Od kilku dni na portalach społecznościowych krąży zdjęcie, a na nim taka sytuacja: wagon metra, trzech panów zajmujących wygodnie miejsca siedzące, tuż obok stoi pani w zaawansowanej ciąży. Wygląda znajomo?
Nieistotne jest dla mnie, czy to zdjęcie zostało wykonane w Polsce albo czy to tylko prowokacja. Ja takie obrazki widuję w warszawskim metrze, o dowolnej porze dnia. Rano panowie poprzebierani za dżentelmenów, w odprasowanych koszulach i dobrych garniturach, prawie wbiegają do pociągu byle szybciej zająć miejsce. Po trupach do celu. A potem to już tylko gazeta, albo – częściej nawet – telefon, byle nie widzieć: kobiet w ciąży, matek z zaspanymi jeszcze przedszkolakami, starszych osób… Wzrok utkwiony w ekranie najnowszego aparatu albo w świeżo zapastowanych butach pozwala im „nie zauważać”.
Nie twierdzę, że tacy są „wszyscy” moi współpasażerowie. Ale niestety sytuacja, w której ktoś osobie potrzebującej ustępuje w komunikacji publicznej miejsca, staje się bardziej wyjątkiem niż oczywistością.
A, i jeszcze babcie (przepraszam wszystkie babcie, które tego nie robią) odbierające ze szkoły wnuków, (często jedynie niewiele niższych od siebie i raczej w pełni sił) i dźwigające za nimi plecaki albo usadzające ich wygodnie w metrze czy autobusie: Leć, siadaj, ja postoję.
Drodzy panowie! Tak jak broda nie świadczy o waszej męskości, tak czcze gadanie nie czyni was dżentelmenami. O tym, czy jest się prawdziwym mężczyzną świadczą czyny, ot co. Drogie panie i drodzy panowie! Uczmy chłopców od najmłodszych lat czym jest życzliwość, empatia i … dobre wychowanie.