Nowa okładka Vanity Fair doczekała się tysiąca komentarzy na samym Instagramie. Cóż takiego bulwersującego można na niej zobaczyć? Nie uwierzycie.
Kobietę, w ciąży, prawie na golasa… O zgrozo i co my biedni teraz zrobimy? Ach, no i oczywiście najważniejsze, tą kobietą jest Serena Williams, więc nadarza się kolejna okazja, żeby upuścić nieco jadziku w komentarzach, tak, jak lubimy najbardziej…
Być może szok, jaki u niektórych internautów wywołały zdjęcia autorstwa Annie Leibovitz byłby zrozumiały, gdybyśmy cofnęli się w czasie… do lat 90-tych. Obejrzyjcie.
Wygląda znajomo? To wsiadamy w wehikuł czasu i lecimy do 1991 roku. To samo pismo, ta sama fotografka i niezapomniana okładka z Demi Moore.
Internet naprawdę zawrzał, a ja zachodzę w głowę dlaczego?
Czytam komentarze i nie wierzę, kolejne cytaty powodują, że włos jeży się na głowie. Magazyn WO cytuje – Debbie Davis Turnage: „O co chodzi z tym pokazywaniem się nago ciężarnych kobiet? Czy już nic nie jest dzisiaj świętością? Jesteś w ciąży, nie masz ślubu i decydujesz się na nagą okładkę w magazynie. Przepraszam, ale jestem staroświecka. Najpierw weź ślub, potem urodź dziecko, ale nie pozuj w ciąży! Miej trochę szacunku!”. Komentarze w klimacie „jej biedne dziecko nie ma nic do powiedzenia” – powalają na łopatki nawet najtwardszych obrońców racjonalności.
A czym u licha to zdjęcie się wyróżnia? Wygląda na to, że bez względu na położenie geograficzne i narodowość, macica jest nadal dla większości dobrem publicznym. Sesja Sereny jest tak oczywista, że najbardziej dziwi burza wokół niej.
Jedyny złośliwy komentarz, jaki się nasuwa w tej sprawie to: „Serio, naprawdę znowu to samo…?”.