Go to content

Osierocone dzieci radzą sobie tylko w bajkach. Nie milcz

„Nie opowiadaj tego teraz. Mamy sobotni miły wieczór”- usłyszałam kiedyś, gdy zaczęłam opowiadać o lęku przed osieroceniem swoich dzieci. „Jesteś głupia. To się na pewno nie zdarzy” – inny komentarz.”Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Przestań” – moja kuzynka. Nie lubimy rozmawiać o rzeczach trudnych. Najtrudniejszych. Nie umiemy. Zamiast słów wybieramy milczenie.

„Co pół godziny w Polsce jakieś dziecko traci rodzica” – mówi spot kampanii „Hospicjum to też Życie” prowadzonej w tym roku pod hasłem: „Dzieci radzą sobie tylko w bajkach. Pomóż osieroconym dzieciom”. Co pół godziny świat czyjegoś dziecka zmienia się na zawsze. Co pół godziny jakieś dziecko bardzo potrzebuje pomocy.

„Jemu umarła matka”- szepczemy na widok 7-latka, którego historią żyje całe środowisko. Z bezpiecznej odległości obserwujemy jego zachowanie. Czy płacze, czy bije, czy krzyczy, czy się izoluje, czy je, czy śpi, czy oddycha. Rzadko kiedy zbliżamy się do tej rodziny, by zapytać, czy można jakoś pomóc. Zabrać do siebie na weekend, by oderwać dziecka myśli. Zabrać też po to, by drugi rodzic mógł w spokoju płakać, nie robić nic, gdy nie ma na to siły. Zapytać, czy pomóc z odwożeniem na zajęcia, organizacją życia, które najpewniej jest teraz chaosem. Zapytać o to, czy czegoś nie kupić, wspomóc finansowo. Albo też zapytać, czy chce porozmawiać, gdy jesteśmy trochę bliżej. Każdy gest, nawet ten odepchnięty, jest ważny. Każdy gest daje sygnał tej rodzinie, że nie są sami.

Dzieci mają najtrudniej. Najczęściej tracąc jednego rodzica, tracą też drugiego, który emocjonalnie na jakiś czas nie jest dostępny. Ich poczucie osierocenia jest więc jeszcze silniejsze. Przeżywają podwójną żałobę: za kimś kogo nie ma i za kimś, kogo nie ma, mimo iż jest. Często inni dorośli wokół też milczą. Czasami dlatego, że nie chcą powiedzieć prawdy o śmierci rodzica. Czasami, bo rozumieją rozmawianie jako rozdrapywanie ran. Czasami wmawiają sobie, że dziecko, które radośnie bawi się z rówieśnikami, nie przeżywa żałoby. Myślą, że największym sprzymierzeńcem dziecka jest mijający czas, nie oni. I to jest wielka nieprawda.

Dziecko musi rozumieć, co się dzieje wokół niego i przede wszystkim, co się wydarzy. Oprócz bólu i tęsknoty najczęściej odczuwa też lęk. Bo w jego percepcji od tego momentu wszystko się zmienia. Dorośli, atmosfera, zwyczaje, rytm życia. Ono nie rozumie, że chaos jest tymczasowy i wiele spraw wróci do normy. Wyobraża sobie najczęściej, że jego świat już taki będzie. Tonący we łzach, samotny. Dlatego właśnie tak bardzo potrzebuje nawoływawczy do życia. Tych dorosłych, którzy mając więcej dystansu i siły pokażą mu, że śmierć rodzica wiele zabiera, ale nie zabiera wszystkiego. Zostaje miś, przyjaciele, hulajnoga, ukochana pani od polskiego i wiele osób do kochania. Dziecko musi dostrzec nadzieję.

Wszystkie osoby, które są dorosłe i które straciły rodzica – są wyjątkowe. Mają wyjątkową wrażliwość i siłę. Mają siłę swoich rodziców. Tak, zmierzają się ze swoją żałobą całe życie. Tak, ich rodzicielstwo  jest kolejnym spotkaniem z rodzicem. Ale wszyscy oni mówią, że przetrwały, bo znalazła się wokół nich przynajmniej jedna osoba, która nie milczała. Nie odeszła. Pomimo tego, że powtarzały: „Nie kocham cię”, krzyczały: „Nigdy nie będziesz jak moja mama”, prosiły: „Zostaw mnie”. Ktoś mądry obok pozwalał im odejść na bezpieczną odległość, będąc czujnym gdyby wróciły.

Co pół godziny jakieś dziecko traci rodzica. To mogę być ja albo ty. Nie oszukujmy się, że jesteśmy poza zasięgiem choroby i śmierci. Jedna z moich koleżanek odkryła guz na jajniku (kolejny). Jeśli ktoś kocha życie, to ona. Już raz ledwo przeżyła, jak to możliwe, że znów będzie musiała walczyć?! To samotna matka z 10-letnią córką. Czy siedząc z nią wyobrażałam sobie, co by było gdyby…? Tak. I patrzyłam na to dziecko myśląc tylko o tym, by nigdy nie milczeć. I patrzyłam na swoje dzieci myśląc o tym, żeby nigdy nie zostały same. Że już dziś proszę wszystkich swoich bliskich: nie milczcie.

„Życie to nie bajka”- mówi hasło kampanii. A dzieci nie żyją w bajkach. Osierocone dzieci potrzebują jednak tej iskierki magii, która pozwoli im odzyskać nadzieję. To nie jest zresztą takie trudne. Dzieci i nadzieja to synonimy. Dzieci wierzą najdłużej. Nie musisz być psychologiem. Nie musisz być pedagogiem. Ani terapeutą. Wystarczy, że byłeś czyimś dzieckiem albo jesteś czyimś rodzicem- by zrozumieć, że możesz pomóc.

Udostępnij spot Kampanii i pomyśl, co możesz zrobić jeszcze (więcej informacji znajdziesz na stronie www.tumbopomaga.pl).

Pomóż osieroconym dzieciomKopciuszki, sierotki Marysie, Jasie i Małgosie są wśród nas, nie tylko w bajkach. XII kampania społeczna Fundacji Hospicyjnej „Hospicjum to też Życie” przypomina, że dzieci po stracie kogoś bliskiego, zepchnięte na margines życia, same sobie nie poradzą. Bez wsparcia socjalnego i psychologicznego ich bajka może nie mieć happy endu. Pomóż osieroconym dzieciom, wejdź na www.funduszdzieci.pl, zobacz jak pomóc na www.tumbo.pomaga.pl.Spot powstał dzięki uprzejmości firmy Universal oraz Paris Music, udźwiękowienie – Filip Kuncewicz Audiorepublica#XIIkampaniaspoleczna #pomozosieroconymdzieciom #funduszdzieci #tumbopomaga #sloniktumbo #dzieciradzasobiesametylkowbajkach

Posted by Słonik Tumbo on 29 październik 2015

 

Jestem Ambasadorką tej pięknej akcji. Nie milczę. Ty też nie milcz.