Wydaje ci się, że masz to za sobą. Przetrwałaś, zamknęłaś tamten rozdział, przepłakałaś swoje. Pozapominałaś o tych iluzjach. Wykluczyłaś go ze swojego serca. Minęło tyle lat. Jesteś z kimś, kto przez lata było ojcem dla twojego dziecka – waszego dziecka. Zaakceptował je, pokochał jak swoje. Uspokoiłaś się. Jesteś już gdzie indziej. Tylko czasem patrzysz na twarz swojego syna i widzisz w nim JEGO. To niezwykłe, jak bardzo nie da się oszukać natury. Jego oczy, jego gesty, jego słowa. Sposób, w jaki odrzuca grzywkę z czoła. Lekko nerwowy, ale zaraźliwy śmiech. Uważność, z jaką patrzy na ciebie, gdy mówisz, że musicie porozmawiać. Nawet charakter pisma. Oddychasz głęboko. Przecież masz to już za sobą. Masz dom, rodzinę. Nic już się nie wydarzy. Tamto jest skończone.
I nagle staje się to, czego tak bardzo się bałaś. Kiedy wierzysz głęboko we wszystko, co zbudowałaś – on wraca. Miłość twojego życia. Mężczyzna, któremu nikt nie dorównał. Nawet ten, z którym jesteś. Pojawia się „znikąd”. Odnajduje cię na Facebooku albo przez starych znajomych. Wysyła niezobowiązującą wiadomość. Zwykłe „cześć, co u ciebie, u was?” i jeszcze „miło byłoby cię zobaczyć”.
Nie wiesz co się z tobą dzieje. Łapiesz się kurczowo tego, co masz, tego, co nagromadziłaś przez cały czas, kiedy jego nie było. Miłości, która pojawiła się z czasem. Codzienności, pracy. Wieczorów przed telewizorem. Wyjazdów na narty. „Wrócił”. Te słowa wyświetlają ci się w głowie jak wielki, drażniący neon.
Patrzysz na faceta, z którym spędziłaś ostatnie kilkanaście lat życia i czujesz, że nie potrafisz mu o tym powiedzieć. Dlaczego? Przecież tamten już dawno nic dla ciebie nie znaczy. To naprawdę głupstwo, nic takiego. Wam nic nie grozi. Wasz związek jest bezpieczny, silny. Obmyślasz tylko, jak przedstawisz mu tę sytuację. Ćwiczysz przed lustrem obojętną minę i wypowiedziane mimochodem „a, zapomniałabym T. się odezwał”. Nic z tego. Uspokajasz się na siłę. Przecież nic się nie stało. To tylko wiadomość, jak tysiące innych. Poza tym, od ciebie zależy, co z nią zrobisz. Możesz ją skasować, udać, że nie przeczytałaś. Nie myśleć, zepchnąć do podświadomości. Ale nie umiesz. Podejmujesz tę decyzję, odpowiadasz. Najnormalniej w świecie. Najbardziej obojętnie. „Hej, u nas w porządku, dzięki za wiadomość”. I czekasz, co się teraz wydarzy.
Nie wiesz jak to się dzieje, ale on znowu jest w twoim życiu. Najpierw tylko na chwilę, bo „przypomniał sobie”, że przecież macie razem dziecko. Jest go ciekawy. Nie oponujesz, przecież ma prawo. Posyłasz zdjęcia, chwalisz się wynikami w szkole, w sporcie. Starasz się, bo co ci szkodzi, przecież to już dawno „nie twoja bajka”. Potem okazuje się, że to jest powrót na dłużej. Bo on przypomniał sobie jak bardzo jesteś niezwykła. I jak piękna, mimo upływu czasu. Może nawet piękniejsza niż kiedyś. Wie to, bo się spotykacie. Od czasu do czasu, w kawiarni.
Pierwsze spotkanie jest dziwne. Witasz się podając mu rękę. Szybkie spojrzenie, nerwowe gesty. Potem jest już dobrze, spokojnie. Myślisz sobie: dobrze mu z tymi siwymi pasmami. Wygląda tak szlachetnie. Zapomniałaś już, że zostawił was, bo nie umiał zrezygnować z życia, które prowadził. Było, minęło. Już dawno cię to przecież ni dotyka. Nic nie szkodzi.
Łapiesz się na tym, że zastanawiasz się, co on myśli o tobie. Czy analizuje twoje zmarszczki, twoją figurę? Wiesz, że dobrze wyglądasz, widzisz zachwyt w jego oczach. Wracasz do domu i jesteś w rozsypce. Ale zaprzeczasz, że coś się stało. Masz swoje życie. Masz swoją stabilizację. Masz mężczyznę, który był u twojego boku w najtrudniejszych momentach. Mężczyznę, który nadal nie wie o NIM.
Byłaś taka pewna uczucia i związku, w którym jesteś. Mijają miesiące i jesteś pewna coraz mniej. Nie potrafisz przerwać tej odzyskanej znajomości. Tłumaczysz sobie, że to dla niego, dla waszego syna. Nie, nie masz romansu. To tylko spotkania przy kawie, jakieś SMS-y. Jego wyznania, że nigdy nie przestał cię kochać. Że chce życia we dwoje. We troje – chce też odzyskać syna.
Czas mija. Przychodzi moment, w którym nie potrafisz już zaprzeczyć: Uczucia odżyły, mocniejsze niż kiedyś. Męczysz się. Wyobrażasz sobie, że ten, z którym jesteś znika z twojego życia, że jesteś wolna, że mogłabyś znów być z tym, który był zawsze najważniejszy…
W końcu stajesz przed decyzją, bo dłużej już tak nie możesz. Musisz zakończyć tę znajomość albo odejść od partnera. Przecież masz wyrzuty sumienia. Potworne poczucie winy. Przecież to on wychował twoje dziecko. To z nim stworzyłaś dom. To on ci ufa bezgranicznie. I to on zasypia codziennie obok ciebie, głaszcząc przed snem twoje włosy.
Ale serca nie oszukasz. Ono wyrywa się do tego, którego już kiedyś pokochało. Tylko jaką masz gwarancję, że i tym razem on nie odejdzie? Kalkulujesz, analizujesz, patrzysz na niego próbując odgadnąć, ocenić szczerość jego uczuć. Jest starszy o te kilkanaście lat, wiele przeszedł, może zrozumiał. I mówi, że marzy o Tobie. Nie umiesz przyznać, jak bardzo to na ciebie działa.
Jeszcze dziś, jeszcze w tym momencie nie wiesz co zrobisz. Chciałabyś zniknąć, zapaść się pod ziemię. A jednocześnie tak bardzo pragniesz jego. W którą stronę pójdziesz? Jaką decyzję podejmiesz?