Internet pełen jest uśmiechniętych zdjęć ludzi osiągąjących sukcesy. Jeden otworzył własny biznes i zarabia krocie, drugi schudł 50 kg, trzeci właśnie złamał barierę 3h w maratonie. Czwarty miał nie chodzić, a sprawnością nie ustępuje zdrowym ludziom, piąty mimo braku perspektyw „wyszedł na ludzi” i daje radę. Jest coś, co moim zdaniem łączy większość z nich. To samotni długodystansowcy.
***
Trzeci tydzień od powrotu po ponad półrocznej przerwie. Jest niedziela, godzina 21. Wychodzę na trening, który wcześniej był dla mnie przysłowiową bułką z masłem. Przez głowę ciągle przemyka: Jezu, jak mi jest ciężko… Przede mną około 100 minut biegu. 100 minut sam na sam ze sobą. Z emocjami, głową, no i ciałem, które mi nie ułatwia.
Czasem o tej porze jest pełno ludzi. Dziś nie ma nikogo. W ogóle nie ma dookoła nikogo, komu mogłabym się poskarżyć, że mi trudno. W parku obok ludzie bawią się wybornie na koncercie Wodeckiego, a w powietrzu roznosi się słodki zapach gofrów. Mogłabym to pieprznąć i iść do domu — rozważam zresztą tę możliwość, prowadząc takie dialogi wewnętrzne:
– No, co się takiego stanie? To byłby pierwszy raz.
– Prawa, lewa, prawa, lewa…
– Weź, idź do domu, jest ciemno, nieprzyjemnie, nie ma ludzi, nie lubisz biegać po ciemku.
– Po prostu się odzwyczaiłaś, ok, jest niekomfortowo, ale to minie…
– Jest zimny wiatr, w domu ciepło…
– ANNA, NO K*RWA, OGARNIJ SIĘ! OD KIEDY CI TO PRZESZKADZA?
Mogłabym, po stokroć mogłabym to przerwać, ale wiem, że tego nie zrobię. I biegnę.
***
Zewsząd słyszę o wsparciu, ale mam niestety wrażenie, że jest ono zbyt często mylone ze zrzucaniem odpowiedzialności za siebie na otoczenie. Weźmy na tapetę odchudzanie, żeby móc to zobrazować konkretnymi przykładami. Nadszedł ten dzień, decydujesz się zrzucić swoją kilogramową pierzynę. Czego oczekujesz od innych?
– Czy wsparciem jest to, że chłopak/partner/mąż powie „dasz radę” i czasem zapyta jak idzie?
– Czy może oczekujesz, że rzuci jedzenie frytek i nie zje deseru po obiedzie, bo Ty jesteś na diecie?
– Czy na trening wyjdziesz sama, czy oczekujesz, że każdego dnia otrzymasz dawkę motywacji z zewnątrz, że ktoś wyrzuci Cię na niego siłą?
Zapewne są ludzie gotowi do wielkich poświęceń w imię szczytnych planów, ale nikt nie ma takiego obowiązku. Niezależnie od tego, co jest naszym celem i jak wiele osób mamy wokół siebie, ostatecznie pracę, która jest do wykonania, wykonać musimy sami. Jeśli motywacja nie pochodzi od Ciebie, ze środka, nigdy nie znajdziesz siły, aby zmusić się do przesunięcia granic na treningu = nie zrobisz postępów. Nie powstrzymasz się przed wrzuceniem w siebie pizzy, czy ciastka – bo skoro nie ma w pobliżu wsparcia, to czemu by nie?
***
Od momentu, kiedy wyszłam na swój pamiętny pierwszy spacer minęło 867 dni. Dla tych, którzy piszą do mnie z prośbą o magiczną receptę na zrobienie tego co ja, ale szybko, to wieczność. Nie wiem, ile takich biegów, jak ten niedzielny, w tym czasie zaliczyłam. Ile razy już totalnie nie miałam siły, ale robiłam swoje. Ile razy odmówiłam ciasta, pączków, alkoholu, czy wyjścia na imprezę. To były moje i tylko moje decyzje.
Często jestem pytana o wsparcie — równie często odpowiadam, że zaczynałam bez niego. I choć w międzyczasie na mojej drodze pojawiło się wiele cudownych osób, którym jestem wdzięczna za wszystko, to wiem, że bez nich też dałabym radę. To nie pycha. To motywacja, która pochodzi ze środka. To wzięcie odpowiedzialności za siebie, swoje decyzje i postępowanie, bo prawdziwa walka toczy się zazwyczaj nie w towarzystwie, nie na pięknych zdjęciach i w blasku reflektorów, tylko wtedy, kiedy zostajemy sam na sam ze sobą, swoimi celami i słabościami. Wtedy tak naprawdę decyduje się, czy nasz plan się powiedzie, czy spali na panewce. Wtedy kształtuje się charakter. Wtedy potrzebna jest wytrwałość.
To właśnie dla mnie jest dorosłość.
***
Cokolwiek dużego, ważnego chcesz w życiu zrobić, nie stanie się to w sekundę. Szybko możesz pobrać aplikację, która policzy Ci zjadane kalorie i przeliczy, ile kalorii spaliłeś podczas ćwiczeń. Szybko możesz znaleźć siłownię, basen i pójść do dietetyka, który szybko prześle Ci mailem dietę. Szybko możesz zrobić piękne selfie wychodząc na trening. Potem zaczyna się długa droga, na której niewiele rzeczy będzie działo się szybko. I na której przez większość czasu będziesz sam.
Tekst pochodzi z bloga Anny Kamińskiej „Ania zmienia” i został opublikowany za zgodą autorki. Zapraszamy na www.aniazmienia.pl