Mój znajomy zawsze powtarza, że mężczyźni mają porno, a kobiety filmy romantyczne, a i jedno i drugie skutecznie zaburza im spojrzenie na związki. Niby doskonale wiemy, że miłość przedstawiana w filmach i serialach jest lukrowaną wersją codzienności i często mija się z prawdą szerokim łukiem, ale mimo to wciąż mamy nadzieję na podobną love story w rzeczywistości. Może nie przyznamy się do tego otwarcie, może nie powiemy tego głośno w towarzystwie, ale kręcą nas te wyświechtane gesty, wzruszające do głębi wyznania i szalone pomysły z czerwonymi balonikami, płatkami róż i skrzypkiem (niekoniecznie na dachu) w tle. Ach, gdyby miłość nasza codzienna była taka jak z filmu…
Pierwsze spotkanie = zakochanie
Pierwsze spotkanie z naszym lubym oznaczałoby jedno – z miejsca trafiłby nas potężny grom, Ziemia przestałaby krążyć wokół Słońca burząc przy tym teorię Kopernika, a opowieść o tej niezwykłej chwili poznawałyby następne pokolenia podczas każdego rodzinnego spotkania i niezmiennie doprowadzałaby ona zebranych do łez. Najlepsze okoliczności na poznanie miłości swojego życia to przypadkowe spotkanie na pokładzie samolotu, ewentualnie statku (ale Titanic odpada, bo trudno o happy end), tajna misja szpiegowska, wielki dramat w życiu osobistym, podróż w czasie, pomyłka w hotelu i zakwaterowanie w jednym pokoju lub bohaterska interwencja i wyciągnięcie z opałów. Bo przecież nie powiesz, że poznałaś go podczas kłótni o koszyk w Biedronce, na mszy w kościele, na portalu randkowym albo pijackiej imprezie przyjaciółki – to zbyt banalne.
I oczywiście, od razu wiesz, że to ON – twój jedyny, wyśniony i wymarzony, małżonek przyszły i ojciec dzieci twych, opoka twoja, wsparcie i bratnia dusza. Wiesz już po chwili, że albo z nim, albo z żadnym, a on myśli o tobie dokładnie to samo i nie spocznie, póki nie zostaniecie parą do grobowej deski, pokona piętrzące się przeszkody i pokrzyżuje szyki waszym wrogom.
Bez przeszkód, to bez sensu
A wrogów mieć będziecie, bo przecież bez nich byłoby nudno i zbyt łatwo. Z pewnością znajdzie się twój były, ewentualnie jakiś przyszły – niedoszły, który mącić będzie, w konspiracji działać zamierza, a kto wie, może i sztamę trzyma z Jego eks dziewczyną, która oczywiście chce odzyskać swojego faceta. Owa eks spróbuje twojego wymarzonego uwieść, wrobić w ciążę, rozsieje perfidne plotki, będzie mieć myśli samobójcze (głośno i wyraźnie Jemu przedstawione) lub wymyśli intrygę tak skomplikowaną, że sama się w niej zagubi i w końcu przegra z kretesem. W końcu to miłość filmowa, dobro zwyciężyć musi!
Znajdzie się też pewnie ktoś nieprzychylny w waszych rodzinach – może teść miał innego kandydata na oku, wasze familie konkurują ze sobą od lat, a może teściowe są starymi koleżankami z liceum i szczerze się nienawidzą, dlatego wasza miłość jest im nie po drodze. A może tak naprawdę jesteście rodzeństwem, twój brat sypia z Jego matką, twoja siostra jest w nim zakochana od kołyski i ta brutalna prawda złamie wasze serca w najmniej odpowiednim momencie – wszystko zależy czy życie ma bardziej przypominać „Romea i Julię” czy „Modę na sukces”.
Wielka miłość – wielkie gesty
Skoro miłość ma być taka, jak w filmach, to samo jej wyznanie (gdy w końcu do niego dojdzie) nie może składać się tylko ze słów „kocham cię” i kończyć zwykłym pocałunkiem. Taka chwila wymaga wyjątkowego entourage’u – płatki róż, szampan i mężczyzna we fraku przygrywający na altówce to niezbędne minimum! Dobrze widziane jest wykupienie połowy kwiaciarni, kolacja przy tysiącach świec ułożonych w serduszko lub pod gołym, rozgwieżdżonym niebem, napis z miłosnym wyznaniem utworzony przez samolot, wyjazd do Paryża (tego we Francji oczywiście), wiersz lub piosenka napisana specjalnie dla ukochanej albo wykupienie czasu antenowego w radiu lub telewizji. Nie zaszkodzi też wręczenie jakiegoś upominku – może być coś sentymentalnego, może być coś z karatami i od jubilera. Jako że nastolatkami już nie jesteście, raczej to drugie.
Wielka miłość, wielkie gesty i wielkie kłótnie – tutaj wszystko musi być czarne albo białe, na szarości nie ma w filmach miejsca. Jak kłótnia to nie o skarpetki i to, że ktoś zapomniał kupić chleb na rano. Na jaw wyjść muszą skrywane głęboko tajemnice, kłamstwa i oszustwa (dla dobra tej drugiej strony i ze szlachetnych pobudek, ale jednak oszustwa), zdarzy się dwuznaczna sytuacja, której nie można wyjaśnić, z nieznanych przyczyn, będą latać talerze, ktoś wybiegnie w pośpiechu i trzaśnie drzwiami, ktoś inny wyląduje zalany łzami na kanapie z pudełkiem lodów, ewentualnie butelką wina. Trochę pocierpicie, ale w końcu wszystko dobrze się skończy, a wasze pogodzenie pełne będzie wzruszających słów, namiętnych pocałunków i czułych gestów. Albo wylądujecie w łóżku, gdzie przeżyjecie najlepszy seks w waszym życiu, po którym wasza miłość wzrośnie i wzmocni się jeszcze bardziej.
Happy end (?)
A co po tym wszystkim was czeka? I żyli długo i szczęśliwie, oczywiście! Przynajmniej przez pewien czas, dopóki ktoś nie decyduje się na nakręcenie drugiej części waszej historii. A wtedy zdrada, kolejny powrót któregoś (lub którejś) z byłych, nieślubne dziecko partnera pukające nagle do drzwi, niespodziewana choroba, kryzys wieku średniego, problemy finansowe, kredyt hipoteczny, nastoletni bunt dzieciaków wykańczający całą rodzinę albo nowy adorator wzbudzający zazdrość i wprowadzający zamęt w wasze poukładane życie. Czy coś jakby filmowa rzeczywistość dogoniła w końcu naszą codzienność.