Go to content

Nieważne, że upokarzałaś się przed facetem. Będziesz się z tego śmiała, z tej miłości również

Czasem, przy winie albo ciepłej herbacie rozmawia się z koleżankami o błędach przeszłości. Taaak, coś co jest dziś dramatem, dzięki upływowi czasu staje się tylko malutkim wspomnieniem, sennym obłokiem albo anegdotką do opowiedzenia przyjaciółkom, czy córce (gdy chcemy ją ustrzec przed błędami młodości).

I tak oto wczoraj los wepchnął mnie w przeszłość…

Znalazłam się na ulicy, gdzie mieszkał mój były. Bardzo były. Taki, gdy jeszcze widziałam sens starania się o kogoś, nie rozumiałam komunikatów „spadaj na drzewo”, czy cierpiałam po draniach nie wartych jednej łzy.

Z draniem, co mieszkał na ulicy M, byłam dwa lata. Dwa długie lata. Co najmniej o 23 miesiące za długo. Ów drań potrafił podnieść mi ciśnienie, doprowadzić do rozpaczy. Jego wina? O nie, moja. W końcu nikt mnie do niego nie przywiązał. Nie mieliśmy ślubu, dzieci, kredytu. Ja miałam tylko swoje iluzje. I się na niego uparłam.

A potem on mnie rzucił…

Jak na drania przystało, z dnia na dzień, lekko i mało z klasą. Co zrobiłaby kobieta świadoma siebie? Powiedziała mu: „okej”, a potem wykasowała jego numer telefonu. Logiczne, prawda? Wiadomo, szczególnie, gdy radzimy innym.
A co zrobiła desperatka? Po tygodniu zaczęła do niego dzwonić i przekonywać, ze warto spróbować. Raz, dwa, trzy, dziesięć.
Ale nie, nie będziemy się hejtować– logika człowieka zakochanego nie jest logiczna.
Jednak, gdy wczoraj stanęłam na ulicy M, zaczęłam się śmiać.
Ja naprawdę stałam kiedyś pod tym domem i czekałam aż on wróci z imprezy (gdzie jak się okazało był już z nową laską)
Ja naprawdę stałam tu o trzeciej w nocy!
Myślałam, że umrę bez niego!
Wypijałam litry wina z przyjaciółką i nie poszłam na jej ślub, bo nie miałam siły patrzeć na cudze szczęście. Przecież to ja miałam w tym miesiącu wyjść za mąż. Za niego.

I tak stałam wczoraj na tej ulicy, zupełnie inna ja, ileś lat później, dziękująca, że mnie porzucił bez klasy, wdzięczna, gotowa go wycałować, że nie zmarnował mi życia (bo innym kobietom zmarnował, wiem, bo czasem mamy kontakt). Że dzięki niemu poznałam cudownego mężczyznę, nauczyłam się stawiać granice i nigdy już nie pozwoliłam sobą dyrygować.

Dlatego nieważne na jakim jesteś etapie…

Nie możesz oddychać, czekasz na wiadomość, płaczesz, pijesz, jesz, oglądasz Netflixa, cokolwiek. Uwierz, to minie. Wrócisz kiedyś do siebie z dzisiaj i zaśmiejesz się serdecznie. Staniesz na ulicy, w knajpie, mieście, które ci się z nim kojarzy i powiesz: „Ty biedna mała dziewczynko z przeszłości, przytulam cię mocno. I obiecuję, że będziesz szczęśliwa. Bez niego”.

A to wszystko, co dziś rozrywa stanie się wspomnieniami, które nie będą cię ani ziębić ani grzać.

Jego fochy
Sceny zazdrości
Obrażanie się, znikanie.
Dyrygowanie
Mądrzenie się
Wyrzucanie, że wydajesz za dużo kasy
Mówienie, że taki kolor włosów ci nie pasuje
Że za bardzo przytyłaś / schudłaś
Jego odejście
Złe słowa

(Wpisz właściwe)

Wszystko to będziesz miała gdzieś.

Bo nie potrzebujemy w życiu ludzi, którzy mają gdzieś nas.
Trochę szkoda, że najpierw musimy wypłakać przez nich morze łez. 🙂