W partnerstwie wszystkie fantastyczne momenty mnoży się razy dwa, rozpoznaje na cztery oczy, odczuwa na cztery dłonie. Trudne dzieli się na dwa, dzięki czemu bolą mniej i łatwiej je pokonać. – Olivier Janiak o tym, jak buduje się relacje na całe życie.
Olivier Janiak – dziennikarz, prezenter telewizyjny, redaktor naczelny „Elle Man”. Prowadzący nowy program „Power Couple”. Z Karoliną Malinowską tworzą związek, jeden z dłuższych stażem w show – biznesie. W tym roku będą obchodzić 18 rocznicę ślubu. Ojciec trzech wspaniałych synów.
Klaudia Kierzkowska: W nowym programie TVN „Power Couple” biorą udział znane i zgrane pary, na które czekają różne zadania. Czy to siła związku zdecyduje o wygranej? A może jeszcze coś innego
Olivier Janiak: Wygrana jest aspektem drugorzędnym. Kwintesencją i siłą tego programu są ludzie, emocje, a najważniejszą z nich jest miłość. Doświadczenia z trzech tygodni realizacji programu, obserwacja par, emocje, wzruszenia, które kumulowały się w nas wszystkich, utwierdzają w tym przekonaniu. Ten format obecny jest na 23 rynkach, w różnych częściach świata, na różnych kontynentach i pod różną szerokością geograficzną, gdzie są różne aspekty kulturowe, mentalności czy nawet religie. Wszędzie program cieszy się wielką popularnością i zainteresowaniem. Zastanówmy się, dlaczego? Dotyka on czegoś co jest wartością ponadczasową i uniwersalną. Tą wartością jest miłość. Mamy okazję obserwować nie tylko zmagania par i jakąś formę rywalizacji. Przede wszystkim możemy obserwować różne oblicza miłości. Umiejętność bycia razem jest wystawiona na nieprzypadkowe wyzwania. Z jednej strony są to konkurencje sprawnościowe, intelektualne, emocjonalne, ale przede wszystkim jest to umiejętność funkcjonowania razem. Wspierania się i przewidywania, czy nasz partner/partnerka jest w stanie wykonać dane zadanie.
Niektóre nasze pary są ze sobą dwadzieścia lat, inne dziesięć, a niektóre dopiero dwa. Żadna z nich w codziennym życiu, w tak krótkim okresie, nie jest wystawiona na taką ilość bodźców i niewiadomych. Po dwóch tygodniach nasi uczestnicy mówili, że czują jakby znali się o dwa lata dłużej. Intensywniej. Program jest gigantycznym katalizatorem poznawania siebie w nowych, ekstremalnych sytuacjach. Pary wygrywają przede wszystkim siebie. Odkrywają na nowo. Często w nie najłatwiejszych emocjonalnie sytuacjach. Niektóre bardzo, długo przeżywają. Jest takie bardzo dobre powiedzenie, przydające się naszym parom: „poranek jest mądrzejszy od wieczora” – emocjom warto pozwolić na wyciszenie, a rano wziąć drugą osobę za rękę i iść dalej do przodu. Razem. Program jest pięknym światłem na to co jest w życiu ważne. Pokazuje, że o wiele łatwiej jest nam żyć z osobą, przy której czujemy się bezpiecznie, z osobą, której możemy powiedzieć wszystko, nawet jeśli nie zawsze jest to przyjemna historia
W tym roku wspólnie z Twoją żoną, Karoliną Malinowską, będziecie obchodzić 18. rocznicę ślubu. Taka miłość w show biznesie nie zdarza się często. Producenci programu z pewnością wzięli pod uwagę ten fakt wybierając Cię na prowadzącego?
Bez dwóch zdań. To jeden z aspektów mojego jestestwa. Program przyszedł do mnie we właściwym momencie. Mam gigantyczne doświadczenie dziennikarskie, bo program „Co za tydzień” prowadzę od dwudziestu lat. Tytułami prasowymi zarządzam od kolejnych dziesięciu. Jednak jestem nie tylko człowiekiem ciekawym świata i dziennikarzem, ale kimś kto potrafi słuchać i słyszeć. Duże znaczenie miało też obycie moje estradowe, eventowe. Praktycznie nie graliśmy dubli, nie było powtórzeń, nie można było czegokolwiek zakładać czy wykuć tekstu. Żeby uchwycić prawdziwe ludzkie emocje dziejące się tu i teraz umiejętność obserwacji i ludzkiego, życzliwego reagowania była najważniejsza. Moja ludzka wrażliwość, otwartość na drugiego człowieka, empatia i umiejętność nieoceniania nikogo, bycia wsparciem – bardzo się przydały. Z kolei doświadczenia partnerskie, o które pytasz, są czymś co w moim życiowym CV jest aspektem, który z pewnością nie pozostał bez znaczenia.
A gdybyście to Wy dostali propozycję wzięcia udziału w tym programie, zgodzilibyście się?
Dostaliśmy ją w grudniu ubiegłego roku. Program miał być realizowany od początku lutego i pierwotnie miał odbyć się w RPA. Z jednej strony kusiła nas przygoda i słońce, a z drugiej pojawił się zdrowy rozsądek. Trójka dzieci, nauczanie zdalne, teściowa, która trafiła do szpitala – historia nie do przeskoczenia. Wiedzieliśmy, że nie uda nam się tego zorganizować. Do tego Karolina, która studiuje dziennie psychologię, w lutym miała sesję egzaminacyjną. W mailu do producentki, Marty Wiech napisałem, że oboje nie pojedziemy, ale w delegację mogę pojechać ja, chętnie poprowadzę ten program. Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem projektu dostałem telefon od Edwarda Mieszczaka, dyrektora programowego – chciałeś to masz, jedziesz! Jestem wdzięczny, ponieważ ten program to nie tylko kolejne dziennikarskie doświadczenie, ale przede wszystkim cudna ludzka przygoda, możliwość poznania i przyjrzenia się z bliska innym parom. Byłem nie tylko osobą, która informowała o zadaniach i prowadziła program, byłem przede wszystkim ich pierwszym kibicem.
Dlaczego dzisiaj znacznie trudniej buduje się relacje? Z czego wynika fakt, że niektóre pary wiedzą o sobie wszystko, a inne nie pamiętają ulubionego koloru partnera?
Na co dzień nie zadajemy sobie takich pytań. Gdybyś zapytała mnie, jaki jest ulubiony kolor mojej żony, nie wiedziałbym co odpowiedzieć. Nie zadajemy sobie też wielu innych, głębszych pytań, które mają ogromne znaczenie. Co o sobie myślimy nawzajem, jakie cechy charakteru w sobie lubimy, a które nas denerwują. Panowie są o wiele bardziej zadaniowi, a kobiety mają o wiele większą sprawczość. Jesteście bardziej wytrzymałe, szybciej się dostosowujecie. Mam wielki szacunek, jeszcze większy, do kobiet po tym programie. Gdybym miał ocenić proporcje wpływu mężczyzny i kobiety na jakość partnerstwa, to bez wątpienia 65 proc. oddałbym kobietom. To one stanowią o sile, mądrości i emocjonalnym zapleczu.
Odnoszę wrażenie, że Ty i Karolina jesteście silnymi osobowościami. Jak buduje się związek, kiedy spotykają się tak silne charaktery?
Siła przejawia się w różnych aspektach życia. Każdy z nas uzupełnia drugą osobę. Jestem lepszym organizatorem i osobą, która pewne rzeczy potrafi lepiej poukładać, z kolei Karolina ma inne poziomy swojej wrażliwości. Jest najlepszym rodzicem, najlepszą matką jaką można sobie wyobrazić. Moja praca wymaga ode mnie częstych wyjazdów, dużo czasu spędzam poza domem. Bez mojej żony nigdy by się to nie udało. Te najtrudniejsze lata w rodzicielstwie – to jej skupienie i poświęcenie.
Sztuka kompromisów i rezygnacji?
Oczywiście! Często w związkach jest właśnie tak, że nawet jeśli faceci starają się być tak samo zaangażowanymi rodzicami, to z zawodowych czy biologicznych względów, przez długi czas nie jesteśmy w stanie naszych kobiet zastąpić. To niesamowite, że moja żona wiele lat swojego życia poświeciła tylko naszym dzieciakom. Siłą rzeczy, będąc matką trójki dzieci, nie możesz robić wielu rzeczy dla siebie. Karolina jako dojrzała, 35-letnia kobieta zdecydowała się pójść na psychologię, studiuje w systemie dziennym z ludźmi, którzy są od niej o połowę młodsi. Jestem pełen podziwu jak potrafi się zaangażować w naukę, która z upływem lat nie przychodzi wcale łatwiej. I pogodzić to wszystko z codziennymi obowiązkami. Wykonuje gigantyczny trud, jest studentką numer jeden na SWPS-ie w swoim roczniku. Nasze życie, ale i program Power Coupel pięknie pokazuje, że Kobiety wcale nie są słabszą płcią, są o wiele bardziej odporne na ból, są bardziej zaradne, wielozadaniowe. Potraficie wiele rzeczy wykonać naraz, ogarnąć je emocjonalnie. Najwyższy czas, aby kobiety wzięły sprawy w swoje ręce, pod każdym względem. Wystarczy spojrzeć co dzieje się w polityce i życiu społecznym. Najwyższy czas zrobić miejsce dla Pań panowie!!!
Jesteś ojcem trójki dzieci – jak rodzicielstwo wpłynęło na Twoje relacje z Karoliną?
Dzieci pojawiły się po 6 latach bycia razem. Moment poznania się i nacieszenia się sobą był już dość długi. Jak tylko pomyśleliśmy, że chcielibyśmy mieć dzieci, to szczęśliwie udało się. Potem niespodziewanie udało się drugi raz, aż w końcu rzeczywistość zaskoczyła nas po raz trzeci. O ile chcieliśmy mieć dziecko w pierwszej odsłonie, to każde kolejne było niespodzianką. Po latach okazuje się – najpiękniejszą. Nie ma nic cudowniejszego niż tych trzech fantastycznych facetów, którzy tak samo jak są rozkoszni potrafią być wymagający, przeszkadzający i kłócący się ze sobą. Na szczęście to ostatnie zdarza się naprawdę rzadko, mamy naprawdę fajne dzieciaki. Dzieci zmieniają wszystko. Z jednej strony dają coś, co pokazuje, że nic nas bardziej nie połączy, bo nie zrobi tego wspólna lodówka, samochód czy mieszkanie. Dzieci są częścią mnie i mojej kobiety. To też ogromna odpowiedzialność. Pamiętam sytuację, jak jedziemy samochodem, a dzieci z tyłu dają do wiwatu. Najpierw jest zdenerwowanie, krzyk, przerażenie, a potem łapiemy się za ręce i Karolina mówi: „dobrze, że nie jestem z tym sama. Dobrze, że jesteśmy razem.” W partnerstwie wszystkie fantastyczne momenty mnoży się razy dwa, albo przeżywa się je na cztery ręce, dostrzega na cztery oczy. A te trudne dzieli się na dwa, dzięki czemu bolą mniej i łatwiej je pokonać. Bycie razem to ogromna praca, każdy związek ma różne etapy. Widać to też w tym programie. Ci, którzy są rok po ślubie „jedzą sobie z dziubków”, w naturalny sposób mówią o seksie, a kiedy tych lat mija dwadzieścia czy więcej, okazuje się, że erotyka zajmuje inne miejsce. Na pierwsze wychodzi przyjaźń, wsparcie i wzajemne zrozumienie.
Pandemia solidnie zweryfikowała nasze partnerskie relacje. Co Ciebie zaskoczyło najbardziej w tym trudnym czasie?
W tych trudnych czasach zawsze warto dać sobie szansę. To, że coś się nie układa, albo nie jest nam po drodze, bo nagle jesteśmy zamknięci w czterech ścianach, nie jest powodem do rozstania. Rozwiązaniem nie jest wymiana partnera niczym sprzętu AGD i zastąpienie go nowszym modelem. To jest praca, trzeba naprawić tą emocjonalną pralkę. Warto od siebie odpocząć i chociażby pójść na długi spacer. Nigdy nie spędziliśmy ze sobą tyle czasu. To niesamowite, ale przez pierwsze pół roku ani razu nie zamieniliśmy słowa podniesionym tonem, już nie mówiąc o tym, żebyśmy się kłócili czy mieli jakieś negatywne emocje. Każdy z nas zrozumiał, że tam gdzie, można trzeba być bardzo intensywnie razem, a gdzie trzeba, warto odpuścić i dać sobie przestrzeń na oddech na zamknięcie się w innym pokoju. Dane statystyczne pokazują, że wielu Polaków zdecydowało się rozstać. My utwierdziliśmy się w przekonaniu, że w tych czterech ścianach żyjemy z właściwą osobą. Potrafimy być na siebie otwarci, troskliwi i nie trujący d… wtedy kiedy nie trzeba. To duża sztuka, ale głęboko wierzę, że wszyscy za jakiś czas wyjdziemy z tego mocniejsi. Zarówno ja i Karolina jesteśmy innymi osobami niż 18 lat temu. Fajnie jest towarzyszyć sobie w tej zmianie.