Macierzyństwo bywa bardzo samotne. Nawet jeśli lubisz samotność, bycie mamą sprawia, że nagle staje się dla ciebie uciążliwa, że chcesz od niej uciec, wyrwać się z jej szponów. Przeczytajcie wpis pewnej mamy, która mówi wprost o tym, jak czuje się odkąd założyła rodzinę.
Kiedy zostałam matką, myślałam, że pozbyłam się raz na zawsze momentów samotności i prywatności, które wcześniej tak bardzo lubiłam. Cisza była kiedyś moim towarzyszem, moim centrum wszechświata. Nawet samotność w samotności była jakoś pocieszająca i dobrze znana, moja. Jako jedynaczka i introwertyczka nauczyłam się być sama ze swoimi myślami. Bawić się, odczuwać radość i nie tęsknić za towarzystwem. Dziś, jeśli wychodzę z domu raz w tygodniu, to mi wystarcza. Jestem zadowolona. Ale pojawił się inny problem.
Oczywiście, uwielbiam być w domu z moimi dziećmi. Jest mi smutno, gdy jesteśmy daleko od siebie, więc staram się być z nimi tak często i tak mocno, jak tylko potrafię. Wiem całkiem dobrze, że nadejdzie taki dzień (pewnie zbyt szybko), kiedy przestaną doceniać te momenty z mamą na kanapie. To, co mamy teraz, minie, dobre dni miną. (…) A ja? Zostanę tutaj. Ale przecież moje dzieci, choć są moim życiem, nie są WSZYSTKIM w moim życiu. Potrzebuję innych, tak jak kiedyś potrzebowałam ludzi, którzy wpłynęli na mnie tak mocno, że byłam w stanie stworzyć wspaniałą rodzinę. Potrzebuję ludzi, którzy wnoszą do mojego życia dobrą energię, emocje, które pozwalają przetrwać i cieszyć się tym, co mam.
Tak, chodzi o to, że rodzina to nie wszystko. Obecność męża i dzieci w moim życiu nie kłóci się z moją potrzebą rozmów z przyjaciółmi i kontaktu „ze światem zewnętrznym”. Z pewnością nie mogę wypłakiwać się na ramionach moich dzieci. Nie, one wnoszą do mojego życia wiele dobra, ale potrzebuję też innych ludzi.
Pewnego razu opowiadałam o tym, płacząc, mojemu mężowi. Bo nie potrafiłam tego wszystkiego zrozumieć – ja, urodzony pustelnik, samotnik. Nie spodziewałam się, że moja ukochana samotność obróci się przeciwko mnie, kiedy założę rodzinę.
A ty, idealna mamo? Ty, która pieczesz piękne urodzinowe torty, co wieczór czekasz na męża z kolacją, a na Facebooku zamieszczasz zdjęcia swoich dzieci? Nie wyglądasz na samotną, ale może w głębi, czujesz to co ja? Może nie wrzucasz na swoim profilu wpisów z dni kiedy jesteś przygnębiona, zła, sfrustrowana. Nie jesteś sama, pamiętaj.
Te przytłaczające dni przychodzą i odchodzą. Możesz kochać to, co masz, a jednocześnie potrzebować czegoś innego. Dobrze jest wsłuchać się w siebie. Nie jesteśmy same.*
Wpis opublikowany na blogu: mom.me