„Alimenty to nie łaska rodziców, to obowiązek wobec własnych dzieci. Ale mówimy o tych osobach, które są dłużnikami Funduszu Alimentacyjnego, którzy nie wywiązują się z zobowiązań, korzystają z pracy na czarno, bądź usprawiedliwiają się tym, że nie mogą znaleźć zatrudnienia” – mówiła wczoraj podczas konferencji minister Elżbieta Rafalska przedstawiając propozycję zwiększenia egzekucji alimentów.
Nie ma co ukrywać, o dłużnikach alimentacyjnych słyszy się i czyta coraz więcej. I bardzo dobrze, ponieważ nie powinno być społecznego przyzwolenia do okradania państwa, społeczeństwa oraz niczemu winnych dzieci. Wiadomo, że rząd od dłuższego czasu z ekspertami i specjalistami pracuje nad zmianą prawa. Ministerstwo Sprawiedliwości rok temu dało sygnał alimenciarzom, że nie będę tolerować zadłużenia, zmieniając artykuł 209 kodeksu karnego.
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej proponuje:
- skuteczniejszą aktywizację zawodowa dłużników alimentacyjnych
która miałaby polegać na zatrudnianiu w pierwszej kolejności dłużników alimentacyjnych przy pracach publicznych,
- umożliwienie prowadzenia egzekucji z diet otrzymywanych przez dłużników alimentacyjnych
dzisiaj, jak podkreślają komornicy, dłużnicy ukrywają swoje dochody, przykładowo kierowcy ciężarówek większość wynagrodzenia pobierają w dietach, co uniemożliwia ściągnięcie z nich alimentów,
- sankcje dla pracodawców za nielegalne zatrudnienie dłużnika alimentacyjnego
Ministerstwo Sprawiedliwości tworzy rejestr dłużników alimentacyjnych, z którego będą mogli korzystać pracodawcy przy zatrudnianiu nowych pracowników,
- większa odpowiedzialność pracodawcy za niedopełnienie obowiązków związanych z zajęciem wynagrodzenia dłużnika przez komornika sądowego
nie od dziś wiadomo, że pracodawcy często chronią dłużników zatrudniając ich na czarno albo spisując fikcyjne umowy z innymi niż dłużnik osobami; podniesione mają zostać kary dla pracodawców,
- podwyższenie kryterium dochodowego uprawniającego do świadczeń z funduszu alimentacyjnego do 800 zł
co budzi największe kontrowersje, bo po 11 latach okazuje się, że próg dochodowy zostanie za rok podniesiony o 75 złotych, przy czym minimalne wynagrodzenie dzisiaj wynosi nieco ponad 1500 złotych, za rok z pewnością przekroczy 1600 złotych.
Propozycje są, teraz przekazane do dyskusji. Pytanie tylko brzmi, ile z tych rzeczy ustalonych na papierze, faktycznie zostanie wprowadzonych w życie? Czy nie warto pomyśleć o zmianie nastawienia społeczeństwa do dłużników alimentacyjnych, którzy nadal – jak sami to określają – „byłym dzieciom” i państwu śmieją się w twarz?