Tak, znamy to aż za dobrze! Codzienność, szalony wyścig z czasem, próba łączenia pięciu obowiązków w jednej chwili. Tak właśnie żyje większość z nas, kobiet XXI wieku. To znak czasów, na który w większości same się zgadzamy. Choć trudno postępować inaczej i dobrowolnie zrezygnować z przywilejów i przyjemności, które stają się naszym udziałem. O ile zdążymy z nich skorzystać.
Syndrom Superwoman
Nie wiadomo, czy choć ułamek kobiet, które funkcjonują w jego ramach, ma świadomość istnienia syndromu. Ale to fakt, że sformułowanie to pasuje idealnie właśnie do tych, które ze wszystkim sobie zawsze radzą, nie zwracając uwagi na swoje potrzeby i towarzyszące temu zmęczenie.
Bardzo często kobiety żyjące w ten sposób, odczuwają wewnętrzną presję, by ze wszystkim dążyć na czas. Nie pozostaje to bez znaczenia dla ich samopoczucia psychicznego i fizycznego, bo przecież zawsze jest „coś za coś”.
W badaniu przeprowadzonym w Wielkiej Brytanii okazało się, że 80% tych najbardziej zajętych kobiet ma poczucie winy, że nie robi wystarczająco dużo. 72% przyznaje, że ta presja to nierealistyczne oczekiwania, które nie pochodzą od innych ludzi, tylko z głębi naszej psychiki.
Same sobie robimy w ten sposób krzywdę. Czas przyznać, ile z tej presji wynika z rzeczywistych oczekiwań otoczenia, a ile z ciężarów, które same sobie namiętnie dokładamy, chcąc być zawsze „naj”.
Dzień z życia Superwoman
W przypadku Superwoman, gdyby każda miała zrobić rachunek sumienia i podsumować ilość czasu poświęcanego obowiązkom i czasu, który zostaje tylko dla niej, pewnie można byłoby się złapać za głowę. Każdy dzień wygląda tak samo, od rana aż po wieczór i tylko kolejność obowiązków może się zmieniać jak w kalejdoskopie. Chcąc wykorzystać maksymalnie każdą sekundę z życia, działają one na pełnej mocy.
Na dzień dobry wyprawiają dzieci do szkoły, biegną z psem, przygotowują się w międzyczasie do wyjścia do pracy. A po pracy łapią dzieci w locie, psa również, szybkie zakupy, obiad, sprzątanie. Czas poświęcony dzieciom, mężowi, przyjaciółce. Wieczorem skreślają z listy kolejne obowiązki, wykonane wbrew wcześniejszej chęci padnięcia na twarz. Naczynia, porządek, prasowanie i jeszcze ze dwie lub trzy inne przyjemności, typu wytarcie lepiącego się blatu, by mogły stwierdzić o północy, że misja zakończona. A następnego dnia to samo. Efekt? Poza wyjątkowymi przypadkami kobiet, które rzeczywiście lubią i potrafią tak żyć, pełna eksploatacja i brak czasu na odpoczynek przynosi dotkliwe wypalenie.
Z czego to wynika?
Z tego, co się nam wydaje. Chcemy dostosować się do trendu dzikiego pędu wyznawanego przez część społeczeństwa. Bycie nieustannie zajętą ma sprawić, że zarówno my same, jak i inni ludzie postrzegają nas jako ważniejsze, lepsze i bardziej wartościowe. To łączy się z faktem, że wywalczyłyśmy sobie prawa, różne możliwości, stałyśmy się finansowo niezależne od mężczyzn, a w dodatku nadal chcemy realizować się w domu oraz przy dzieciach. Dążenie do pełni samodzielności i poczucia satysfakcji sprawia, że większość Superwomenek, samodzielnie wciska się w te sztywne ramy, nie wnikając w to, czy społeczeństwo/partner/pracodawca rzeczywiście tego od niej oczekują.
Jest ratunek z tej pułapki
Możemy być Superwoman, ale dla nas i wobec nas samych; nie dla podbicia chwalebnych statystyk i łatki przodowniczki pracy. Jeśli wyraźnie czujesz, że chciałabyś, choć na chwilę zwolnić lub twoje ciało wysyła do ciebie pierwsze sygnały wypalenia, czas złapać za hamulec bezpieczeństwa.
Nic się nie stanie jak odpoczniesz, najwyżej przestaniesz czuć się męczennicą
Świat się nie rozpadnie, gdy postanowisz nie odpisać na maila o północy, podobnie jak pranie zaczeka dwa dni, aż zechcesz włożyć je do szafy. Twoje poczucie odpowiedzialności — o ile nie jest to super ważny mail —, też nie powinno specjalnie na tym ucierpieć. Wyznacz sobie realistyczne cele i ustal kolejność ich realizacji. Jeżeli chcesz zrobić pięć rzeczy na raz, to rozpraszasz swoją uwagę i energię w wielu kierunkach, a koniec końców, w żadnym nie będziesz wydajna. Ponieważ w większości spraw nie musisz spełniać oczekiwań innych, a własne możesz zweryfikować, uwolnij się od tego i naucz się odpoczywać.
Odpoczynek, porządny relaks nawet pół godziny codziennie w fotelu, z kawą przy ulubionym czasopiśmie, da ci pozytywnego kopa. Przeprowadzone badania dowodzą, że po 8 tygodniach półgodzinnego głębokiego relaksu w ciągu dnia, można zaobserwować pozytywne zmiany w mózgu, w zakresie odczuwania własnych emocji, w samoświadomości i empatii wobec innych.
I zapamiętaj, że chwilowe lenistwo i totalne „nicnierobienie” są usprawiedliwione, ponieważ znakomicie oczyszczają umysł, co przełoży się na chęci i możliwości realizacji własnych celów. Nadal będziesz dynamiczna, energiczna, kreatywna, ale bez łatki męczennicy, przyczepionej na własne żądanie.