Go to content

Trudne pytania dziecka bywają najtrudniejsze dla dorosłych. Wyruszamy w podróż do celu, ale po drodze odnajdujemy coś ważniejszego

Fot. iStock / ValentinaPhotos

Z lekkością mówimy: „małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci…”, ale dopiero, gdy nasze dziecko ma lat osiem, dziewięć, jedenaście zaczynamy rozumieć. Im już nie wystarczy: „jesteś za mały” i nam również nie powinno wystarczyć odraczanie trudnej rozmowy, nigdy.

Bywa, że dopiero, gdy chcemy odpowiedzieć na pytanie, okazuje się, że sami nie znamy odpowiedzi. A wtedy możemy zrobić dwie najważniejsze w życiu rzeczy: znaleźć odpowiedź, tę najlepszą na jaką nas stać i wyposażyć nasze dziecko w pewność, że choć nie wszystko nam się w życiu podoba, nadal bardzo to życie kochamy – i jemu życzymy tego samego.

Trudne rozmowy, czyli jakie?

Trudne rozmowy z dzieckiem to te wszystkie, przed którymi najchętniej ucieklibyśmy na koniec świata. To pytania o śmierć, gdy nie wystarcza już zapewnienie, że „żyje się dalej, tylko w niebie”. To rozmowy o tęsknocie, której sami wcale tak łatwo nie potrafimy poskromić. To pytania o sens wszystkiego, czym przyciska nas życie, bo my przecież sami nie zawsze i nie do końca ten sens widzimy.

Gdy dziecko pyta: „dlaczego” lub „dlaczego ja”, gdy po raz pierwszy zastanawia się głośno: „a czy ty i ja też umrzemy”, „czy możemy tak zachorować” , nie możemy zostawić go samego, bez żadnej odpowiedzi. Nie możemy też udawać przed samym sobą, że nas to nie dotyczy.

A jakie tematy zawsze nas, rodziców zaskakują? Śmierć i życie.

Życie, bo mieszczą się w nim i seks, i choroba, szczęście, za którym gonimy, choć nie do końca wiemy, jak je złapać. Tęsknoty i niemoc. Bardzo chcielibyśmy, aby to wszystko, co zbyt szare, nie dotyczyło naszych dzieci, ale nikt z nas nie ma takiej mocy. To, co możemy zrobić, to od samego początku spakować do ich plecaków miłość, wsparcie, poczucie bezpieczeństwa i pewność, że zawsze mogą na nas liczyć. By nasze dzieci zawsze będą wiedziały, że nawet, gdy nie znamy odpowiedzi, ramię w ramię, pójdziemy z nimi jej poszukać.

Z pomocą przychodzą nam książki. Nie wszystkie oczywiście. Czasem boimy się ich lektury, bo przecież jeśli dziecko jeszcze nie pyta, pokusa odłożenia kilku tematów na później jest ogromna. Pamiętajcie jednak, że trudne pytanie prędzej czy później się pojawi, zazwyczaj jest to „prędzej” niż byśmy sobie tego życzyli. I wiecie co? Tego wam serdecznie życzę, byście mieli okazję wybrać się do księgarni, kupić i razem z dziećmi je przeczytać, wspólnie poszukać odpowiedzi, nim spadnie na nas coś naprawdę emocjonalnie ciężkiego.

Na 'trudne rozmowy’ wybrałam pięć tytułów, które powinien przeczytać każdy dorosły (i gwarantuję, że nie straci czasu). Książki, które warto podsunąć swojemu dziecku i mimo wszystko znaleźć czas.

A dlaczego akurat książki? Bo nie ma lepszej metody, by rozmawiać z dzieckiem – i dla nas i dla niego. Książka pomaga dotykający nas problem nieco oderwać, postawić przed nami i starannie go obejrzeć. Gdy trudno nam mówić o sobie, możemy skorzystać z bohatera, bo przecież, gdy możemy mówić o kimś innym, jest nam ciut łatwiej. Wreszcie, gdy sięgniemy po dobrą książkę, znajdziemy w niej wiele odpowiedzi i jeszcze więcej dróg, by znaleźć swoje rozwiązania.

„Niezwykłe przygody Tekli, która obraziła się na… UŚMIECH”

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

autor: Cezary Harasimowicz, ilustracje: Joann Rusinek
wiek: 9+

Tekla obraziła się na uśmiech… bo umarła jej mama. Kto by się nie obraził, znacie kogoś takiego? Ja nie. I właśnie to w tej książce jest najpiękniejsze. Nie mówi „nic się nie stało”, bo „stało się” aż zbyt wiele, nie tylko dla niej. Świat taty też przewrócił  się, zmienił. Na szczęście w życiu Tekli pojawia się pewna pani, która z kolei ma dość uśmiechania się na zawołanie. Wspólnie odbywają trudną, ale bardzo im potrzebną podróż. By zobacz nieco inny świat, by poszukać jeszcze uśmiechu i radości. Może nieco innych, niż te, które znały do tej pory. A  jednak dobrych.

To powieść o trudnej do zaakceptowania tęsknocie, o pogodzeniu się ze światem, ze swoimi emocjami. Napisana pięknym i przystępnym językiem. Cezary Harasimowicz po raz kolejny zaczarował w historii o zwykłym życiu, kilka warstw historii.

„Wiele światów Albiego Brighta”

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

autor: Christopher Edge
wiek: 9+

To drugi tytuł, który pomaga nam ujarzmić temat śmierci oczami dziecka. Albi bardzo tęskni za mamą, która umarła. Ma wspaniałego tatę, który jest naukowcem. I choć dotychczas nie byłoby pytania, na które tata nie umiałby odpowiedzieć, po śmierci mamy wszystko się zmienia.

Nasz mały bohater rozpaczliwie poszukuje innej, alternatywnej rzeczywistości. Bo jeśli istnieją równoległe wszechświaty, pewnie w którymś z nich, żyje i czeka na niego mama. Czeka go naprawdę długa i trudna podróż. Droga podczas której odkrywa, że nie zawsze to czego szukamy, jest naprawdę tym, czego pragniemy. Piękna metaforyczna opowieść dla starszych dzieci o tym, że czasem wyruszamy w podróż do celu, ale po drodze odnajdujemy coś ważniejszego.

Albie odkrywa bardzo wiele, w pewnym momencie, w jednym z wszechświatów uświadamia sobie coś bardzo ważnego, to że nie da się uciec od swojego życia. Chłopiec mówi: przecież to nie jest mój tata, ja go sobie tylko pożyczyłem. Cudowna i ciepła książka. Po mistrzowsku oswaja najtrudniejsze dla człowieka emocje.

„O chłopcu, który pływał z piraniami”

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

autor: David Almond, ilustracje: Oliver Jeffers
wiek: 9+

To wyjątkowa książka. Autor bardzo zgrabnie prowadzi nas po trudnych życiowych tematach, nie uciekając od śmiechu i humoru. Po przecież tak już w życiu jest, że wiele barw nieustannie się przeplata. W piękny sposób ukazuje historię chłopca, który swoje szare, trudne życie zamienia w poszukiwania swojej drogi. Stan jest sierotą, mieszka u wuja i pracuje w jego zakładzie rybnym. Wtłoczony przez los w zbyt dorosłe życie pewnego dnia (a są to jego urodziny) trafia do wesołego miasteczka.

Kolejne sploty wydarzeń pokazują, że zawsze jest nadzieja. Że warto mieć marzenia i ba! ruszyć po nie odważnie z uniesioną głową. Nie jeden coach mógłby pozazdrościć zdolności autora do pokazania i dzieciom i dorosłym, że bez względu na to, gdzie dziś się znajdujemy, jutro możemy sami siebie bardzo pozytywnie zaskoczyć. O tym, jak budować pewność siebie (bo ją się zawsze buduje, a nie „ma”).

„Noah ucieka”

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

autor: John Boyne, ilustracje: Oliver Jeffers
wiek: 9+

Pewnego dnia Noah ucieka z domu. To znaczy bardzo wiele, zwłaszcza, że nasz bohater ma zaledwie osiem lat. Zanim jednak dowiemy się, dlaczego tak się stało, będziemy towarzyszyć mu w niezwykłej podróży. To książka dobra dla każdego, kto chce rozmawiać. Bo zawsze warto porozmawiać, nawet o najtrudniejszych dla nas sprawach niż zdecydować się na niekończącą się ucieczkę.

To książka o mierzeniu się z trudnymi sytuacjami, o tym, jak często coś nas w życiu przerasta tak bardzo, że przestajemy widzieć wyjście z sytuacji. Jest niej wiele magii, świat oczami dziecka przybiera zupełnie inne barwy, niż my dorośli chcielibyśmy widzieć.

„Naprawdę spoko”

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

autor: Michael Morpurgo,  ilustracje: Michael Foreman
wiek: 9+

To już ostatnia propozycja książki doskonałej do rozmawiania. Tak naprawdę to opowieść o niesamowitej miłości, sile jaką dają nam bliskie osoby (i zwierzęta) i o bezsilności.

Książka opowiada nam historię Robbiego, który w wyniku wypadku zapada w śpiączkę. Przez cały czas chłopiec zdaje się być uwięziony w swoim uśpionym ciele. Słyszy wszystko, co dzieje się wokół niego, ale nie ma dość siły by wyrwać się z ciszy. To również niesamowita opowieść o miłości między Robbim, a jego psem Szczęściarzem. To dobry wstęp do rozmów o chorobie, o losie, który czasem płata nam figle – i sile jaką jest rodzina. Uwaga, jest bardzo wzruszająco. Nie bójcie się okazać swoich emocji podczas czytania, ta lektura pokazuje rodzicom, co ważne bywa dla ich dzieci, a dzieciom, jak ogromną miłością rodziców są kochane.


Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Zielona Sowa