Nieporozumienia, niedomówienia, brak komunikacji. Jakże prostszy byłby świat relacji międzyludzkich, gdybyśmy tylko umieli mówić. Gdybyśmy potrafili wyrażać uczucia, pragnienia, obawy, lęki. Miłość i troskę. Wdzięczność i szczęście. Wiele relacji rozpada się właśnie dlatego, że nie umiemy ze sobą rozmawiać, ale i dlatego, że nie podjęliśmy wyzwania jakim jest wspólna codzienność. To nie jest wytarty frazes. To jest życie.
Agata i Jacek, razem od 10 lat. Poznali się przez Internet, szybko zamieszkali razem. Potem on znalazł świetną pracę za granicą, a ona pojechała tam za nim. Nie, nie była żoną u boku męża. Przeniosła się do tamtejszej fili swojej firmy, zaszła w ciążę. Nie było łatwo. Jacek pracował do późnego wieczora, w weekendy uprawiał swój sport. Agata rozumiała, sama jest typem samotnika. Z czasem przywykła do tego, że prawie ze sobą nie rozmawiają. Ale kiedy urodził się ich syn, postanowiła wrócić do Polski. Jacek został tam, tak ustalili. Jego kariera rozwijała się w szybkim tempie, miał szczęście i szansę robić to, co kocha.
Minęło kilka lat. Jako małżeństwo, para, razem spędzali jedynie święta i urlop. Agata przywykła do tego, że ze wszystkim jest sama – z budową domu, z chorobami syna, śmiercią mamy, z życiem. Jest silna, radziła sobie. A Jacek miał swój świat, swój sport, swoją karierę – tam. Kocha Agatę i kocha ich syna. Ale nie można powiedzieć, żeby miał z nim dobry kontakt. Jest takim „odświętnym” ojcem. I weekendowym partnerem. Mężem – nie mężem.
Agata i Jacek nie rozmawiają ze sobą dużo. Albo raczej – nie rozmawiają o rzeczach ważnych. On jest z natury milczkiem, a ona perfekcjonistką. Woli, kiedy go nie ma. Wtedy wszystko jest poukładane tak, jak ona tego chce: kubki w szafce na drugiej półce, głębokie talerze na dole, deserowe talerzyki na górze. Nikt nie robi bałaganu, nikt nie zakłóca tego starannie wypracowanego porządku dnia, rutyny. Syn jest spokojniejszy, mniej podekscytowany, grzeczny. Nikt nie denerwuje Agaty swoją obecnością. Jest czas dla siebie, na książkę wieczorem.
Kiedy zamknięto granice Jacek był akurat w Polsce. Od ponad dwóch miesięcy pracuje więc zdalnie z Warszawy. Od ponad dwóch miesięcy, jak nigdy przedtem jest dzień w dzień z żoną i synem. I kompletnie nie potrafi się w tym odnaleźć.
Pandemia pokazała Agacie i Jackowi prawdę o ich związku. Tej relacji nie ma, bo nie miała szansy zaistnieć, rozwijać się. Życie na odległość, wyłączenie Jacka z prawdziwych, rodzinnych problemów, jego brak uczestnictwa w codziennym wychowywaniu syna sprawiło, że nie byli ze sobą w kluczowych momentach, nie widzieli jak się zmieniają, dojrzewają. Nie przeszli tego wszystkiego jako para. On nadal kocha dziewczynę sprzed lat, ale nie rozumie kobiety, z którą mieszka pod jednym dachem.
A ona? Czeka z utęsknieniem na moment, kiedy Jacek wróci „do siebie”. Czy rozmawiają? Tak, ale o tym tylko jak zorganizować dzień, by nie wchodzić sobie za bardzo w paradę. Nie denerwować żony tymi źle odłożonymi kubkami w kuchennej szafce i swoimi kosmetykami w łazience.
Kłócą się, coraz częściej. Bo on chce wychować syna inaczej, ale nie wie jak na nowo nawiązać z nim kontakt. Bo ona ma swoje nawyki i uważa męża za gościa w swoim domu. Bo oboje nie wiedzą jak ze sobą rozmawiać, o czym powinni sobie mówić, a o czym nie. Nauczyli się żyć w relacji, która nie wymaga zaangażowania.
Co będzie dalej? Przecież kiedyś oboje się zestarzeją, przejdą na emeryturę i będą na tę swoją obecność skazani. Czy zostaną by trwać przy sobie, coraz bardziej się wzajemnie denerwując, coraz mniej rozumiejąc? Czy starczy im cierpliwości i miłości, by poznać się na nowo? Zbudować tę relację od początku? Czy rozejdą się w różnych kierunkach, starając się zniszczyć jak najmniej z tego, co ich kiedyś połączyło…?
Dbajmy o nasze związki, rozmawiajmy ze sobą. Pozwólmy sobie razem przeżywać te kluczowe momenty, które tworzą nas jako parę. Czas mija szybciej niż nam się wydaje i pewne emocje, uczucia oraz momenty już nie wrócą.