Twierdzimy, że jemy zdrowo, a dodatkowe kilogramy uczepiły się nas złośliwie. Jednak gdy przyjrzymy się naszemu codziennemu menu, to pozostawia ono wiele do życzenia. W codziennej gonitwie pomiędzy pracą, domowymi obowiązkami a szybką randką trudno znaleźć czas, a głównie siły, by wybrać się na siłownię czy intensywny aerobik.
Niektórzy twierdzą, że tai chi pomaga zrzucić kilka centymetrów w talii. Jednak czy to możliwe, aby tak powolne, wręcz statyczne ćwiczenia pomagały w spalaniu tkanki tłuszczowej?
Tai chi to sztuka cierpliwości
Tai chi to praktyka umysłu i ciała wywodząca się z Chin. Łączy w sobie oddychanie i medytację. To rodzaj ćwiczeń odpowiednich dla każdego, niezależnie od stopnia sprawności ruchowej i wytrzymałości. Tutaj nie napinamy mięśni, nie podnosimy ciężarów. Musimy wykazać się wytrwałością i cierpliwością. Te powolne, czasami wręcz statyczne ćwiczenia, wymagają dużo praktyki.
Rozciąganie ciała we wszystkich kierunkach i odpowiednie osadzanie ciężaru ciała, na początku jest trudniejsze niż mogłoby się wydawać. Tai chi to nie tylko nauka powolnych ruchów, sztuka koncentracji, relaksacji i właściwego
oddechu. To coś więcej.
To ćwiczenia poprawiające sprawność fizyczną, wspomagające ustabilizowanie równowagi wewnętrznej. Umiejętność wyciszenia, koncentracji pomaga w budowaniu świadomości własnego ciała. Dla wielu to rodzaj terapii. Ćwiczenia tai chi wspomagają krążenie krwi, regulują ciśnienie, mają zbawienny wpływ na ból mięśni. Doceniane są przez osoby zmagające się z cukrzycą typu 2. I choć szereg korzyści zdrowotnych nie ma końca, to poszukujemy odpowiedzi na pytanie z innej kategorii. Czy tai chi pomaga w spalaniu tkanki tłuszczowej?
Tai chi a wymarzona sylwetka
Chyba większość kobiet – w szczególności latem – marzy, aby zrzucić kilka centymetrów w talii. Kiedy to po zimie nagromadziło się trochę tu i trochę tam. Niby nie wiemy jak do tego doszło, ale swoje za uszami mamy. Pozbycie się
kilku, czasami nawet dwóch kilogramów sprawi, że fajniej poczujemy się w kostiumie kąpielowym. Bardziej pokochamy i zaakceptujemy siebie.
O ile ćwiczenia na siłowni, pilates czy bieganie nie są dla każdej z nas, to tai chi już tak. Jednak czy te, jakby nie patrzeć statyczne, ćwiczenia pomogą w spaleniu tkanki tłuszczowej? Naukowcy z Hongkongu postanowili bliżej przyjrzeć się zagadnieniu. Przeprowadzili badanie, które trwało od lutego 2016 r. do marca 2018 r. Wzięły w nim udział 543 osoby z otyłością brzuszną, w wieku powyżej 50 lat. Wyniki napajają optymizmem? A może wręcz przeciwnie – są jak kubeł zimnej wody wylanej na głowę? Zacznijmy od wyjaśnień i faktów. Uczestników podzielono na trzy grupy :
- Pierwsza grupa wzięła udział w 12-tygodniowym kursie tai chi prowadzonym przez instruktora. Uczestniczy ćwiczyli trzy razy w tygodniu przez godzinę
- Druga grupa wzięła udział w zajęciach z umiarkowanymi ćwiczeniami prowadzonymi przez instruktora. Tak jak w poprzednim przypadku, ćwiczyli przez godzinę, spotykali się trzy razy w tygodniu przez 12 tygodni. Zajęcia polegały na energicznym marszu i wzmacnianiu mięśni
- Z kolei trzecia grupa nie wykonywała żadnej aktywności fizycznej. Była to grupa kontrolna.
Co się okazało? Po trzech miesiącach obwód talii uczestników tai chi i grupy ćwiczeń konwencjonalnych zmniejszył się w porównaniu z osobami z grupy kontrolnej. Badanie dowodzi, że tai chi może być skuteczną alternatywą dla
konwencjonalnych ćwiczeń w leczeniu otyłości brzusznej. To dobra wiadomość dla kobiet, które chcą pozbyć się kilku nadprogramowych centymetrów, ale nie są przekonane do siłowni, aerobiku czy zumby. Na tym jednak nie koniec.
Wstępne badania wykazały korzystny wpływ tai chi na zdrowie mózgu, takie jak nastrój i funkcje poznawcze.
W kilka dni czy tygodni nie stracimy wszystkich niechcianych kilogramów, ale już po trzech miesiącach ćwiczeń zauważymy zadowalające rezultaty. Jednak jeśli wciąż nie możemy pochwalić się wymarzoną sylwetką nie zapominajmy, że każda z nas jest piękna, taka jaka jest!
Niezależnie od tego czy mamy cellulit, rozstępy czy tu i ówdzie zadziałała grawitacja. Wakacje to czas szaleństwa, wypoczynku, relaksu, a nie bacznego przyglądania się swojemu ciału. A jeśli chciałaś schudnąć tylko dla faceta, odpuść! To nie ma sensu. My – kobiety – zawsze powinnyśmy myśleć o sobie i o tym jak czujemy się same ze sobą. Nie jesteśmy po to, by spełniać wyimaginowane marzenia mężczyzn o szczupłej sylwetce, jak z pierwszych stron gazet.