Wydaje się, że odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Samolubny? W związku? Przecież to właściwie wbrew definicji partnerskiej relacji. Udany związek to kompromisy i umiejętność rezygnowania z jakiejś części siebie na rzecz wspólnego życia. A jednak są sytuacje, w których miłość własna powinna wziąć górę. Co więcej, druga strona powinna to zaakceptować.
Samolubny nie zawsze stawia potrzeby partnera na pierwszym miejscu
On jest ważny, ale ty też. Czasem trzeba umieć powiedzieć: „teraz chodzi o mnie”. Nigdy nie wolno ignorować własnych potrzeb lub rezygnować z czegoś, co jest nam niezbędne do tego, by być z drugą osobą szczęśliwa.
Samolubny wie, kiedy w jego związku zapala się czerwona lampka
Kocha siebie na tyle, żeby umieć powiedzieć ukochanej osobie „stop”, kiedy czuje się skrzywdzony. Nie pozwoli na przekroczenie granic, nie będzie tkwił w wyniszczającej dla siebie relacji.
Samolubny nie pozwoli traktować się jako opcję
Zdrowy egoizm chroni go przed sytuacją, w której nie jest traktowany przez partnera jako priorytet. Dokładnie wie, co to znaczy kochać i być kochanym, dlatego, kiedy czuje, że nie jest najważniejszą osobą w życiu partnera, odejdzie.
Samolubny wie, kiedy to nie jest miłość
Potrafi rozpoznać nieszczerość uczuć, bo jest wrażliwy na swoim punkcie. Wie, kiedy miłość jest udawana, bo tak bardzo chce tej prawdziwej.
Związki byłyby łatwiejsze, gdyby każdy z nas był odrobine samolubny.