Dziecko nie musi być grzeczne, musi być szczęśliwe i musi umieć nazywać swoje emocje”, zaczęła rozmowę Olga Kalicka, która wystąpiła niedawno w podcaście Kamila Balei »Tato, no weź«. Aktorka opowiedziała o swoim samotnym macierzyństwie i czteroletnim synku Aleksie.
Podczas rozmowy Olga poruszyła kilka bardzo ważnych tematów, mówiła bez tabu o tym, że musiała się nauczyć prosić bliskich o pomoc, ponieważ z natury jest „Zosią Samosią” i osobą dążącą do perfekcji. Opowiedziała o pierwszych trudach karmienia piersią oraz o tym, że nie łatwo jej było przyznać się przed sobą, że jest samotną mamą. Opowiadała też, jak synek zweryfikował jej poglądy na macierzyństwo oraz że korzysta z pomocy psychoterapeutki, która pomaga jej poukładać bieżące sprawy rozwijać osobowość.
Kobieta, która wszystko ogarnia
„Lubiłam mieć wszystko zaplanowane. Cele, wyniki, do których chciałam dążyć. Aleks to zweryfikował. Uczę się teraz nie mieć oczekiwań, być tu i teraz. […] Zwłaszcza kiedy jestem z nim. To wcale nie było dla mnie łatwe, aby zostawić sprawy zawodowe za drzwiami i usiąść z nim i bawić się klockami na podłodze. Tym bardziej, że jak wszyscy mam tyle obowiązków domowych. To też musiałam przepracować. W moim rodzinnym domu codziennie był obiad gotowany. Zawsze było posprzątane i wyprasowane. Teraz zamawiam czasem sushi, by móc się pobawić z synkiem”, mówi Olga.
Gwiazda przyznaje, że jej mama zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko. Natomiast jej syn Aleksio uwypuklił jej wszystkie deficyty. Dlatego między innymi poszła na terapię.
„Moja droga macierzyńska nie była usłana różami. Dużo się przez te cztery lata wydarzyło. Było wiele wzlotów, ale jeszcze więcej upadków. Dlatego, jak chodzi o temat macierzyństwa, to nie owijam w bawełnę, mówię o ciemnych stronach. Mówię o tych momentach, bo nikt o nich mi nie powiedział”, mówi.
Kiedy Olga wychodziła ze szpitala, usłyszała od pielęgniarki, że czeka ją wspaniały czas, ponieważ takie maleństwa śpią po 12 godzin. A prawda była taka, że jej syn spał „longiem” może 12 minut. Olga przyznała, że po porodzie nie czuła się najlepiej fizycznie. Jej ciało było wyczerpane. Czuła się jednocześnie szczęśliwa, ale nie rozumiała, co się wokół niej dzieje. Na szczęście ma dwie starsze siostry i one ją psychicznie wspierały.
Zobacz także: Do fircyka, który nie zrozumiał, że spotyka się z samotną matką: „spadaj, dupku!”
Bo mleko modyfikowane nie jest takie złe
Olga rodziła naturalnie przez 11 godzin, a kiedy przyszedł czas karmienia, czuła ogromną presję i stres, że musi dać synowi to, co najlepsze. Kiedy Aleksio pierwszy raz napił się mleka modyfikowanego (a miał wtedy 2 miesiące), młoda mama miała ogromne poczucie winy. Musiała „przerobić” w sobie temat, że kamienie butelka wcale nie jest takie złe. Karmiła synka do 7. miesiąca życia. Ale dziś przyznaje, że po pierwszych trudach związanych z tym tematem, czuła się wspaniale.
„Natura tak to wymyśliła, że jak ten pierwszy trudny moment minie, to zalewa cię fala miłości. To jest magiczne. Tylko to jest okupione takim stresem i presją, że zapominamy, co jest najważniejsze. Ja miałam tak, że muszę koniecznie, bo to jest dla niego najlepsze, muszę nakarmić, by on nie był głodny. Jeśli podejdziemy do tego bez stresu, to może być piękne”, opowiada.
Po co samotnej mamie terapia?
Olga uważa, że dzieci są naszymi najlepszymi nauczycielami. Aktorka teraz ma dużo pokory wobec macierzyństwa. Poszła na terapię, podczas której uczy się nazywać swoje emocje. Ale dzięki temu – uczy też tego samego swojego synka.
„Dzieci są naszym lustrem, nie tylko zachowań, ale też emocji. Aleksy, jak jest już straszy, to, mimo że mu tego nie mówię, że czuję się zmęczona, on wszystko czuje”, mówi.
Kiedy Olga rozstała się swoim partnerem i ojcem synka, poszła na terapię i na pierwszej sesji po rozstaniu powiedziała do swojej terapeutki: „To teraz jestem samodzielną mamą”. Zapadła cisza, a potem jej terapeutka powiedziała: „Stop, stop, stop… Pani Olgo. Kim?” Dopiero po dłuższej rozmowie Olga przyznała sama przed sobą jest samotną mamą i to też jest OK, choć czasem bywa trudne. Ten temat cały czas powraca na jej terapii”, opowiada.
„Muszę się nauczyć prosić o pomoc. Bo jak się tego nie nauczę, to będzie mi bardzo trudno. […] Są takie momenty, kiedy czuję się samodzielna i pełna energii i ogarniam wszystko, jestem w kilku miejscach naraz. Ale są takie dni i tygodnie, nawet miesiące, kiedy byłam bez sił. Nauczyłam się to nazywać. Ja mam dużo osób wokół siebie: przyjaciół, mamę, nianie, siostry”, mówi.
„Jestem samotną mamą i czasem potrzebuję pomocy i to jest OK. Na początku chciałam pokazać, że dam radę, sama siebie okłamywałam”, mówi Olga Klicka
Aż przyszedł taki moment, że nie miała siły wstać z łóżka
Zadzwoniła więc do przyjaciółki i poprosiła ją, by przyjechała ubrała jej synka i zawiozła do przedszkola, bo sama nie miała siły wstać. Potem poszła z przyjaciółką na kawę i ona ja pytała: „Jak to możliwe, że ja tego wcześniej nie zauważyłam?”. Teraz Olga przyznaje, że uczy się mówić o swoich potrzebach głośno. Uczy się je nazywać.
Aktorka przyznaje, że uciekała w pracę, ale tego nie zauważała. Nie odczuwała samotności wieczorem. Czekała aż synek uśnie, by znów zająć się pracą. Ale teraz stara się regenerować. Tym bardziej że w pewnym momencie jej ciało powiedziało: „stop”. Jej kręgosłup powiedziała „stop”, już teraz musisz poleżeć. Dosłownie. Dlatego teraz, jak jej syn pójdzie spać, to ona wie, że ma dwie godziny dla siebie i zastanawia się, co może z tym czasem zrobić. Jednak twierdzi, że samotność nie jest dla niej problemem, ponieważ w końcu polubiła być sama ze sobą.
„Ostatni rok był dla mnie bardzo przełomowy, bo ja pokochałam siebie. Serio!”, mówi. Czasem medytuje i w ten sposób próbuje się sobą opiekować.
„Nie ma nic ważniejszego, niż by stawać po swojej stronie i nie ochrzanić siebie, że masz gorszy dzień, czy że się źle czujesz, czy na coś się wkurzasz. Bo to jest OK!”, mówi na koniec.
Zobacz także: Dekalog samodzielnej matki: po pierwsze nie zapominaj, że bez ciebie ten wózek dalej nie pojedzie