Przyszłość polskiej sceny muzycznej, prawdziwa pasjonatka, ale przede wszystkim – skromna i uśmiechnięta nastolatka. Tak najprościej opisać Marysię Markiewicz. Na jej koncie są dziesiątki nagród na międzynarodowych konkursach, ale ona sama podkreśla, że najważniejsza jest dla niej muzyka. Choć ta ma wiele płaszczyzn działania.
Agnieszka Sierotnik: Twoja przygoda z muzyką to pasmo sukcesów, pomimo tak młodego wieku!
Marysia Markiewicz: Zaczęłam śpiewać w wieku siedmiu lat. Od tego czasu minęło już około ośmiu lat. Na początku chodziłam do ośrodka kultury i właśnie dzięki temu moje śpiewanie zaczęło nabierać rozpędu. Startowałam w konkursach bardzo lokalnych, wojewódzkich. Wszystko nabrało rozpędu, gdy wygrałam Festiwal „Majowa Nutka” w Częstochowie. Główną nagrodą był wyjazd na międzynarodowy festiwal w Estonii. Pojechałam, zdobyłam pierwsze i trzecie miejsce w dwóch różnych kategoriach. Od tamtego momentu dzięki śpiewaniu odwiedziłam jeszcze Maltę, Berlin, Turcję, Armenię, Teneryfę…
Brzmi jak prosta droga do ogromnej kariery!
Na tej drodze pojawił się także występ z Edytą Górniak na gali Viva! Najpiękniejsi. Potem zgłosiłam się na casting do programu Must Be The Music, tam zajęłam drugie miejsce w finale. I tak sobie śpiewam do teraz. Kształcę się, jeżdżę na różne festiwale.
Scena to jednak nie tylko muzyka, ale także kreacje. Wybierasz je sama?
Aktualnie moje stroje szyje i projektuje Maciej Muszyński. Nie mam jednak wielkich wymagań. Najważniejsze, żeby było mi wygodnie. No i może jeszcze, żeby mi się podobało! Na co dzień także stawiam wygodę ponad trendami.
Jako świetnie zapowiadająca się piosenkarka, bierzesz także udział w sesjach zdjęciowych.
Zgadza się. Ostatnio brałam udział w sesji dla marki Nessi. Nie była to jednak pierwsza taka sesja zdjęciowa. Wcześniej uczestniczyłam w podobnym projekcie dla MIMABags, której założycielem jest wcześniej wspomniany projektant Maciej Muszyński. Jednak ta współpraca z Nessi przydarzyła się całkiem przypadkiem i bardzo mnie ucieszyła! Na jeden z eventów założyłam ich buty, a jakiś czas później dostałam propozycję współpracy. To dla mnie ogromne wyróżnienie, że mogę być ambasadorką tej marki.
Ale praca modelki wcale nie jest usłana różami.
Tak się złożyło, że zdjęcia na sezon jesień/zima musieliśmy robić w lipcu. Było to trochę trudne i wymagało skupienia. W końcu pozowaliśmy w ubraniach jesienno-zimowych! Na dworze 40 stopni, a my w grubych swetrach i grubych płaszczach. Spięliśmy się wszyscy i udało się nam się wytrzymać.
Było coś, co szczególnie Cię zaskoczyło?
Chyba te wielogodzinne przebywanie na planie zdjęciowym. Na szczęście pani fotograf była bardzo miła i udzielała nam wielu wskazówek: jak się ustawić, jak się zachować, ale co najważniejsze – jak dobrze wyeksponować buty. Przecież to one były najważniejsze!
Modeling jest teraz wszędzie, szukałaś inspiracji?
Przeglądałam jakieś zdjęcia w Internecie, żeby mniej więcej wiedzieć, jak się ustawić. Jednak nie jestem zbytnio 'modowa’. Oglądam Top Model i bardzo lubię Anję Rubik, naszą polską ambasadorkę mody.
A trema?
Na początku bardzo się stresowałam. W końcu do obiektywu trzeba się specjalnie ustawić. To zupełnie inaczej niż na normalnej scenie, gdzie śpiewa się tyko do publiczności. Musisz mieć świadomość, jak się obrócić, gdzie się spojrzeć. Niby szczegóły, ale jednak trzeba o nich pamiętać. Trzeba mieć bardziej podzielną uwagę.
Fotografowie ciągle dają jakieś wskazówki.
Zapamiętałam najbardziej tę, żeby wyglądać jak najbardziej naturalnie, a jednocześnie sprawić, żeby zdjęcie wyszło jak najlepiej. No i najważniejsze – zawsze trzeba pamiętać o tym, żeby produkt który promujemy był na pierwszym planie. Wszędzie najważniejsza jest naturalność!
Wszyscy mówią, że takie doświadczenia bardzo kształcą.
Ja nauczyłam się dużej cierpliwości. Wykształciłam też w sobie hart ducha, bo w końcu nie mogłam się poddać, a na dworze była gorąco.
To może zamiast sceny, modeling?!
Nie, nie! Dla mnie to po prostu kolejne nowe doświadczenie. Dzięki temu mogę poznać świat mody od kulis, ograć jakąś rolę, wcielić się w kogoś innego. To na pewno przyda się w muzyce, jeżeli w przyszłości zdecyduję się na zawód piosenkarki.
A jeżeli nie muzyka, to…
Medycyna! Chciałabym skończyć studia, mieć jakiś zawód. Choć na pewno, jeżeli będzie taka możliwość, postawię na muzykę.
Ale na razie jeszcze szkoła. Jesteś jeszcze bardzo młoda, masz na swoim koncie ogromne sukcesy. Jak patrzą na to Twoi rówieśnicy?
Mam grupę przyjaciół, z którymi trzymam się od samego początku. Nie ma znaczenia, czy wyjeżdżam na jakieś festiwale czy pokazy. Jasne, że pojawiają się tacy, którzy mi zazdroszczą i krzywo patrzą, ale staram się nimi nie przejmować i robić swoje. Wiadomo, że każdy ma swoich przyjaciół i wrogów. Kiedy ktoś myśli, że jestem taka czy owaka – po prostu nie zwracam na to uwagi.
A fani?
Duży boom był po programie, ale to wiadomo – telewizja. Dostawałam dużo wiadomości, że ludzie kibicują i trzymają kciuki. To było naprawdę bardzo miłe! Do dziś jest kilka osób, które stale interesują się tym, co się u mnie dzieje.
Kiedy ogląda się Twoje występy, można stwierdzić jedno: muzyka daje Ci wiele radości.
Oj tak! Na scenie czuje się bardzo dobrze. To dla mnie coś wyjątkowego. Przede wszystkim bardzo lubię ten moment, kiedy wychodzę na scenę i mogę pokazać wszystkim siebie. Z drugiej strony, właśnie to pokazanie siebie innym jest najtrudniejsze. No i odbiór przez widzów, słuchaczy, jurorów – na tym bardzo mi zależy!
Maria Markiewicz
Swoją przygodę ze śpiewem rozpoczęła w wieku siedmiu lat w lokalnym ośrodku kultury. Uczestniczyła w wielu międzynarodowych konkursach wokalnych m.in. na Malcie, Teneryfie, w Rumunii czy w Niemczech. Na Universong 2016 wygrała główną nagrodę. Śpiewała w duecie z Edytą Górniak, a rozgłosu dodał jej występ w Must Be The Music, gdzie zdobyła drugie miejsce.