Karina ma trzydzieści cztery lata. Jeszcze dziesięć lat temu przekroczenie trzydziestki jawiło jej się niczym starość. W głowie utarła sobie taką granicę – trzecią dekadę urodzin wyprawi na swoim. Pieniądze? Nie miała oszczędności, dorywczo pracowała w barach. – Nie myślałam o kasie. W grę niekoniecznie wchodziło kupno, rozważałam też wynajem. Swojego eks męża Marka poznała właśnie przy barze. – Szybki ślub, szybki rozwód. Rodzice kazali, bo córka była w drodze.
Zostań, dom jest duży
Rodzice Kariny mają duży dom. Sami zajmowali parter, młodzi urządzili się na górze. – Po dwóch latach przerwy wróciłam do pracy. Zmieniłam branżę, zostałam fryzjerką, zawsze miałam smykałkę do czesania. Mąż nie był zainteresowany rodziną, szybko się wyprowadził. Karina została. Z koleżankami z pracy swobodnie ustalała grafik, odpowiadała jej praca na popołudniową zmianę. – Tak było wygodnie. Rano ja byłam z córką, wieczorem młoda zostawała z dziadkami. Pierwsze pensje były kiepskie. Starczało na bieżące wydatki, czasem jakiś drobiazg dla małej. – Starałam się odłożyć zawsze parę groszy. Żeby było w razie’ ‘wu’, w życiu różnie się mogło zdarzyć.
Kiedy sytuacja materialna Kariny zaczęła się poprawiać, temat wyprowadzki wracał do niej niczym bumerang. – Zbliżałam się do trzydziestki, więc powinnam zabierać się za realizację planu. Najpierw bank, biuro nieruchomości, szybka kalkulacja raty kredytu. – Dużo. Te sumy przerażały.
Wygoda czyli mamo, zostaniesz z małą?
Karina doszła do wniosku, że w gruncie rzeczy dobrze jej w domu, z rodzicami. Ona robiła obiad, oni wieczorem kolację, dzielili się zakupami. Nie czuła, że żyje na ich garnuszku, bo do wszystkiego się dokładała. – Początkowo myślałam, że takie tkwienie w rodzinnym gnieździe świadczy o tym, że jestem niedojrzała. Głównym powodem dla którego Karina postanowiła zostać w domu była wygoda. – Mogłam śmiało wyskoczyć wieczorem na drinka czy do kina, bez obaw, że córką nie ma się kto zaopiekować. Mogłam spokojnie spać bez raty kredytu na głowie i kupić sobie nowe buty, bez wyrzutów sumienia. Spora suma nadal lądowała w skarbonce na tak zwaną czarną godzinę. – Były wakacje co roku, wypady do wesołego miasteczka, do zoo, kawiarnie, bajkoland. Zamiast ładować trzecią część pensji w czynsz, skupiałam się na przyjemnościach.
Grosz do grosza
Rodzice Kariny są po sześćdziesiątce. – Oboje mają niewielkie emerytury, więc w dużym stopniu to, że mieszkamy razem ratuje ich finansowo. O dom trzeba zadbać, do tego dochodzi duży ogród. Kto miałby się zająć myciem tylu okien czy koszeniem trawy? Mama Kariny często martwi się, co będzie kiedy córka zechce się wyprowadzić. – Uspokajam ich, że zostaję. Nie kłócimy się, żyjemy w zgodzie. Czasem wkurzam się na nich, kiedy chcą, żeby konsultować z nimi wszystkie decyzje, ciągle pytają gdzie, po co i z kim idę. Karina przywykła. – Dla nich wciąż jestem ukochaną małą córeczką. Mój ojciec powtarza, że mój dom jest tutaj. On nie wyobraża sobie, bym mogła mieszkać pod innym dachem.
Brak prywatności?
Od niedawna Karina ma chłopaka. To drugi poważny związek. – Wcześniej długo byłam sama, nie byłam gotowa na żadne relacje. Nowego partnera bez trudu przyprowadziła do domu. – Przedstawiłam go, posiedzieliśmy trochę razem, potem zaszyliśmy się w mojej części domu. – Czasem zostaje u mnie na noc. Rodzice nic nie mówią, mimo wieku nie są radykalni w swoich poglądach. Nigdy nie słyszałam, by byli zniesmaczeni. Prywatność? Przecież każde ma swój poziom domu. Drzwi, klatka, schody. – Przecież w bloku też ma się sąsiadów za ścianą.
Dom mieści się na obrzeżach miasta. Blisko jest przedszkole, szkoła, duży plac zabaw. – Między drzewami wisi hamak, obok stoi trampolina, mała ma tu raj na ziemi. Mam ją zabrać do ciasnego bloku? O wizytach u znajomych mówi, że ciasne mieszkania budzą w niej klaustrofobię. – Mały balkonik, wysokie trzecie piętro, strome schody. Ciągły stres, czy starczy od pierwszego do pierwszego by opłacić własne gniazdo.
Wsparcie czyli lat nie ubywa
Karina podkreśla, że nie będzie musiała się martwić o opiekę dla rodziców, kiedy będą tego wymagali. – Całe życie dawali mi wsparcie, którego wielokrotnie potrzebowałam. Kochamy się, zapuściłam tu korzenie, o wyprowadzce już nie marzę. Dom jest zapisany na mnie, brat mieszka za granicą.
Od znajomych czasem słyszy, że się dziwią, że mimo, iż mimo, że ją stać, to siedzi ze ‘starymi’ w domu. – Ja to szanuję – podkreśla. Każdy ma prawo mieć własną wizję na życie, właściwą tylko sobie.
Piotr
Piotr w grudniu przekroczy trzydziestkę. O niczym nie marzy tak, jak o życiu na własny rachunek. Uważa, że najwyższy czas, by wyprowadzić się od rodziców. – W domu bywa różnie. Często się kłócimy, różnimy się poglądami. Oni są bardzo staroświeccy, zaczyna mi to doskwierać.
Piotra nie stać ani na zakup ani wynajem mieszkania. –Nie mam dziewczyny, musiałbym mieszkać sam, lub ze współlokatorami. Tu zaznacza, że takie rozwiązanie mija się z celem. – W końcu lepszy swój wrób niż obcy – po chwili dodaje.
Rodzina Piotra mieszka bloku. – Rachunki dzielimy po równo. Kiedyś rodzice mówili, że nie trzeba, że mam nie dokładać, ale mimo wszystko się upierałem. Piotr ma lekką rękę. – Niby zarabiam przeciętnie, ale dużo pieniędzy wydaję na imprezy, ubrania, zloty motocyklowe . Nie potrafię oszczędzać, nie mam żadnej odłożonej kwoty. Myślałem o kredycie, ale z banku dostałem odmowę. Kolejno Piotr rozważał wynajem. – Po podsumowaniu całości musiałbym żyć w biedzie. Twierdzi, że głupio by było liczyć każdą złotówkę od pierwszego do pierwszego. – Wiem, że to kiedyś będzie musiało nastąpić, znając jednak siebie żyłbym w ciągłym stresie. Mówi, że głupio byłoby zaprosić dziewczynę tylko na spacer, bo cała gotówka szła by na wynajem czy ratę. – Do tego wiadomo jakie mamy czasy. Co w momencie gdybym stracił pracę?
(Nie)samodzielność
– Czy jestem mało samodzielny? Może. Fakt jest taki, że Piotr nie ma żadnych obowiązków domowych. Posprzątane, wyprasowane, ugotowane. – Nie zaprzątam sobie tym głowy. Przyjdzie czas, będę myślał o radzie.
Rodzice Piotra często w żartach mówią mu, co zrobią kiedy się wyprowadzi. Czasem obie strony tracą do siebie cierpliwość, kiedy pada pytanie – a kiedy się ożenisz? – Tu jest pies pogrzebany. Bo z jednej strony pięknie ładnie, z drugiej jak zbudować poważny związek mając rodziców tuż za ścianą? Póki co Piotr jest sam. – Wierzę, że druga połówka ułatwi mi decyzję o wyfrunięciu z gniazda. Nie wyobrażam sobie, żeby na tak małej powierzchni mogły żyć dwie rodziny.
Piotr mówi, że kiedyś myślał, że dorosłość zaczyna się w momencie otrzymania dowodu osobistego. – Gdyby jeszcze te oczekiwania szły w parze z możliwościami finansowymi. Nie zgadza się z zarzutami, że do życia z rodzicami zmusza go lenistwo, brak ambicji, czy wygoda. – Myślę często o zmianie pracy na taką, która pozwoliłaby mi pogodzić szereg wydatków z utrzymaniem domu. To nie jest takie proste. Póki co zderzam się z rzeczywistością, którą trudno jest zmienić.
Aniela
Aniela ma trzydzieści lat i nieustabilizowane życie prywatne i zawodowe. Całym jej światem jest mama o której mówi, że podporządkowała całe życie jej wychowaniu.
– Kiedy ojciec zmarł ona porzuciła dla mnie wszystkie swoje plany. Zmieniła pracę na taką, która sprawiła, że mogła pracować zdalnie, z domu. Aniela mówi, że jest zamknięta w kokonie. Nigdy nie miała chłopaka, nie ma koleżanek, nigdy nie była w żadnym związku. Mama wmówiła jej, że ludzie są źli, że tylko więzy krwi mogą zapewnić prawdziwą przyjaźń. – Prowadzi mnie za rękę, odkąd pamiętam. Nigdy nie podjęłam samodzielnie żadnej decyzji. Aniela czasem ma ochotę uciec. Wyjść, upić się, poznać kogoś, zaszaleć. – Moja mama mówi, że jeśli się wyprowadzę, to wpędzę ją do grobu.
Dziewczyna nie wie, jakie ma szanse na samodzielność. Z jednej strony chciała by pójść na swoje, z drugiej stoi mama. – Nie jestem w stanie na tą chwilę nic zrobić. Czasem budzę się w nocy przerażona, paraliżuje mnie strach. Mama mimo, iż jest kobietą wciąż pracującą i dynamiczną twierdzi, że beze mnie sobie w życiu nie poradzi. Wspieram ją. Tylko kto mnie wesprze kiedy to ona po latach zostawi mnie samą?
– Każdy medal ma dwie strony – mówi Aniela. Każdy boi się samotności, więc my z mamą mieszkamy razem. Kto wie, może kiedyś to się zmieni? Może kiedyś nabiorę odwagi i pójdę na całość?