Go to content

Sprawdź, czy masz problem z tłumieniem emocji

Fot. Unsplash / CC0 Public Domain

Tłumienie emocji nie przyniesie nam wiele dobrego. Wiemy to intuicyjnie, ale mimo to już nasze dzieci uczymy by „lepiej siedziały cicho”, kiedy próbują wyrazić niezadowolenie, strach, gniew czy złość. Wiemy też wiele o szacunku dla starszych i ogólnie przyjętych normach społecznych. Ciągle jednak nie potrafimy odróżnić zachowań niegrzecznych od asertywnych i nie radzimy sobie z własnymi, negatywnymi emocjami. Gorzej, bardzo często tłumimy je w sobie nie licząc się z kosztami takiego postępowania.

Możesz mieć sztorm w sercu i bałagan w głowie, ale na zewnątrz udajesz kamienny spokój. Znasz to uczucie? Jak to możliwe, tak szczelnie zamknąć w sobie najbardziej gwałtowne emocje? Jak się z tym czujesz, sama przed sobą, w środku? Co się dzieje, gdy zostajesz sama i już nikt na ciebie nie patrzy? Kiedy wszystko w tobie „pęknie”? Zdajesz sobie sprawę z tego, że gdy w końcu dopuścisz swoje emocje do głosu, one odpowiedzą nie tylko na tę bieżącą sytuację, ale na wszystkie podobne, które wydarzyły się wcześniej?

Zdecydowanie masz problem z tłumieniem emocji jeśli:

Twój wewnętrzny głos krzyczy, a ty nie mówisz ani słowa

To nie są szepty, dyskretne ani nawet nachalne myśli. Cale twoje „ja” głośno sprzeciwia się kiedy uśmiechnięta i miła kiwasz głową akceptując jakąś podjętą właśnie (przez innych) decyzję. Dlaczego nie powiesz: „Nie, zróbmy to inaczej, nie zgadzam się”? Dlaczego nie zaprotestujesz, gdy czujesz, że coś dzieje się wbrew twojej woli? Nie wiesz tego, nie potrafisz wytłumaczyć. Pamiętasz ten koszmar z dzieciństwa, kiedy nie mogłaś uciec przed czymś przerażającym? Nogi grzęzły i wiedziałaś, że wykonasz żadnego ruchu. To bardzo podobne, równie niekomfortowe uczucie. Mimo to milczysz.

Jesteś nieprawdopodobnie empatyczna

Bo chłoniesz jak gąbka negatywne emocje innych i nie potrafisz ich z siebie „wypuścić”. To cierpienie mogłoby być trochę twoim katalizatorem. Współczująco wysłuchasz każdego i nie odmówisz (przecież nie potrafisz), kiedy proszą cię o pomoc. Sama nawet chętnie zaproponujesz ileś tam możliwych rozwiązań, podpowiesz (jesteś świetnym teoretykiem) jak wyjść z sytuacji, zaangażujesz się do głębi w coś, co nie powinno cię dotyczyć, ani „zżerać” twojej energii. Spalasz się w tej empatii i… obiecujesz pomóc.

Twoje zewnętrzne nastawienie do ludzi jest zawsze pozytywne, niezależnie od tego kto przed tobą stoi, nie umiesz być asertywna

Gdy ktoś potraktuje cię źle lub niesprawiedliwie, zazwyczaj tylko uśmiechniesz się przepraszająco i wycofasz by zamknąć się w sobie. Twój usta mówią „dobrze, w porządku, nie ma sprawy”. Wprawny obserwator zobaczy jednak, że twoje ciało rozpaczliwie krzyczy coś zupełnie odwrotnego. Za to w twojej głowie trwa sieczka. Rozrywasz tę sytuację na strzępy, analizujesz, wracasz do niej tysiące razy. To jeszcze jeden kamyczek do twojego ogródka tłumionych emocji, ciśnienie rośnie, jesteś na skraju. Ale nadal nic się nie dzieje.

Trzymanie uczuć „pod pokrywką” jest twoją metodą przetrwania

Nie umiesz inaczej. Jesteś tak zblokowana, nosisz w sobie tyle ograniczeń, że wolisz już do końca trwać w tym, co znasz najlepiej niż pozwolić sobie na wybuch emocji. Koło się zamyka: nie jesteś szczera ze samą sobą, godzisz się na decyzje i działania wbrew sobie, czujesz frustrację, ale nie robisz nic, by temu przeciwdziałać. Złość na siebie i na innych jest coraz większa: kiedy wybuchasz przeraża cię ogrom i intensywność tych emocji (a twoje emocje są naprawdę intensywne) więc znowu zaczynasz je w sobie tłumić. Twój emocjonalny rollercoaster cię wykańcza.

Nienawidzisz płakać w obecności innych

Wszystko to przez próbę zatajenia przed całym światem prawdy o tym co naprawdę myślisz i czujesz. Takie uzewnętrznienie  smutku i bezradności to coś co cię demaskuje, co pozwala się do ciebie zbliżyć, zajrzeć w głąb. Ty tymczasem wolałabyś zostać w tym swoim pancerzu, ze swoim cierpieniem sama. I tylko czasem zdarzają ci się chwile „przytomności” i pragniesz, by ktoś cię z tego wszystkiego oswobodził.

Konsekwencje długotrwałego (np. trwającego latami) tłumienia emocji:

– chroniczny stres,

– objawy psychosomatyczne (nerwobóle, zaburzenia snu, brak apetytu i chudnięcie, brak energii),

– podwyższony puls, niepokój (osoby tłumiące emocje potrafią tak zaplatać się życiowo, że pozostają w stanie „ciągłej gotowości”),

– brak satysfakcji z życia, z tego co masz,

– brak satysfakcji z relacji z bliskimi (wynika z nieumiejętności mówienia otwarcie o swoich uczuciach i potrzebach)

– skłonność do depresji i agresji (jakiś „wentyl” musi się znaleźć).

Okazywanie gwałtownych emocji nie jest czymś zgodnym ze społecznymi normami. Okazywać emocje trzeba umieć, należy to robić tak, by nie ranić bliskich, a jednocześnie żyć w zgodzie ze sobą. To trudna sztuka, ale coraz bardziej potrzebna, bo coraz mniej radzimy sobie w „prawdziwych” kontaktach z innymi.