Policja. Zeznawałam przez 14 godzin, po tym jak zostałam wezwana. On doniósł, że brałam udział w porwaniu Iwony Wieczorek. Opowiadałam ze szczegółami, co on mi zrobił przez te siedem lat. Siedem lat nękania, poniżania i zastraszania.
Na początku uważasz to za zabawne
Śmiejesz się, że ktoś oszalał na twoim punkcie. To takie filmowe – te wiadomości, maile, listy. Wtedy jego natarczywość ci nie przeszkadza, bo myślisz, że nic w tym złego. W końcu każdy ma prawo się zakochać, a że na zabój – cóż, miło łechce taka świadomość.
Zaczepił mnie jeszcze na Naszej Klasie. Podobno poznaliśmy się na jakieś studniówce. Nie pamiętałam, ale powołał się na jakiś znajomych, pisał, że rozmawialiśmy. Faktycznie mogliśmy się spotkać. Rozmawialiśmy ze sobą pół roku. Wykręcał się od spotkań, ale nie dawałam za wygraną.
W aktach policyjnych przeczytałam, że miał na swoim komputerze ponad 1200 moim zdjęć.
Myślisz: „A jakiś idiota, się wygłupia”
Kiedy go zobaczyłam, okazało się, że to zupełnie inny człowiek niż ten z profilowych zdjęć. Był młody, ale niepodobny do tego, którego zdjęcia oglądałam przez pół roku. Szok, dezorientacja. Po kilku minutach powiedziałam, że na spokojnie spotkamy się kolejnego dnia, bo teraz znajomi na mnie czekają. Nazajutrz wysłałam SMS-a. „Okłamałeś mnie, nie mogę kontynuować tej znajomości”. Bo jak przyjaźnić się z kimś, kto na samym początku oszukał.
To był czas, kiedy o stalkingu w Polsce w ogóle nie mówiono. Nie zdawałam sobie sprawy na co mogę być narażona korzystając z Naszej Klasy – portalu, gdzie wszyscy byli dla siebie znajomymi…
Znajomi mówią: „To takie holiwoodzkie”
Zaczęłam dostawać po 150 wiadomości dziennie. SMS-y, maile, listy. Najpierw pisał miłe rzeczy. Za chwilę ubliżał mi, obrażał, że jestem najgorsza, że na nic nie zasługuję, że nic nie jestem warta. Później przepraszał. Znowu był miły. I tak w kółko. Na żadną wiadomość nie odpisywałam, myślałam: „Jak nie będę się odzywać, to w końcu mu się znudzi. Urażona męska duma”
Akta policyjne: okazało się, że zaraz po tym, gdy oglądał mój profil, logował się na strony pornograficzne z wyszukiwaną kategorią „malutkie kobiety – duzi faceci”.
Ale on się nie poddaje, nie nudzi mu się
Zaczął zaczepiać moich znajomych. Prowokować ich do zwierzeń na mój temat lub do kłótni ze mną. Pisał do nich: „A wiesz, że Róża to wcale dobrze o tobie nie mówi”, „Uważaj na nią, to na pewno nie jest przyjaciółka”.
Zaczął wstawiać ogłoszenia na miejskich portalach. Pisał, że jestem prostytutką lub, że szukam sponsora. Podawał mój numer telefonu. Pojawiały się też takie, w których proponował wynagrodzenie dla tych, którzy się z nim skontaktują przekazując mu informacje na mój temat.
Poszłam na policję. Powiedziano mi, że kwalifikuje się to tylko do wykroczenia, i że szkoda czasu na takie duperele, że on pewnie działa pod fałszywym nazwiskiem. A w ogóle, że to takie miłe – takie zainteresowanie, jak w filmie. I że powinnam się cieszyć, że ktoś się tak zakochał.
On idzie dalej
Pojawiają się filmiki z moimi zdjęciami i opisem nosicielem ilu chorób wenerycznych jestem. Przeprowadziłam się, chciałam od tego odciąć się od tego. On jednak zdobył mój adres, przysłał listy. Nagrywał filmy, jak przechadza się obok mojego starego domu.
Dopóki żyjesz w takim stałym napięciu i strachu, nawet nie wiesz, że można inaczej. Kiedy ktoś nęka cię przez lata, to wydaje ci się, że twoje emocje, reakcje są naturalne. Dzisiaj mam stwierdzoną nerwicę lękową. Na spotkania wychodzę tylko ze znajomymi i to pod warunkiem, że po mnie przyjdą i ktoś mnie odprowadzi. On nie zbliżył się do mnie fizycznie, a ja i tak nigdy nie wyjdę sama z psem na wieczorny spacer.
Zaczął pisać, że mnie śledzi. Bałam się. Na policji powiedzieli mi tym razem, żebym wynajęła hakera, który namierzy autora wiadomości i filmów, a któremu moi koledzy najlepiej niech spuszczą łomot. Mam to załatwić sama.
Studiowałam prawo. Obiecałam sobie wtedy, że to będzie pierwsza sprawa, którą poprowadzę.
I wchodzi na „wyższy” poziom
Przez chwilę dał mi spokój. Wycofał się. Nie trwało to długo. Zaczęłam dostawać wezwania. Między innymi z urzędu celnego – dostali zgłoszenie, ze szmugluję papierosami i alkoholem. Był urząd skarbowy – przekręty w podatkach. Niedaleko mojej miejscowości zginął chłopiec, policja otrzymała donos, że byłam w to zabójstwo zamieszana… Nie wiesz, w jakiej rozsypce mogą być twoje nerwy.
Przysyłał listy, na których były ślady spermy. Dostawałam gotowe ogłoszenia, które pewnie gdzieś rozwieszał – o tym, że jestem dziewczyną na telefon, że szuka informacji na mój temat.
Nawet nie zdajesz sobie sprawy, w jakiej klatce cię zamyka. Boisz się obcych ludzi. Schodzisz do podziemia, nie masz odwagi przedstawiać się swoim prawdziwym nazwiskiem.
Wielu z moich znajomych, którzy nie znali mnie dobrze, odsunęło się ode mnie – uwierzyli jemu. Nawet dziś nie wiedzą, jak całą historia się skończyła. Zostali prawdziwi przyjaciele.
Prowadziłam dziennik. Zapisywałam wszystko. Wiadomości, głuche telefony, listy, maile. Wiedziałam, że w sądzie będę musiała udowodnić przesłankę o uporczywości. To jest najważniejsze – dokumentować każdy przejaw nękania, treść wiadomości jest sprawą drugorzędną.
Akta policyjne: wyszukiwał informacji pod hasłami: miejsca zabójstw kobiet, jak uprowadzić kobietę, zdjęcia zamordowanych kobiet…
Kiedy Róża trafiła do komendy wojewódzkiej policji, po tym gdy ktoś podsunął jej nazwisko w sprawie Iwony Wieczorek – była przerażona. To tam w końcu, po siedmiu latach, ją wysłuchano i obiecano pomoc. Okazało się, że stalker działał pod swoim nazwiskiem. Wcześniej nikomu nie chciało się go sprawdzić. Policja zarekwirowała u niego dwa komputery, telefony.
Poprosił o rozmowę. Obiecał wpłacić pieniądze na jakieś schronisko dla psów, bo wiedział, że ona bardzo lubi zwierzęta… Chciał, by wycofała oskarżenie.
Dostał wyrok w zawieszeniu, zakaz kontaktu, zakaz zbliżania się, nakaz podjęcia terapii i wypłacenie zadośćuczynienia swojej ofierze.
Miła wbity wzrok w podłogę, gdy spotkali się w sądzie. – Tego spotkania przez te wszystkie lat bałam się najbardziej, a zobaczyłam faceta, który nie był w stanie spojrzeć mi w oczy. Typ stalkera, który czuje się mocny na odległość.
Napisała pracę magisterską ze stalkingu, dziś pomaga innym kobietom w podobnej do jej sytuacji. – Zbieraj dowody nękania, wzywaj policję, gdy stoi pod twoim domem. Moim koleżankom mówię, żeby uważały, do kogo piszą, z kim rozmawiają, jakie zdjęcia pokazują w sieci. Bo stalkerem nie musi być ktoś obcy, to może być zazdrosny znajomy, były facet, czy dziewczyna.
Dzisiaj wypalam paczkę papierosów dziennie. Może reaguję mniej nerwowo, gdy słyszę telefon. Nie lubię zostawać sama. Sama nie wiem, czy to koniec. Facebook zablokował mi konto, bo ktoś zgłosił, że jest pod fałszywym nazwiskiem, odblokowali, kiedy wysłałam skan swojego dowodu. Czasami ktoś pod nazwiskiem moich znajomych wysyła mi zaproszenie, by mieć dostęp do moich myśli, do zdjęć. A na profilu tylko jedno zdjęcie… Ostrożność, ona mi towarzyszy.