„Gdzie są moje kluczyki od samochodu?”. ”Gdzie położyłaś moje skarpetki?”. „Dlaczego nie mogę znaleźć mojego portfela!?”. Brzmi znajomo? Chyba nie znam pana, który choć raz nie zapodziałby jakiegoś, ważnego dla siebie przedmiotu i nie postawiłby na nogi całego domu, żeby go znaleźć. Albo raczej, żeby jego partnerka mogła wyciągnąć zaginione kluczyki, czy inną istotną rzecz z szuflady, kieszeni spodni rzuconych niedbale do prania, albo z jakiegoś zupełnie niedorzecznego miejsca. Czy skłonność do gubienia wszystkiego i wszędzie to cecha męska?
Zdaniem psychologów, absolutnie nie. Kobiety i mężczyźni gubią różne przedmioty z podobną częstotliwością. Jedyna różnica polega na tym, że panie rzadziej się do tego przyznają, chcąc uniknąć „gadania” i uszczypliwych komentarzy swoich partnerów. Bałaganiarstwo, zapominalstwo nie mają płci, różni nas jednak to, jak reagujemy i radzimy sobie w tej stresującej, (bo zdaniem naukowców moment, w którym uświadamiamy sobie, że zgubiliśmy coś ważnego i napięcie związane z bezowocnymi poszukiwaniami to jeden z najbardziej stresogennych i niebezpiecznych dla zdrowia momentów) trudnej emocjonalnie sytuacji. Mężczyźni po prostu robią przy tym więcej szumu i hałasu, angażując w poszukiwania ukochaną i cały dom oraz wprowadzając nerwową atmosferę. Częściej i szybciej tracą cierpliwość, szukają z mniejszą dokładnością niż kobiety, koncentrując się na celu, nie na drodze, która do niego prowadzi… Panie szukają staranniej i uważniej, wykazując się również większą kreatywnością.
Następnym razem, drogie panie, gdy wasz mężczyzna stanie w drzwiach sypialni z dobrze wam znanym pytaniem: „Nie widziałaś może…”nie rzucajcie się z odsieczą jak Sobieski pod Wiedniem. Uważność należy ćwiczyć (przyda się jemu), cierpliwość też.