Nie myśl, że ciebie to nie dotyczy. Nie musisz być matką, żeby zrozumieć. Wystarczy, że masz serce. Wystarczy, że nieraz patrzyłaś na swoją matkę, zmęczoną, złamaną życiem. Smutną. Wystarczy, że masz oczy, że rozumiesz jak bywa jej ciężko. Macierzyństwo jest piękne, ale jest też trudne. Nie uciekajmy przed tym, nie udawajmy, że jesteśmy nadludźmi, supermenkami, heroskami. Macierzyństwo to jedna z najbardziej „ludzkich” spraw na świecie.
Możemy sobie pomóc. Możemy pomóc innym matkom. Przestańmy wymagać od nich niemożliwego. Przestańmy piętnować je za to, że nie dają rady. Nigdy nie mówmy: „przecież chciałaś mieć dzieci”. Rozmawiajmy z nimi, zanim będzie za późno. Nie zostawiajmy ich samych z ich problemami. Nie pozwólmy im zamknąć się w ich świecie i cierpieć w samotności. A przede wszystkim, dajmy im prawo do popełniania błędów. Nikt nas nie uczył, jak zostać świetną matką. Macierzyństwo to eksperyment, zbudowany trochę na naszych doświadczeniach z dzieciństwa, a trochę na naszej intuicji.
Pamiętaj, proszę:
Kiedy matka mówi, że jest zmęczona, tak jest naprawdę.
Jeśli chce odpocząć, to nie znaczy, że chce porzucić swoje dziecko i zapomnieć, że ono istnieje.
Kiedy matka mówi, że chce spędzić trochę czasu sama, nie mam w tym ukrytego znaczenia. Nie chce przez to powiedzieć, że nienawidzi być matką, a macierzyństwo jest błędem jej życia.
Kiedy matka mówi, że potrzebuje pomocy w załatwianiu jakichś spraw, właśnie to ma na myśli, nie przesadza, nie wyolbrzymia.
Nie mówi, że jest niezdolna do rozwiązywania swoich problemów. Ona po postu stara się zadbać o siebie i swoje dzieci.
Kiedy matka ugotuje makaron z serem na obiad, to nie znaczy, że podaje ten makaron każdego dnia tygodnia i że jej dzieci, nigdy nie poznały smaku mięsa, warzyw i owoców.
Kiedy przychodzisz do jej domu i widzisz porozrzucane zabawki, nieodkurzony dywan i nieporządek, nie oznacza to, że tak jest każdego dnia, a ona jest złą matką i nie dba o czystość.
Kiedy matka mówi, że chciałaby wyjść ze znajomymi, to ma na myśli właśnie to. Nic więcej. Nie chce wracać do bycia „nie matką” i czasów, kiedy miała na sobie nie mniej odpowiedzialności. Zbędne są komentarze: „Chciałaś mieć dziecko, to powinnaś siedzieć w domu”.
Kiedy matka mówi, że się martwi i boi, to znaczy, że przeżywa naturalne dla siebie emocje. Nie jest tchórzem. Nie lekceważ jej uczuć i lęków.
A kiedy słyszysz jej krzyk, to nie znaczy, że ona tylko w taki sposób komunikuje się ze swoimi dziećmi. Prawdopodobnie mówiła już to samo kilkanaście razy normalnym tonem głosu. Ale ciebie tam nie było. Nie wiesz tego.
Kiedy widzisz zdenerwowaną matkę, doprowadzoną do ostateczności, to nie znaczy to, że taka sytuacja ma miejsce każdego dnia a ona jest potworem, który znęca się nad swoimi dziećmi. Nie znasz kontekstu, nie wiesz, co się wydarzyło.
Nie wymyślaj nieprawdy, aby kogoś osądzać, nie twórz scenariuszy na jej temat. Bycie rodzicem, to decyzja o poświęceniu, które trwa przez cały czas. To życie życiem innej istoty, którą traktuje się tak, jakby była o wiele ważniejsza niż my sami.
Nie osądzaj matek. Wspieraj je.
Na podstawie: beingwoman.org