Co jesteśmy winni naszym rodzicom? Niektórzy z was pokręcą ze smutkiem słowami. Winni? Jak można być coś winnym komuś, kto nas niszczył, kogo nie było stać na najmniejszy gest miłości czy ciepła, komuś, kto nigdy nie miał dla nas czasu i traktował nas jak życiowy ciężar? Szacunek w zamian za traumę dzieciństwa? Dlaczego, z jakiej racji? Relacje dorosłych dzieci z rodzicami potrafią być tak bardzo skomplikowane, że oddziałują negatywnie na całe nasze życie i relacje z bliskimi. Warto więc zaprowadzić tu jakiś porządek, nawet jeśli oznaczałby całkowite zerwanie kontaktu.
Bardzo często naszą motywacją do utrzymywania bądź naprawiania relacji ze „złym” rodzicem, jest poczucie, że ponieważ łączą nas więzy krwi, „powinniśmy” wyciągnąć do niego pomocną dłoń, powinniśmy interesować się jego losem. Zmuszamy się, bo „tak trzeba”, nawet jeśli przeżyta w dzieciństwie trauma sprawia, że każdy kontakt z matką czy ojcem odbija się negatywnie na naszym zdrowiu. – „Mój ojciec był domowym katem – opowiada 30-letnia Małgosia. – Bezwzględny, surowy, znęcał się psychicznie nade mną i nad moją mamą. Wymiotowałam ze strachu, kiedy przynosiłam do domu słabsza ocenę, a potem, kiedy w dorosłym życiu zdawałam egzaminy, szłam na rozmowę o pracę. Dziś jest ciężko schorowanym starszym panem, a ja nadal wymiotuję, gdy wychodzę odwiedzić go w szpitalu. Rozmowa się nie klei, bo nie mamy o czym rozmawiać. Kiedy przychodzę, właściwie cały czas mnie krytykuje albo poucza. Mam ochotę uciec już w pierwszej minucie odwiedzin. Ale nie mogę go tak zostawić, to mój ojciec. Nie zastanawiam się nad tym, czy mu wybaczyłam. Za bardzo się go boję, nadal”.
Przekonanie, że każdemu, nawet najgorszemu rodzicowi należy się szacunek jest fałszywe i krzywdzące (dla nas). Szacunek powinien występować po obu stronach, a jeśli jest inaczej, stajemy się ofiarami toksycznej, niewygodnej i męczącej relacji, która przynosi nam więcej zła, niż to, gdyby w ogóle jej nie było. Żeby to jednak zrozumieć, trzeba zdać sobie sprawę z tego na czym powinny opierać się relacje dorosłych dzieci i ich rodziców, co jest normą, a co zdecydowanie poza normę wykracza. Trudno nam to jednak osądzić, jeśli w dzieciństwie nie otrzymaliśmy prawidłowego modelu rodziny. I tu zamyka się błędne koło. Jedynym sposobem na wyjście z niego jest podjęcie próby życia własnym życiem. Żeby to się udało, musimy pogodzić się ze swoją przeszłością. A czasem zrezygnować z obecności rodzica w naszej codzienności. Stawką jest nasz spokój i godne, normalne życie.
Jeśli masz wątpliwości co do tego, jak powinieneś w stosunku do rodzica postąpić, zadaj sobie kilka, podstawowych w twojej sytuacji pytań:
Na czym polegało i z czego wynikało zło, które ci wyrządzono?
Niektórzy ludzie nie potrafią być odpowiedzialnymi i dobrymi rodzicami, prawdopodobnie nigdy nie powinni mieć dzieci. Być może nie przekazano im odpowiedniej wiedzy, sami nie mieli odpowiedniego modelu rodziny. Próbowali, ale nie powiodło się. Zastanów się – czy twoi rodzice wiedzą, że popełniali błędy, że cię skrzywdzili? Czy, gdyby mieli szansę, potrafiliby i chcieliby je naprawić?
Zupełnie inaczej jest w przypadku rodziców, którzy krzywdę wyrządzali nam z premedytacją, zachowując się bezwzględnie i bezlitośnie. Tacy ludzi „zarysowują” życie swoich dzieci na stałe, głębokimi, trudnymi ranami i niewybaczalnymi. Absolutnie nie można się winić za negatywne uczucia i emocje, które w stosunku do nich odczuwasz.
Podstawową kwestią jest zatem rozróżnienie czy błędy twoich rodziców mogą być wybaczone, czy nie.
Czy twoi rodzice starali się naprawić swoje błędy?
Jeśli przyjmiemy, że każdy, nawet najgorszy człowiek ma prawo i możliwości by się zmienić i zrozumieć swoje błędy, możemy także przyjąć, że i nasi rodzice mogą stać się innymi ludźmi. Czy starali się uzyskać twoje wybaczenie i zapracować na twoje zaufanie?
Czy jesteś w stanie pomóc swoim rodzicom?
Nie tylko fizycznie, czy materialnie, ale psychicznie. Czy jesteś w stanie podjąć się opieki nad twoimi schorowanymi, czy starzejącymi się rodzicami, z całym tym żalem, który nosisz w środku, z niewypowiedzianym nigdy lękiem, złością, a może nawet tłumioną nienawiścią? Nie musisz tego robić za wszelką cenę, nie wolno ci tego robić kosztem swojego zdrowia i szczęścia. Każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje życie.
Nie można dać jednej, prostej recepty na skomplikowane relacje dorosłych dzieci i ich rodziców. Jedno jest pewne – musisz kierować się bezpieczeństwem psychicznym i fizycznym – swoim i swoich najbliższych (nowej rodziny). Sam, we własnym sumieniu musisz ocenić, na ile jesteś gotowy, by odnowić bądź utrzymywać kontakt z problemowym rodzicem, na ile możesz i chcesz mu pomóc. Jeśli czujesz, że rany są zbyt głębokie, a cała sytuacja dla ciebie zbyt bolesna, nie rób sobie z tego powodu wyrzutów. Nie pozwól zrujnować sobie życia.