziewczynka, świat jest chory, smutny, zbyt często niewarty uwagi.
Pamiętaj kochana tylko o tych kilku rzeczach, które musisz robić, dla nas. Przecież wiesz, że nie można inaczej…
Jeśli ktoś będzie chciał cię zabrać, wyrwać z tego życia, naszego bezpiecznego i tak dobrze znanego ci życia, musisz umieć się obronić. Może najlepiej się zgodzić, a potem na ostatni moment zadzwonić z jakąś wymówką. Jak wtedy ze wspólnymi wakacjami. Byłam z ciebie dumna, świetnie to rozegrałaś. Dwieście złotych zaliczki, to niewielki koszt, za twój spokój. Bezpieczeństwo. Mądrze postąpiłaś. Nie mogłaś się przecież wciąż wykręcać, że nie masz ochoty, pieniędzy… zaczęliby drążyć, pytać – eh, wciąż te pytania. Musimy dbać o to, żeby nie byli zbyt ciekawscy, to tak nam utrudnia życie.
To takie proste, na pewno sobie poradzisz.
Wiem, że miałaś dziś trudny dzień. To przeze mnie. Obudziłam cię dzisiaj w nocy, chciałam, żebyś płakała. Bez powodu, a może raczej z miliona powodów. Sama nie wiem. Lubię gdy płaczesz, gdy łzy bezwiednie ściekają ci po policzkach, a ty naprawdę nie wiesz, że to ja. Że to przeze mnie. Przez chwilę próbujesz sobie przypomnieć, co ci się śniło, jakbyś wierzyła, że te łzy to sprawka złych snów. Urocze, zupełnie jak dziecko. Tak mnie czasem bawisz tą swoją nieporadnością, naiwnością. Przyglądam ci się, gdy robisz herbatę i siadasz, wciąż jeszcze płacząca, na skraju łóżka. Myślisz wtedy, że już dawno mnie nie ma, że nigdy się naprawdę nie spotkałyśmy, a ja przecież jestem przez ten cały czas tak blisko.
Już dobrze. Nie płacz. Chodź do mnie, napijemy się wina. A potem pójdziemy spać. Tak po prostu. Sen jest dobry, zaśnij już szybko, żeby dłużej nie myśleć.
Każę ci robić różne rzeczy, udawać, że mnie nie ma. A ty nadal nie wiesz, kim naprawdę jestem, prawda…?
Twoja Depresja
PS: Bardzo cię potrzebuję, bez ciebie naprawdę nie mogę żyć, nie ma mnie. Chcę tylko być z tobą blisko, nie zostawiaj mnie. Nie odchodź. Chyba mi tego nie zrobisz?!
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) aż 350 milionów ludzi na świecie, czyli około 5% całej populacji cierpi na depresję a każdego roku liczba ta ulega zwiększeniu.
Depresja zmusza do robienia wielu rzeczy, których nie widzimy lub nie chcemy widzieć. Oplata powoli i po cichu, wciąga w najbardziej toksyczną relację. Często zabija. I nikt nie wie, dlaczego? Zawsze jest nadzieja, nie bój się poszukać pomocy.
Jest kilka rzeczy, których ludzie nie rozumieją. Rzeczy, które robisz przez depresję:
1. Robisz wszystko, aby ukryć fakt, że masz depresję (często, nawet przed sobą).
2. Bywasz agresywny wobec najbliższych.
3. Jesteś chorobliwym perfekcjonistą.
4. Krzywdzisz siebie, uciekasz w nałogi.
5. W ciągu dnia myślisz, o tym, żeby na jego koniec, jak najszybciej zasnąć. Żeby już nie myśleć.
6. Odwołujesz swoje plany, rzeczy, które mogą się udać, być pozytywne.
7. Zajadasz swoje emocje – lub przeciwnie, nie możesz jeść.
8. Nie możesz wstać, obudzić się – czujesz fizyczny opór. Lub wręcz przeciwnie, cierpisz na bezsenność.
9. Bardzo dbasz o to, aby pokazywać na zewnątrz swoje szczęście.
10. Czujesz potworne fizyczne zmęczenie, czasem niewyjaśniony ból. Unikasz przez to wszystkich aktywności.
11. Twoim priorytetowym zadaniem każdego dnia, jest „już” wrócić do domu. Odciąć się.