Zbyt często wraca do przeszłości. Tak jakby nie potrafiła zrozumieć, że życie jest tu i teraz. Wraca, bo nie potrafi zrozumieć. Najsmutniejsze, że nie potrafi zrozumieć samej siebie i wybaczyć sobie. Przeszłość nie zamknęła za sobą drzwi, a ona tego zrobić nie potrafi. Za bardzo zraniła innych. Sama siebie zresztą też. Są tacy, którzy twierdza, że samą siebie najbardziej.
Wypiera to ze swojej świadomości. I jest w tym całkiem skuteczna. Wyparła niektóre zdarzenia, miejsca, sytuacje do tego stopnia, że odnosi wrażenie iż niektóre wspomnienia nie dotyczą jej własnej osoby.
Tak, ona doskonale wie jak żyć. Doradza to zresztą niejednemu. Wspiera, pociesza. Wypowiada mądre aforyzmy. Lubi się uczyć cytatów na pamięć, której później wykorzystuje w swojej pracy. Powtarza wiele z nich jak mantrę. Mimo to, jakoś na nią nie działają…wciąż. Czasem udaje, że jest inaczej. Czasem nawet w to wierzy, ale gdy przychodzi wieczór i zostaje sama… Wszystko pęka, jak bańka mydlana. Pomaga tak wielu, sobie pomoc nie potrafi. Taki paradoks. Może dokonała błędnych założeń. W przeszłości na pewno. Złe założenia pokomplikowały zrozumienie twierdzenia, które było na wyciągnięcie ręki.
Mogłaby porównać własne odczucia do paradoksu olbersa. „Dlaczego w nocy niebo jest czarne, skoro patrząc w każdym kierunku widzę jakaś gwiazdę?” Wtedy widziała mnóstwo gwiazd. Czasem uśmiechały się do niej. Ale było zbyt ciemno, by umiała odnaleźć drogę. Paradoks ten dziś jest interpretowany zupełnie inaczej. Więcej wiemy o świecie. Znamy początek wszechświata. Ona również widzi to inaczej. Rozumie, ze ujrzałaby drogę, gdyby chciała zobaczyć, ujrzeć początek. Gdyby miłość nazwała miłością… Wtedy to byłby początek wszystkiego.Udawała wtedy, że jej nie ma. Dziś udaje wiele rzeczy, ale na pewno nie to.
Ktoś bardzo jej bliski czasem mawiał „to, że się uśmiecham nie znaczy, że jestem wesoła”. Jak nigdy przedtem, teraz dokładnie rozumie sens tych słów. Żyje tu wciąż w zawieszeniu. Wytycza innym drogowskazy. Takie, jakimi sama powinna się kierować. Jednak nie potrafi.
Dopóki sobie nie wybaczy, nie zrobi kroku do przodu. Czasem myśli, że tylko spojrzenie przeszłości prosto w twarz mogłoby jej pomoc. Jednak, tylko resztki nadziei wierzą, że kiedykolwiek do tego dojdzie. Ona już dawna jest poza jego światem. Nie wie, czy jej wybaczył. Nie wie nic. Tak jakby zniknął z tej planety, rozpłynął się. A może ona zrobiła się dla niego transparentna. Pytania bez odpowiedzi.
Mimo to, nadal boi się, że On przestanie być częścią jej życia. Czy wtedy zdradziłaby Go? Przecież to absurdalne.
Żyje sama. Boi się kogokolwiek znów skrzywdzić. Co rano zakłada uśmiech i wychodzi do pracy pomagać innym.
Może kiedyś w jej życiu pojawi się ktoś, kto wyciągnie ją z przeszłości… Znajdzie klucz żeby zamknąć te drzwi raz na zawsze.