W poniedziałek kiedy jechałam na wieczorną jogę na drodze do naszej wsi zauważyłam nieżywego kota.
Leżał tuż na skraju drogi a obok niego leżała martwa mysz. Zginęli oboje. Wysiadłam z samochodu, nagle księżyc zaświecił wyjątkowo mocno. Wstrzymałam oddech. O nie! To niestety był jeden z naszych kotów.
Kotka Nenka – niepokorna, trochę głupiutka ale za to – jak to bywa w życiu – nieco też słodka. Kotka, która urodziła sie w wielokociej rodzinie tutaj na wsi. Pewnego letniego popołudnia, wiele lat temu wprosiła się do nas ale zawsze była trochę nasza-nie nasza.
Trochę wiejska-trochę domowa. Kochała wolność a jak wiadomo bezpieczniejsze dla kota (zaraz, zaraz a może nie dotyczy to tylko kotów?) jest leżenie w stanie wykastrowanym i tycie na kanapie.
Kotkę pochowaliśmy ze wszystkimi honorami a wcześniej długo rozmyślałam o przemijaniu i o tym że nic w życiu nie jest pewne i koleje losów ale że może przynajmniej była szczęśliwa, bo co to za życie tylko na kanapie ale może jednak nie warto się wychylać….I tak w kółko…
Dwa dni potem wcześnie rano usłyszałam znajome miauczenie. Drogą do naszego domu biegła kotka Nenka.
Ostatnio prowadzę dużo warsztatów, jeżdżę sporo, piszę dużo, kaszlę i mało śpię. Zatem pierwszą myślą było – zaraz, zaraz czy wszystko ze mną jest w porządku? A może kotka zmartwychwstała? Chce nam coś powiedzieć? Przekazać ważną wiadomość z tamtej drugiej strony lustra?
Tak! To była ona. Zjadła, dała się pogłaskać i zanim zdążyłam z nią pogadać – poszła sobie. Jak zwykle.
Szkoda, że cuda tak rzadko się zdarzają!
Pochowaliśmy zapewne kociego sobowtóra z rozlicznej i bezdomnej rodziny Nenki – jest sióstr i braci, tudzież ciotek i wujków. To była pomyłka.
Ale jest jeszcze wytłumaczenie naukowe, które szybciutko przytoczył mój mąż.
Kot Schrödingera – jednocześnie żywy i martwy.
„Austriacki fizyk Erwin Schrödinger wymyślił zamkniętego w pudełku kota, na którym wykonał (nie wykonał?) wyjątkowo wredny eksperyment. W hipotetycznym pojemniku zainstalował równie hipotetyczne źródło promieniotwórcze, które raz na godzinę emituje jedną cząstkę, oraz licznik Geigera, który ma obowiązek ją wykryć (również hipotetycznie). Jeśli wykryje, uwalnia trujący gaz i kot ginie. Gdy otworzymy pudełko, kot powinien być albo żywy, albo martwy. Jednak nigdy nie wiadomo, czy źródło promieniowania uwolni cząstkę, czy nie. A więc jako obiekt kwantowy kot jest i żywy, i martwy jednocześnie. Dopiero po otwarciu pojemnika dowiemy się, jak jest naprawdę”.
(cytuję za Crazynauka.pl)
Być jednocześnie żywym i martwym. To jest dopiero kosmos!
(Aczkolwiek fizyka kwantowa wydaje mi się bardziej kosmiczna niż przybycie naszej kotki z zaświatów!)
Katarzyna Szota-Eksner prowadzi szkołę jogi Yogasana , mocno zaangażowana w projekt Sunday is Monday – nawołujący do dbania o siebie. Jak Polska długa i szeroka namawia kobiety do szukania (mimo wszystko!) siły w sobie! Współtwórczyni (razem z Emilią Kołowacik) niezwykłego Kalendarza 2017 Zadbaj o Siebie. Dziewczyna ze Śląska.