Nasza satysfakcja seksualna zależna jest od wielu czynników. Uczucie relaksu, dostęp do czasu wolnego, możliwość realizowania własnych potrzeb i pragnień, dostęp do fajnych zabawek erotycznych i uwaga partnera to jedna strona medalu. Kluczowe natomiast jest to, jak… postrzegamy własne ciało.
W 2010 roku przeprowadzono badanie, które dowiodło, że występuje znacząca zależność pomiędzy postrzeganiem własnego ciała, a satysfakcją seksualną i funkcjonowaniem w seksie w ogóle.
Okazuje się, że przekonania o tym, jak się prezentuje nasze ciało, w które włącza się lęk o swoją wagę, stan zdrowia czy atrakcyjność seksualną będą wpływały na to, jak będziemy realizować się w życiu seksualnym i czy będziemy przeżywać autentyczną rozkosz. Nie ma też specjalnie znaczenia czy faktycznie problem z naszym ciałem jest realny, czy ogranicza się do naszych odczuć. Osoby, które doświadczają satysfakcji seksualnej i przeżywają orgazmy, to często osoby z wysoką samooceną oraz nieprzeżywające w czasie seksu nieprzyjemnych, rozpraszających myśli na temat wizerunku swojego ciała.
OK, ktoś może powiedzieć: ale przecież gdybym nie miała nadwagi, to nie miałabym złego wizerunku swojego ciała. Prawda jest taka, że wizerunek własnego ciała, czy też stosunek do niego ma się nijak do tego jak „obiektywnie” wygląda nasze ciało.
Kolejne, całkiem świeże, badania, dotyczą tego, jak nastoletnie dziewczęta postrzegają siebie pod wpływem kontaktu z portalami społecznościowymi i zawartością tychże – szczególnie chodziło o pojawianie się w nich osób prezentujących idealne ciała, budujących nierealne oczekiwania wobec rzeczywistości w tym zakresie. Badania były druzgocące. Wykazały, że serwisy społecznościowe drastycznie obniżają samoocenę, powodując, że oceniamy się bardzo negatywnie. Młode dziewczęta mają nawet myśli samobójcze, związane ze swoim wyglądem. A przecież gdybyśmy spojrzeli na to racjonalnie, nie ma powodów by większość kobiet martwiła się tym, jaką ma wagę, czy jaki kształt ma ta, czy inna część jej ciała.
Jednak świat, w którym funkcjonujemy, zmusza nas niejako do przyjęcia jak najbardziej krytycznej postawy. Podpowiada nam artykuły o modyfikacjach miejsc intymnych, dietach czy też o tym, jak wspaniale radzą sobie celebrytki, wyglądając bezpośrednio po ciąży, jakby w ogóle nie rodziły. Dziennikarki, prowadzące serwisy plotkarskie piszą materiały o tym, że ta czy inna kobieta nie dba o siebie, albo wygląda bardzo źle – bo nie ma makijażu lub zaokrągliła się tu czy tam. Wszystko w służbie napędzania sprzedaży usług i przedmiotów, które mają nam poprawić humor czy odchudzić. Czy faktycznie, czy tylko dla ukojenia naszego lęku – to już nie ma znaczenia.
Ma to tragiczne skutki. Po prostu nie jesteśmy szczęśliwe ze sobą, we własnym ciele. A to wprost przekłada się na to, czy potrafimy się rozluźnić, poczuć sexy i zwyczajnie odczuwać przyjemność płynącą z ciała. Nasze ciało jest z jednej strony najważniejsze – to ono daje nam doznania, które potem interpretujemy jako przyjemne lub nie. Z drugiej strony mamy emocje, które narzucają nam interpretacje doznań. One potrafią nas od tych dobrych przeżyć i przyjemności odciąć, kiedy skupimy się za bardzo na tym, co nas blokuje, np. odczucia, jakie mamy na temat swojego ciała.
Ostatnio w zabawnym podcaście Szymona Majewskiego i Joanny Kołaczkowskiej „Mówi się” Szymon powiedział coś totalnie cudownego. I chociaż z pewnością jest to jakimś uogólnieniem, zwrócił on uwagę, że właściwie dla mężczyzn wszystkie te „dermatologiczne szczegóły” (rozstępy, cellullit itp.) mają drugorzędne znaczenie. Że to kobiety sobie wkręcają, że to jest ważne i ktoś będzie je źle oceniał przez takie detale w łóżku. Można by powiedzieć, że wszystko jest w nas. A to, co tkwi w nas, niejednokrotnie jest trudniejsze do pokonania niż trudności zewnętrzne.
Okazuje się, że jednym ze sprawdzonych sposobów pokonywania tej wewnętrznej bariery w naszym dorosłym życiu seksualnym jest korzystanie z pomocy akcesoriów erotycznych. W 2020 roku Anna Moderska z „Seksdobrywszystkim” przeprowadziła ankietę pośród osób, prowadzących gabinety seksuologiczne. Ponad 20 ankiet, które spłynęły, jednoznacznie wykazało, że gadżety erotyczne wspomagają rozmowę o przyjemności, odczarowują wstyd i zahamowania oraz otwierają na dialog o potrzebach. Ciężar zostaje przeniesiony z wewnętrznych zmagań z własnym lękiem i niepewnością na dialog o tym, czego potrzebuję, co mi się podoba.
„Kierują uwagę na przyjemność, bardzo poprawiają komunikację w relacji, zwiększają samoświadomość seksualną, wprowadzają lekkość i radość, otwierają na otwartość, wygaszają poczucie wstydu, odgrywają ważną rolę w uprawomocnieniu samomiłości” – mówią o gadżetach odpowiedzi specjalistów.
Piękne zabawki erotyczne dają wg. seksuologów „możliwość eksploracji własnej seksualności, poznawanie swojego ciała, oswajanie się z ciałem, z przyjemnością i świadomością seksualną”. Oswajanie ciała jest tutaj kluczowe. Piękne gadżety erotyczne często ułatwiają przeżywanie rozkoszy i po prostu prowadzą do celu szybciej, pomimo tego, że nie zawsze nasza samoocena jest dla nas łaskawa. Są zdecydowanie zjawiskiem przełomowym, które oswaja nas z rozkoszą i pozwala po prostu polubić tę stronę naszej fizyczności.
W 2016 roku marka Fun Factory, niemiecki producent gadżetów erotycznych, przygotowała eksperyment przyjemnościowy, związany z gadżetem ich pomysłu – pulsatorem Stronic. Pulsator nie wibruje, a samodzielnie porusza się w przód i w tył, zapewniając doznania naśladujące penetrację, masując wejście do pochwy i strefę G. Uczestniczki eksperymentu miały za zadanie przez 30 dni, codziennie, stosować pulsator przez co najmniej 15 minut. Jeśli czuły, że chcą poświęcić mu więcej czasu, mogły, jeśli chciały szczytować też mogły kontynuować pieszczoty – jednak nie mogły zrezygnować z minimum 15 minut masażu.
Żeby zapewnić sobie dobre warunki do eskperymentowania, uczestniczki musiały poświęcić czas swojemu ciału, zająć się nim i go rozpieścić. Uczestniczki eksperymentu miały za zadanie wypełnić ankietę dotyczącą własnego życia seksualnego przed przystąpieniem do tegoż i na koniec, podsumowując efekt, jaki użycie gadżetu i chwile spędzone z masturbacją sam na sam miały na ich życie zmysłowe.
Okazało się, że u większości kobiet nastąpiło nie tylko poprawienie doznań w samej aktywności seksualnej. Oceniły, że eksperyment miał pozytywny wpływ na ich pożądanie, pociąg seksualny i radość przeżywania seksualności z partnerem/partnerką. Zabawka pozwoliła im odwrócić uwagę od negatywnych przeżyć i myśli. Czas poświęcony ciału i stymulacja spowodowały, że kobiety te potrafiły spojrzeć na swoje ciało łaskawiej, poczuć, że daje im przyjemność i jest dla nich dobre. Fun Factory wyraźnie mówi, że nie upiera się, że to ten konkretny gadżet odniósł pożądany efekt. Jednak z całą pewnością bycie ze sobą i dla siebie jest bardzo ważne, a patrzenie poza swoją fizyczność kluczowe do tego, żeby poczuć się dobrze z własną seksualnością.
W przeżywaniu orgazmu nie jest istotne to, jak obiektywnie piękni jesteśmy, ale to, jak unikamy brzydkich myśli na swój temat. Ponieważ ocena własnego ciała i lęk o jego idealny stan może odciągać nas od przeżywania radości i przyjemności, odwracanie uwagi od tego aspektu może mieć doskonały efekt rozluźniający oraz uczący. Może też sugerować, że jednym ze sposobów na poprawę satysfakcji seksualnej, oprócz ograniczania treści z mediów społecznościowych, jest przeformułowanie relacji z ciałem, praca nad samoakceptacją i budowanie dobrych emocji wokół własnego ciała oraz tego, co ono nam daje.