Go to content

8 mitów na temat miłości i jedna przypowieść

Fot. iStock / Mkovalevskaya

Człowiek wierzy w różne rzeczy, tworzy schematy, mity, upraszczając tym samym rzeczywistość. Gdy dotyczy to jazdy autem czy rozmowy kwalifikacyjnej – takie skrypty mogą być pomocne. Ubrać się odpowiednio, przerzucić bieg, wydrukować CV z ładnym zdjęciem i tak dalej. Pozwala to zaoszczędzić czas i być bardziej efektywnym. Nierzadko jednak używamy skrótów tam, gdzie ich być nie powinno: w relacjach międzyludzkich. A w tym wszystkim miłość najłatwiej ulega uproszczeniom, zamykając się w mit na swój temat. Poszukałam w literaturze i w głowach znajomych i oto najpopularniejsze mity na temat miłości. Czy warto je stosować?

Miłość jest jedna na całe życie. – stare aczkolwiek nadal chętnie używane stwierdzenie. „Czy jestem miłością twojego życia?”- pyta Ona. Co odpowiedzieć? Tak, nigdy nikogo nie kochałem i nigdy nie pokocham już? To znaczy, że inne związki nie były miłością? Czy rzeczywiście kochać można tylko raz? – zastanawia się On. Człowiek od urodzenia potrzebuje kochać drugiego człowieka. I przez swoje życie kocha wiele razy, choć miłość bywa różna.

Kocha się bardzo lub wcale. Ciąg dalszy mitu o jednej miłości. Jakby do miłości stosować tylko zerojedynkową skalę. „To kochasz czy nie kochasz?” – jak wyskalować miłość po dwóch miesiącach znajomości, a tę po latach? Można kochać trochę, bardziej i najbardziej. Podobnie jak inne emocje miłość ma też różne natężenie.

Nie ma miłości bez zazdrości. Czy to aby nie idealna racjonalizacja zazdrości? Oczywiście, że to uczucie jest związane z zaangażowaniem najczęściej, ale czy nie można kochać i nie czuć zazdrości? Nie lękać się w miłości. Znać swoją wartość. Wreszcie mieć zaufanie?

Miłość to poświęcenie. Dla mnie w tym momencie zaczyna się koniec miłości. Chyba że mylimy słowo kompromis z poświęceniem, a to juz zupełnie inna sprawa. Kompromis to nauka dawania, oddawania, dzielenia się. Zakłada on jakąś równowagę w związku. Poświęcenie jest jednostronne i kojarzy się ze smutkiem, żalem, umartwianiem, a kończy frustracją. Miłość to kompromis, a nie poświęcenie.

Miłość jest nieprzewidywalna. Ze względu na intensywność uczucia i szaleństwo, które temu towarzyszy tak nam się właśnie wydaje. Ale gdyby rozebrać miłość na czynniki pierwsze to w gruncie rzeczy jest ona dość przewidywalna. Opisane są jej fazy, kryzysy, symptomy fizjologiczne, emocje towarzyszące, krzywa rozwoju. Nie można jej kontrolować, bo to silna emocja, ale w dużej mierze można przewidzieć, jak się będzie rozwijać. To co nas może zaskoczyć to sytuacja, czynnik losowy.

Zakochanie trwa krótko. Od kilku do kilkunastu miesięcy. Tak podają znane poradniki. To jednak okazuje się nieprawdą. Badania neuropsychologów Acevedo i Arona, w trakcie których badano fale mózgowe osób będących ze sobą krótko w porównaniu do tych, którzy są ze sobą od lat- wykazały, że obszary odpowiedzialne za emocje zakochania aktywizują się w podobnym stopniu w obu grupach! Różnica jest tylko jedna: u osób w krótkich związkach zakochaniu towarzyszą dwie inne emocje: niepokój i obsesja. Czyli możemy być zakochani przez całe życie, ale nie w sposób obsesyjny, bo to by nas wykończyło!

Tam gdzie miłość, tam i dobry seks. Oj! Niestety to dwie choć bliskie sfery życia. Miłość pomaga życiu seksualnemu, w zakochaniu szybciej odczuwamy pożądanie, ale ochota na seks nie jest związana tylko z tym uczuciem. Bywamy zmęczeni, sfrustrowani, mamy złe doświadczenia poprzednie, poczucie niższości, wstyd, przekonanie, że nie jesteśmy dobrymi kochankami. Ten dobry seks, który ma być na końcu jest uzależniony od wielu rzeczy, nad którymi czasami trzeba popracować. Poza tym wielu kochanków przyznaje, że najlepszy seks to nigdy nie był ten pierwszy ani drugi. To także znajomość siebie, własnych potrzeb, otwartość i zaufanie.

Co ma być, to będzie. Miłość Cię sama odnajdzie. Fajnie by było… Ale można tak czekać sto lat jak królewna, która ugryzła zatrute jabłko w bajce o siedmiu krasnoludkach. Uczucie nie zawsze jest zależne od nas, ale fizyczna obecność tak. Nie pomaga siedzenie w domu, nie zawsze też szukanie miłości nad monitorem jest najlepszym sposobem by spotkać fajnego człowieka, narzekanie, marudzenie, litowanie się nad sobą i swoją samotnością, zajadanie, zapadanie się w czarną otchłań rozpaczy. Miłości trzeba wyjść na przeciw. Ba, i być w dość dobrej formie, by nas nie ominęła. Wiara w to, że zakocha się od pierwszego wejrzenia w naszych dziurawych dresach i przetłuszczonych włosach jest dość naiwna, a sam mit o tej miłości z pierwszego spojrzenia to także mit.

Moim zdaniem ta jedna przypowiastka o miłości nie jest mitem, pewnie ją dobrze znacie:

Pe­wien in­diański chłopiec za­pytał kiedyś dziadka:

– Co sądzisz o sy­tuac­ji na świecie?

Dziadek odpowiedział:

– Czuję się tak, jak­by w moim ser­cu toczyły walkę dwa wil­ki. Je­den jest pełen złości i niena­wiści. Dru­giego prze­pełnia miłość, prze­bacze­nie i pokój.

– Który zwy­cięży? – chciał wie­dzieć chłopiec.

– Ten, które­go kar­mię – od­rzekł na to dziadek.

Tylko my samy możemy stworzyć własną teorię miłości, swój prywatny mit. I jeśli będzie on karmiony dobrymi emocjami, to wróci do nas w postaci cudownej, dobrej miłości.