Go to content

„Pooglądajmy w lustrze, jakie piękne i wyjątkowe jesteśmy, pachnące i smakowite… tam na dole”

fot. MarinaRazumovskaya/iStock

Siedzimy tak sobie z moją znajomą i ulubioną malarką, aż tu nagle rozmowa nam się zeszła na temat seksu. Wiadomo. Ulubiony temat. Znajoma artystka jest osobą bardzo wrażliwą i wysoce świadomą siebie oraz świata ją otacząjącego, procesów jakie w nas zachodzą i ich skutków. W delikatnej rozmowie przyznała, że nie do końca w życiu miała możliwość poznania co to orgazm i poczucia całej radości i miłości do własnej wulwy.

No właśnie, dlaczego my nie mamy jakieś pięknej nazwy na najważniejszą część naszego JA? Pochwa to jak futerał na ostre ostrze miecza. Auć. Już nie mówiąc „srom”, „kuciapka”, „rozdziapa”, „rozkłapciocha” itd. Brrrrr… Nawet nazwanie „narządem”, „organem” jest czymś kwadratowym i twardym dla tej najczulszej naszej istoty. Już osobiście wolę „cipkę” i jeszcze pamiętam z dzieciństwa „psipsi”. Przynajmniej wesoło.

Gdy tak rozmawiałyśmy, przypomniał mi się serial „Sex Education” i scena, gdy jedna z bohaterek odkrywała swoją wulwę – kojarzy mi się z bulwą kwiatu jak amarylis – i znalazła stronę internetową poświęconą kształtom, kolorom i rodzajom wulw. Znalazłam i ja: The vulva Gallery. Wow. Jaki przegląd naszej budowy. Jak cudownie jesteśmy różne. Większe, mniejsze, podłużne, szersze, sterczące, schowane, nabrzmiałe, smukłe, wystające, wesołe, smutne. Taka różnorodność rodzajów i kształtów. Niczym małe zwierzątka, jak małż – pamiętacie z Californication?;) – kotki, myszki, małpki. Lub rozkwitłe jak kwiaty: róże, storczyki, kamelie, amarylisy, goździki etc. Cały przegląd skojarzeń i do tego w kolorach od bladego różu po czerwień i mahoń lub wielokolorowe. W serialu bohaterka zaczęła piec babeczki w kształcie vulvy i częstować nimi swoich gości. Dobry pomysł na letnie party?

Drugi obrazek. To w jednym z odcinków „Seks w wielkim mieście”, była wystawa namalowanych cipek, a malarka szukała kobiet, które zgodzą się pozować do jej obrazów i miała z tym spory problem. Te wielkie cipy na ścianach! Kupiłybyście obraz swojej cipki do domu? Co powiedziałybyście mężowi i dzieciom? Kojarząc te historie, namówiłam moją znajomą, aby namalowała swoją… i zobaczyła, co do niej mówi i jaka jest piękna. Czekam na efekty.

Dlaczego wstydzimy się swoich cipek? Co tam jest nie tak? Mężczyźni chwalą się swoimi penisami. Właśnie, nawet słowo „penis” jest bardziej przyjazne i eleganckie od tych naszych nazw. Chwalą się długością, grubością i sprawnością. Wysyłają ich fotki. Porównują sobie z kolegami w toalecie. Jeden patrzy na drugiego.

Jeden z zarządów firmy w której pracowałam, zawsze po spotkaniu szedł razem do toalety. Zastanawiałam się, jak czterech członków zarządu razem oddaje strumień moczu i wzajemnie sobie ogląda. Swoją drogą, nomen omen… CZŁONEK zarządu… Ale do rzeczy. Długie, cienkie, grube,  centkowane, kręte niczym róg Wojskiego z Pana Tadeusza. A my, kobiety, uważamy, że nic nie mamy. Kiedy mała dziewczynka pyta mamę, co to jest, to słyszy „tam gdzie mama robi siku”. Dlaczego tak trywialnie?

Najważniejsza część nas, która definiuje naszą kobiecość. Miejsce największej rozkoszy z nieporównywalną ilością zakończeń nerwowych, najcieńszym i najdelikatniejszym naskórkiem i jest traktowana po macoszemu. To dzięki niej co miesiąc wychodzi nasza krew, złuszczamy się, nawilżamy. W każdym cyklu inaczej. W dodatku jest tak grzeczna, że sama się oczyszcza. To właśnie ona daje nam pierwsze wspomnienie granicy między byciem dziewczynką, dziewicą a kobietą. Właśnie.

Smiling sexy woman relaxing on the bed

Pamiętacie, jaki był wasz pierwszy raz?

Czy partner zadbał o wasz komfort? Przyjemne i bezpieczne miejsce, delikatność, docenienie, że otrzymał dar od kobiety? Czy WY zadbałyście o to, aby dać sobie takie wspomnienie i docenienie tego, co macie? Pamiętam swój pierwszy raz. Długo wybierałam, komu mogę zaoferować to, co mam najcenniejszego i tylko raz w życiu. Był przejęty, chyba bardziej ode mnie. Hotel, kolacja, ładny pokój, muzyka, szampan, a w wannie ciepła woda z bąbelkami, do której mnie zaniósł na rękach. Wtedy tego nie doceniłam, dzisiaj bardzo. Ten pierwszy raz definiuje naszą intymność i to, jak podchodzimy do seksu, a także jak czujemy naszą joni. To obraz do końca życia. Albo ból, albo rozkosz i widok ukochanego, a nie znienawidzonego rozpruwacza ginekologicznego. Uczycie tego swoje córki? A jak pozwalacie ginekologowi was badać? Nieraz wziernik wkładany jest bez pardonu i to grzebanie w nas, jak w kieszeni płaszcza za żetonem.

Orgazmy

Podobno brak orgazmów, to brak zaufania do mężczyzny, że nie potrafimy mu się oddać. Jeśli nie chcemy przyjąć mężczyzny, dopuścić go do siebie, to potrafimy się w miejscach intymnych oblać alergią, spuchnąć w udach, mieć infekcje intymne. Wszystko, byle on nie mógł się dostać. Nie wierzycie? Sprawdźcie same, jak reaguje wasze ciało. Najlepszy wskaźnik tego, co się dzieje w związku.

Wracając do naszej kruszynki wulwy

Rodzimy dzięki niej dziecko, potrafi być tak elastyczna że raz jest ciasna, a raz rozszerza się do wielkości główki dziecka. Powiedzcie, jak będąc takim cudem, nie kochamy i nie szanujemy jej? Nie dbamy o nią tak jak o twarz, włosy czy ciało. Jest jak wyklęta.

Wsadzimy tampon i ma się zamknąć, nie przeszkadzać. A jeśli pobrudzi biały fotel w BMW? Przecież miesiączka tylko przeszkadza. Serio?

Dlaczego w czasie seksu nie powiemy partnerowi, co lubi nasza cipka, a czego nie? Oni dają nam od razu instrukcje, a nawet jeśli nie, to tak docisną, że albo się dławimy i łzy nam lecą, albo już boimy się ich dotykać „bo on taki delikatny”. A my nie? Mając tak wielką różnorodność kobiet i ich wulw – każda z nas inaczej reaguje i inaczej lubi.

Nasz cunnilingus jest większą sztuką od fellatio i wymaga polotu, wyobraźni i inteligencji, bycia uważnym w odczuciach i reakcjach partnerki. To, że wzdychamy i pojękujemy, nie oznacza, że odpływamy. A najczęściej partner naciska nas, jak inkasent guzik dzwonka i myśli że jest zajebiście. Nam to sprawia ból. Tym bardziej, że powtarzający się w kółko jeden i ten sam ruch nie jest ekscytujący. Nasza wulwa, tak jak kobieta, jest wymagająca i lubi zmianę i nowe rodzaje eksplorowania. Też to, co pasowało byłej partnerce nie znaczy, że spodoba się obecnej.
Tak panowie, w seksie trzeba trochę pogłówkować, żeby było fajnie a nie oklepanie. A WY, moje drogie, poznawajcie swoje ciało, co najbardziej lubi, bo jak nie powiecie mężczyźnie, to sam się nie domyśli. Seks to też komunikacja i otwartość.

Zapach

Panowie się skarżą, że nie lubią intymnych pieszczot u kobiet, bo niekiedy dziwnie pachniemy. A wy nie? Każdy penis ma swój zapach, smak. Każda sperma jest inna. Ma inną konsystencję i aromat. Każecie nam łykać. Nie ma połyku? Książę obrażony. Tym, co jecie
smakujecie. Nawet fajki i alko czuć i my mamy z tego powodu być się zadowolone? Bleeee… Jeśli nie wierzycie, to sami spróbujcie… siebie. Poranne smoothie kochanie?

Smak i zapach kobiety pokazuje, czy jest w stresie, czy jest zrelaksowana, czy jest zdrowa, czy akceptuje siebie, swoją seksualność. Kiedyś z kolegą weszliśmy do włoskiej restauracji w Mediolanie. Zaciągnął się zapachem. „Jak pięknie pachnie morzem i świeżymi rybkami”. Na co odpowiedziałam, że mój mąż nie znosi ryb. „Jak to nie kocha smaku i zapachu cipek?”.

Kochajmy siebie, swoje ciało i każdą cząstkę nas. Pooglądajmy w lustrze, jakie piękne i wyjątkowe jesteśmy, pachnące i smakowite, bo kobieta to jeden kwiat i nikt nie ma prawa go ścinać i bezcześcić. Jak to zaakceptujecie i będziecie tego uczyć siebie i swoje córki, to mężczyźni też to uszanują. Sex education zaczyna się od nas.