Go to content

Dojrzałość daje nam 7 cudownych rzeczy. Młodość nie jest aż tak łaskawa

fot. Maria Saifutdinova/iStock

Nie wiem, czy dojrzałość zawsze wiąże się z wiekiem. Pewnie mogą to być osoby trzydziestoletnie, które już „WIEDZĄ” i pięćdziesięcioletnie, które odrabiają wciąż te same lekcje i nie mogą się niczego nauczyć. Im więcej mamy doświadczeń, tym łatwiej nam dojrzeć. Im więcej kłód, ludzi, którzy zawiedli, rozstań, zamknięć, strat, rozczarowań, tym jesteśmy bardziej świadomi.

Jak poznać, że to już się stało? U każdego wygląda to pewnie inaczej, ale jest pewnie kilka „objawów” dojrzałości.

Dystans

Do siebie, swoich emocji, do świata. Do wspomnień, do przeszłości. Oczywiście, to nie jest dystans, który pojawia się automatycznie, choć i tak czasem bywa. To raczej wybór. Moja koleżanka powiedziała kilka dni temu: „To jest niesamowite, że wiem, że mogę na coś zareagować albo nie zareagować. Przestałam działać impulsywnie. Zawsze zadaję sobie pytanie: uruchamiać się, czy się nie uruchamiać? Czasem mówię sobie po prostu: nie, nic nie zrobię, a kiedyś byłam jak tajfun”.

Dystans to umiejętność oddalenia się, od siebie również. Przyjrzenie się jakie się ma emocje, skąd one wynikają, jak można sobie z nimi dobrze poradzić. W młodości raczej emocją po prostu jesteśmy. I bardzo mało ludzi ma ten przywilej, by umieć spojrzeć na siebie z boku.

Mniej jest w nas niezdrowej ekscytacji.

Zrozumienie

Chyba bardziej się rozumie ludzi. Jasne, może pójść nam w drugą stronę, rozumiemy już, że nie lubimy ludzi i nie chcemy na większość z nich marnować czasu. Jednak chyba o wiele lepiej jest po prostu pojąć, że większość konfliktów bierze się nie z tego, że inni są źli, podli i chcą nas skrzywdzić tylko mają inne potrzeby niż my. A czasem te potrzeby są sprzeczne z naszymi. Łatwiej wtedy poradzić sobie z tym, że szefowa nas zwolniła, przyjaciółka okazała się nieprzyjacielem, czy wymarzony facet chce nagle żyć inaczej.
Dziś bardzo mi się podobało zdjęcie z Wycinków w termosie. Wzór na szczęście/ krótki żal

Potrzeba samotności

Już nie musi wokół nas być tyle hałasu. Tyle wrażeń, bodźców. Czasem świadomie się odsuwamy. Bywa, ze radykalnie (ktoś wyjeżdża w siną dal), a bywa, że na chwilę, duchowo. Już nie trzeba dzielić się wszystkim, ze wszystkimi. Docenia się najbliższych i czas z nimi.

Uspokojenie ego/ zbudowanie samoświadomości

Młodość w jakimś sensie narcystyczna, nawet jak tego nie widzimy. Świat postrzegamy w kategorii „ja”, ale to „ja” raczej nam nie pomaga tylko ogłupia. Więcej chyba w nas zazdrości, rywalizacji, porównywania się, chęci doskoczenia do jakiegoś ideału, czymkolwiek ten ideał jest. To okropnie męczące. Dojrzałość to bardziej świadomość. Tego chcę, tamtego nie. To jest dla mnie ważne, a to nie. To nie chodzi o rezygnację, bardziej o wiedzę, że nie da się przejść każdymi drogami i dotrzeć wszędzie. Wszędzie to raczej nigdzie. Albo w nieustannym rozproszeniu.

Dojrzałość pokazuje, że rezygnacja z pewnych rzeczy jest w porządku. A „chciejstwo” nic dobrego nie wnosi do życia poza ogromną frustracją.
Co innego pragnienia:)

Granice

Uczymy się stawiać je innym, ale też trochę sobie. W młodości jest ogromna potrzeba nachapania się. Czasem się chce mieć wszystko. Gdy dojrzewamy umiemy sobie powiedzieć: poczekaj, nie teraz, nie dziś.

Co ciekawe– ci, którzy wcześniej ostro stawiali granice, teraz odpuszczają. Może to chodzi o jakiś złoty środek?

Akceptacja

Nie chce się już akceptacji wszystkich. I to jest uwalniające. Nie musi nas uwielbiać ciotka Janka, Edek z piątego piętra, czy daleka znajoma. Były i nowy pracodawca, pani w sklepie. To nie chodzi o to, że stajemy się chamscy, ale trochę przestajemy nadskakiwać innym.

Ważne staje się to, czy sami się akceptujemy.

Gniew

On wciąż jest, bywa, ale dziś już łatwiej rozumiemy jego źródło. Rzadziej nas ponosi, częściej bywa wskazówką, gdzie chcemy, a gdzie nie chcemy iść. Z kim nam po drodze, co jest dla nas trudne. Jest informacją, a nie destrukcyjną siłą.