Go to content

Mateusz Grzesiak pisze, co by robił, gdyby był kobietą… Za takie rady – serdecznie dziękuję

Fot. Screen z Facebooka/ Mateusz Grzesiak

Zawrzało. Mateusz Grzesiak wrzucił u siebie na fanpage’u wpis o tym, co by robił, jak się zachowywał i co myślał, gdyby był kobietą. A dzień później pojawiła się wypowiedź jego żony, o tym kim by była, gdyby była mężczyzną.

Tiaaa, od wieków wiadomo, że mądrzymy się w kwestiach, które nas najmniej dotyczą. Cudownie jest komuś pokazywać, co byśmy zrobili lepiej, gdybyśmy byli tym kimś. I nie chodzi tu o urażoną kobiecą dumę. Chodzi o to, że łatwo dyktować komuś zmiany, zwłaszcza, gdy nigdy nie było się i nie będzie (no nie ma takiej opcji panie Mateuszu) w czyjejś skórze.

Rozmawialiśmy kiedyś z Mateuszem Grzesiakiem o budowaniu pewności siebie, o granicy arogancji, o pokorze, którą w sobie powinniśmy nosić, a w końcu o stereotypach tak mocno zakorzenionych w naszej kulturze. O stereotypach, które ze swoich głów wymazać powinniśmy. Tymczasem ten wpis pokazał, gdzie jest miejsce kobiety, jak widzi ją mężczyzna. Niestety także pan, panie Mateuszu.

I myślę sobie, że długo nic się nie zmieni w męskim postrzeganiu roli kobiety. Niestety. Bo dzisiaj kobiety, drodzy mężczyźni, są niezależne, są pewne siebie i nie budują swojego szczęścia w oparciu o opinię innych. Smutne, że nadal tego nie dostrzegacie i chcecie narzucać nam, jak powinnyśmy żyć i jakich wyborów dokonywać.

Mateusz Grzesiak: „Gdybym był kobietą…

Decydowałbym się na dziecko mając ułożone życie w pracy i dobrego partnera, a nie dlatego, że „czas już najwyższy”.

Czyli ta, która się decyduje na dziecko pod koniec studiów, czy nie dostając błyskawicznych awansów w pracy jest głupia, bo chce założyć rodzinę, bo czuje, że macierzyństwo jest dla niej priorytetem, a nie zawodowa kariera? A gdzie prawo wyboru, gdzie własna droga do szczęścia. Nie wszystkie kobiety chcą być szefami w dużych firmach.

„To bym pił gdybym miał ochotę, przeklinał jakbym czuł, że chcę i palił, gdyby mnie na to akurat wzięło”.

Ale że co? Że kobiety tego nie robią? Mało kobiet ktoś tu zna, albo nie jest z nimi wystarczająco blisko. Poza tym ciekawe, z jakimi komentarzami spotkałby się mężczyzna, przebrany za kobietę wytaczający się z knajpy z fajką w zębach, który klnie na czym świat stoi? A gdyby zaczęli go jeszcze zaczepiać silniejsi mężczyźni?

Tekst o niezależności wsadziłbym w kategorię problemów kobiet z poprzednich pokoleń wiedząc, że niezależność jest dobra do samorealizacji, a niemożliwa w budowaniu związków czy robieniu biznesu, gdzie zależy się od innych.

W sedno – z poprzednich pokoleń, z pokoleń, które obciążyły nas tym poglądem, z którego próbujemy się wydostać. Kobiety pełnią wysokie stanowiska, walczą o swoje prawa, słychać je, nie siedzą w domu pod piecem z piątką dzieci na kolanach. Serio? Czy NIKT tego nie widzi??? Jak można twierdzić, że kobiety współczesne się nie rozwijają, są podobne do swoich babć czy matek? Smutna generalizacja.

„Podchodziłbym do facetów, którzy mi się podobają i inicjował kontakt zamiast pasywnie czekać, aż on się zorientuje, że mi zależy lub wreszcie odważy się podejść”.

No tak, bo po co facetom wkładać jakikolwiek wysiłek. Wy jesteście zwierzyną na którą my musimy polować i zasłużyć. Świetne. Mam nadzieję, że są jednak mężczyźni, którzy nadal podchodzą do kobiet, które im się podobają.

„Reagowałbym na instynkt macierzyński jak na średniowieczne gusła, mając świadomość, że posiadanie dziecka jest wyborem moim, a nie mojej kultury”.

Brzmi tak, jakby dziecko było kolejnym punktem w życiowym planie do odhaczenia, zaliczenia.

„Słowa „bo kobiety, tak mają” traktowałbym, jako przejaw braku świadomości, iż różnice płciowe nie odbierają żadnych zasobów”.

Ale co mają? Co mają TAK? Bo nie rozumiem zupełnie? Może ktoś mi wytłumaczy?

„Pytania o to kiedy będzie mąż, dziecko, a potem drugie dziecko zbywałbym mówiąc, iż w dzisiejszych czasach rodzina nie definiuje kobiety, a to ona definiuje samą siebie”.

A ja bym nie wchodziła nawet w takie dyskusje, nie tłumaczyła się. To moja sprawa, moja decyzja i nikomu nic do tego. Dlaczego do cholery kobiety mają się tłumaczyć ze swoich wyborów?

„Nie czułbym się winny chodząc na siłownię, pracując lub spędzając czas z przyjaciółmi zamiast 24h na dobę być na posterunku dobrze ułożonej kobiety”.

A jakaś kobieta chodząc na siłownię czuje się winna? Znam wiele kobiet, które walczyły ze stereotypem dobrze ułożonej kobiety (cokolwiek to znaczy), ale kiedy już im się udało – z pewnością nie miały żadnych wyrzutów sumienia.

Zabawę w perfekcjonizm z idealnym makijażem, zachowaniem i ubiorem traktowałbym jako chwilowe odejście od normy którą jest to co czuję, co chcę założyć, zrobić i powiedzieć.

Odbiera się tym samym prawo kobiety do tego, żeby dbała o siebie tak, by czuć się jak najlepiej?

Nie czułbym się winny nie wyglądając najlepiej, gdy dziecko jest głodne lub coś nie działa w domu.

Gdy dziecko jest głodne, jednak czułabym się kiepsko siedząc na kanapie i mając to w du*ie. A jeśli coś w domu nie działa, to czemu ja mam czuć się winna? Wzywam kogoś, kto to naprawi. I tyle. Nie wmawiajcie nam poczucia winy…

Mówiłbym, co czuję i myślę zamiast oczekiwać, że ktoś inny telepatycznie zrobi to za mnie.

I miałabym faceta, który potrafi uważnie słuchać. I który nie narzuca mi swoich poglądów.

Wziąłbym wszystkie sprawy w swoje ręce nie szukając winnych, nie licząc na zbawicieli, nie szukając książąt z bajki, nie czekając „na właściwy moment”, który nigdy nie następuje.

Tylko nie rozumiem, czemu to dotyczy tylko kobiet, to pogłębianie różnic między płciami. No tak faceci są lepsi, trzeba pamiętać.

Nie dałbym sobie wsadzić do głowy identyfikacji z aktualnie panującym modelem kobiecości i dążyłbym do poznania pełni człowieczeństwa i transcendencji, tak by płeć nie była wyznacznikiem mnie prawdziwej i kompletnej.

Ale naprawdę, naprawdę mężczyźni myślą, że dla kobiety tylko wygląd jest ważny. Że kieca, buty i zrobione włosy? Że kobieta dojrzała nie myśli o niczym innym jak tylko wcisnąć się w rozmiar 34??? Jest głupia i pusta, bo nie zagląda w siebie? Grubo… Obyśmy takich facetów na swojej drodze nie spotykały.

Jak można pisząc – uwierzmy, że kolor skóry, płeć nie ma znaczenia, skoro z każdego zdania krzyczy: „Jesteś kobietą, zmień się, żeby dorównać człowiekowi”. Człowiekowi z takim postrzeganiem kobiety? Chyba nie chcę dorównać, chcę zostać ze swoją kobiecością, i swoim pojmowaniem szczęścia i ścieżką, którą sama sobie do niego wyznaczyłam. Za takie rady – serdecznie dziękuję. 

P.S. Stereotyp postrzegania mężczyzny jest chyba jeszcze smutniejszy…


Kto chce przeczytać całość, niech zajrzy na FB Mateusz Grzesiak