Waga ciężka zawsze cieszy się największym powodzeniem w sporcie. Bo ponoć najwięcej emocji, najgroźniejsi rywale. I całkiem dużo pieniędzy. Zupełnie inaczej jest na rodzinnym ringu. Tam rozmowy z przedstawicielami wagi ciężkiej są naprawdę trudne. Tu dieta potrzebna od zaraz, a tam kuzynka (rozmiar 36) marudzi tobie (rozmiar 46), jaka to jest gruba. Zwariować można, ale takie rozmowy to norma. I trzeba się do nich przyzwyczaić.
Akceptacja vs zrozumienie
Dopóki nie spotkasz się z otyłością wśród swoich najbliższych, nie będziesz miała pojęcia, jak trudno zrzucić chociaż kilka kilogramów. Choć walka zaczyna się już na etapie planowania diety. Bardzo często problem wcale nie leży w złej diecie czy braku ruchu, ale w hormonach. Tak, dokładnie tych samych, które odpowiadają za naszą kobiecość. Sama jestem tego doskonałym przykładem, do którego w gratisie dostaniecie przykład braku zrozumienia. Od półtora roku zmagam się z tymi cholerami, które zupełnie zmieniły moje ciało. Może nigdy nie byłam najszczuplejsza, ale nigdy nie nosiłam rozmiaru 46. Jedna z moich najbliższych ciotek ciągle mówi, jak to powinnam się za siebie wziąć i coś ze sobą zrobić. Robię. Biorę garść leków jak staruszka, odwiedzam lekarzy, a do tego zdrowo się odżywiam i chodzę na siłownię. Waga? Ani drgnęła. Wszystko, czego nam trzeba to zrozumienie. Bo nie jest łatwo być belą w świecie tyczek.
Związki jak inne
Kilka tygodni temu usłyszałam historię, która przyprawiła mnie o palpitację serca. Oto ona: „Noszę rozmiar 50 i całkiem mi z tym dobrze. Od roku jestem w związku z facetem, który wyglądem bardziej przypomina modela Calvina Kleina niż kolejnego walenia. Wszystko było dobrze, dopóki nie zaczął jeździć po Europie w ramach pracy. Ja przygotowywałam się wtedy do ważnej operacji. Jego nie było. Było mi z tym źle, kłóciliśmy się ciągle. Wtedy moja mama nawrzeszczała na mnie. Nie potrafiła zrozumieć, jak mogę mieć pretensję do kogoś tak atrakcyjnego. Według niej powinnam być wdzięczna za to, że on w ogóle na mnie spojrzał. Czy wy też właśnie czujecie wzrastający poziom wnerwienia? Atrakcyjność jest bardzo ważna. Nie oszukujmy się, w końcu z samą głową do łóżka raczej nie pójdziesz. Ale w świadomości społeczeństwa, my grube dziewczyny, powinnyśmy ciągle być wdzięczne za każde spojrzenie faceta, który nie jest naszych gabarytów. Jaki ma to sens?
Z nami lub przeciw nam
W każdym związku lub przyjaźni przychodzi moment sprawdzianu. Nikt go nie przygotowuje, przychodzi tak, sam z siebie. Zawsze, choć raz, będzie to sprawdzian akceptacji. Grubi vs Chudzi. Czy to nie brzmi co najmniej źle? Niby wszyscy jesteśmy ludźmi zasługującymi na dokładnie taki sam szacunek, a jednak zawsze wydarzy się coś, co da nam w kość. A ty, jako przyjaciółka lub partnerka, będziesz musiała zdecydować, po której stronie jesteś. Twoja przyjaciółka chce założyć na plażę bikini, chociaż nosi rozmiar 48? Nie namawiaj jej do zmiany tego planu! Rok temu sama kupiłam pierwsze od lat bikini. Chociaż wcześniej mogłam je nosić bez problemu, gdy rozmiar był jeszcze mniejszy, nie miałam do tego odwagi. Jasne, że się bałam. Na szczęście stojąc w szatni basenu i zastanawiając się, czy aby na pewno powinnam wyjść w tym do ludzi, moja siostra rzuciła – „przestań, i tak wszyscy faceci będą się gapić na twoje cycki”. Miała rację. Nikogo nie obchodziło, co mam na sobie. Stanęła po mojej stronie. I tak powinno być.
Na piasku czy skale?
Ostatnio branża plus size ruszyła z kopyta. W każdym sklepie można dostać kolekcję dla większych rozmiarów, a w co lepszym portalu znajdziesz artykuły o akceptacji i poprawnym ubieraniu się w duchu plus size. Naprawdę się cieszę, że tak jest. Ale tak samo jak się cieszę, tak samo wiem, jak bardzo czasem to płytkie. Wrzucasz motywacyjne obrazki na Facebooka, które mówią jak to każde ciało jest piękne? A może podrzucasz przyjaciółce linki do kolejnych pięknych modelek plus size, mówiąc, że jest dokładnie tak samo piękna jak ona? Jeżeli to robisz, myśl tak naprawdę. W pewnym momencie może wyjść na jaw, że po prostu się zgrywałaś. Dla popularności, przyjaźni, czegokolwiek. I cokolwiek to było, teraz jest nożem wbitym w czyjeś serce. Wyobraź sobie, że ktoś zbudował swoje poczucie własnej wartości i akceptacji na twoim fałszywym wsparciu. Wybudowałabyś dom skale czy piasku?