Go to content

Wojtek miał nad wszystkimi królewiczami wielką przewagę – genialnie „puszczał kaczki” na stawie

W wieku 6 lat miałam dość krzywe nóżki, kilka piegów na nosie, dwa grube warkocze i grzywkę „odciętą od garnka”. Miałam też piękną błękitną sukienkę, białe podkolanówki i niebieskie sandałki. Całość składała się na zestaw, którym pragnęłam oczarować jego – Wojtka. Wojtek był moim sąsiadem. Miał 7 lat, był bardzo szczupły i nosił grube okulary w czarnych oprawkach. Być może jego wizerunek był nieco daleki od obrazu księcia z bajek Disneya, ale Wojtek miał nad wszystkimi królewiczami wielką przewagę – genialnie „puszczał kaczki” na stawie. Gdy przyszedł do mnie pewnego słonecznego dnia i zaproponował wspólny spacer nad staw jego babci, zgodziłam się bez wahania.

Uwielbiałam to miejsce! Maleńki staw, wypełniony zieloną rzęsą, często „gościł” dzikie kaczki, rechoczące żaby i … nas. Mnie i Wojtka. Potrafiliśmy tam przesiadywać godzinami, a Wojtek skutecznie wzbudzał w moich oczach zachwyt „puszczaniem kaczek”. To było zaskakujące, ale tylko wyrzucane przez niego kamyki mknęły po tafli wody odbijając się od niej wielokrotnie. Nigdy nie umiałam mu dorównać. Wspomnianego dnia, gdy odstrojona w błękitną sukienkę, poszłam z Wojtkiem nad staw, ten wyjął z kieszeni małe zawiniątko i mi wręczył. Odwinęłam papierek i moim oczom ukazał się maleńki pierścionek z plastikowym, niebieskim oczkiem. „Jesteś moją dziewczyną” – oznajmił mój „książę”, nie pozostawiając mi miejsca na jakąkolwiek odpowiedź. Ale czy chciałam protestować? Absolutnie! Chłopak, który jest mistrzem w „puszczaniu kaczek” musiał być ideałem.

Nasza miłość przetrwała potem jakieś pół roku. Rozstaliśmy się w zgodzie i przyjaźni. Dziś Wojtek ma żonę i dwójkę dzieci, a ja znalazłam dorosłą miłość swego życia. Nie wiem, czy potrafi „puszczać kaczki” nad stawem (jakoś nie sprawdziłam, mój błąd!), ale zdążył mi wręczyć pierścionek, który przyjęłam. I dziś mogę mówić na siebie w kategoriach narzeczonej. 🙂

Marta Gawrońska


Akcja „Moja pierwsza miłość”

Pierwsza miłość jest wyjątkowa, to zauroczenie, motyle w brzuchu, ta szeptana na ucho przyjaciółki tajemnica. Niepewność, ciekawość i radość. Zakochując się po raz pierwszy mamy wrażenie, że unosimy się nad ziemią.

Luty to taki czas, kiedy na chwilę przystajemy w naszej miłości. Może dlatego, że nie obchodzimy Walentynek, a może właśnie dlatego, że je obchodzimy. Jedno jest pewne. W tym zimowy miesiącu o miłości myślimy bardziej niż zwykle. Dlatego  chciałybyśmy was zachęcić do wspomnienia waszej pierwszej miłości. Zakochania, zauroczenia. Odkurzenie w pamięci tych wyjątkowych chwil. To z pewnością są piękne historie.

Zapraszamy – włączcie się do naszej akcji „Pierwsza miłość”. Napiszcie do nas opisując swoją pierwszą miłość. My najciekawsze listy nagrodzimy i opublikujemy. Powspominajcie z nami <3

i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
ks. Jan Twardowski


 WEŹ UDZIAŁ W ZABAWIE TUTAJ (klik)