Niewiele kobiet lubi chodzić do ginekologa, raczej uznajmy to za mało komfortową konieczność. Co więc mają powiedzieć kobiety, które zostały pacjentkami Monzera M., 50-letniego ginekologa? Najpierw na policję zgłosiła się jedna zeznając, że Monzer M. podczas badania „kategorycznie przekraczał standardy”. Policja na szczęście nie odpuściła sprawy i bardzo szybko dotarła do trzech kolejnych poszkodowanych przez ginekologa kobiet.
Monzer M. został aresztowany, przedstawiono mu zarzuty na podstawie art. 197 kk:
§ 1. Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
To jednak był wierzchołek góry lodowej. Po nagłośnieniu sprawy, zaczęły zgłaszać się kolejne kobiety. Po kilku dniach od aresztowania było ich już osiem. Okazało się, że ginekolog dopuszczał się nadużyć w swoim prywatnym gabinecie w Zabrzu latach 2016 – 2018. Policja i prokuratura mogły przejrzeć dokumentację medyczną Monzera M. i dotrzeć także do jego innych pacjentek. Nie podjęli jednak tego działania ze względu na fakt, że dla wielu kobiet może to być traumatyczne przeżycie. Liczyli, że te z nich, które odważą się opowiedzieć, co wydarzyło się podczas ginekologcznego badania, same się zgłoszą.
Tak się faktycznie stało. Do dzisiaj 20 kobiet zgłosiło się na policję, 19 zostało przesłuchanych przez sąd i otrzymało status pokrzywdzonych. Ustalono, że ginekolog zmuszał kobiety do aktów seksualnych w swoich gabinetach od 2012 roku w Zabrzu, Gliwicach i Knurowie. Czy ofiar jest więcej? Czy kolejne kobiety zgłoszą się na policję?
Źródło: TVN24