Zawsze powtarzam, że taki hotel dla dorosłych to świetna opcja nie tylko dla osób bezdzietnych, ale dla wszystkich, które mają potrzebę na kilka dni wyjść z roli rodzica i dać sobie porządną, osobistą dawkę relaksu, żeby potem z uśmiechem i radością wrócić na łono rodzicielstwa – mówi Katarzyna Kucewicz.
Klaudia Kierzkowska: Dlaczego tak ważne jest, by zadbać o swój wypoczynek?
Katarzyna Kucewicz: Regeneracja to podstawa naszego dobrostanu psychicznego. Bez odpowiedniej dawki odpoczynku obniża się nasz nastrój, a także spada jakość naszej pracy, stajemy się zmęczeni, niezadowoleni, sfrustrowani. Niestety wielu osobom wydaje się, że odpoczynek w stylu „rzucam się na hamak na dwa tygodnie” wystarczy. Tymczasem, choć taka regeneracja jest potrzebna, warto ją wymieszać z czymś bardziej aktywnym. Najlepszy odpoczynek to mix aktywności dla ciała i dla ducha. Czyli na przykład spacery brzegiem morza i czytanie książek.
Niestety, wiele osób nie potrafi zadbać o siebie, wypoczynek i taki pełen relaks. Dlaczego?
Ludziom często przeszkadza ich własna głowa – stresy, nieumiejętność oderwania się od myślenia o pracy, nieznośna presja, żeby urlop był idealny albo godzenie się na spędzanie czasu w sposób, jaki nam nie pasuje. Podporzadkowanie relaksu partnerowi albo dzieciom to domena wielu kobiet, które na wakacjach robią wyłącznie to, czego oczekują pozostali domownicy. Zawsze zachęcam, żeby rozplanować czas wolny tak, aby znalazły się w nim aktywności relaksujące wszystkich. A czasem ochoczo dopinguję te kobiety, które jeżdżą na wakacje w pojedynkę. Teraz kiedy rozmawiamy, jestem w Kołobrzegu i widzę, że coraz więcej osób tak spędza wolny czas.
Jako psycholożka zwracam też uwagę na to, że często problemem jest nieumiejętność puszczenia hamulców, wyciszenia się. Jesteśmy takie spięte, zestresowane, że nierzadko na wakacjach też nakładany na siebie jakieś oczekiwania – przykładowo, że nasze wakacje muszą być bardzo „insta”, a jak są skromniejsze to wstyd. Wciąż niektóre z nas wierzą, że na plaży trzeba mieć beach body. Takie przekonania sprawiają, że człowiek po urlopie wraca zmęczony i przytłoczony.
Bardzo często zdarza się, że już na samą myśl o wakacjach, planowaniu i wyjeździe dostajemy „bólu brzucha”. Dlaczego wakacje zamiast cieszyć, stresują?
Stresują się te osoby, które do wakacji podchodzą jak do projektu i są mało elastyczne na wszelkie odstępstwa od założonego planu. Zawsze powtarzam, aby planować wakacje z marginesem, że zawsze może się nam coś wykrzaczyć i trzeba będzie zmienić wszystkie ustalenia i działać spontanicznie. Ludzi stresuje też idea wakacji bez telefonu czy dostępu do maila. Kilka lat temu mówiło się „zostaw prace w pracy i ciesz się urlopem”, albo wręcz „nie wolno na urlopie odbierać maili służbowych”. Niestety ludzie zaczęli mówić, że takie koncepcje nie mają sensu, bo człowiek się za bardzo denerwuje, jak nie ma dostępu do informacji z pracy. Dlatego dziś bardziej skłaniamy się do narracji – jak chcesz, to zerkaj sobie na maile w wakacje, ale przy zachowaniu racjonalnych proporcji, czyli powiedzmy dwa razy na tydzień.
Ludzie stresują się wakacjami, w których są przestymulowani. Kiedy mamy nadmiar bodźców, a jesteśmy na przykład wysoko wrażliwe, to 300-osobowy hotel prędzej nas zmęczy, niż zrelaksuje. Zachęcam ludzi, by planowali urlop w miejscach, które ich naprawdę zregenerują. Mnie samą regeneruje absolutna cisza, spokój, slow motion. Nie jestem w stanie odpocząć tam, gdzie się cały czas coś dzieje, bo jako osoba wysoko wrażliwa szybko czuje przestymulowanie.
Po rodzinnych wakacjach z dziećmi zazwyczaj wracamy zmęczeni i wyczerpani. Podczas wypoczynku katujemy się i nie potrafimy wsłuchać się w swoje potrzeby. Nie zastanawiamy się, czego my potrzebujemy, a staramy się zadowolić wszystkich dookoła. Skąd w nas takie nastawienie?
Niestety, my kobiety 30-40 letnie jesteśmy wciąż zanurzone w archetypie matki polki, która się samo poświęca i dba o wszystkich dookoła tylko nie o siebie. Uczyły nas tego babcie, mamy, jesteśmy tym przesiąknięte. Młodsze pokolenia coraz chętniej stawiają też na siebie i warto to podpatrywać. Samopoświęcenie bowiem wcale nie jest takim uległym zachowaniem. W którymś momencie miarka się przebiera i zaczyna nas dosłownie wszystko irytować. Poświęcamy się, ale bez uśmiechu, poddenerwowane, z przytykami w stronę najbliższych. Przestajemy być miłe dla dzieci, drażnią nas. Tak się odzywa nasza frustracja. Dlatego dobrze jest wybierać sobie takie miejscówki wakacyjne, w których będziemy mogli znaleźć też coś dla siebie. Bo jeśli wybieramy wakacje wyłącznie kluczem „dziecko” i żadnym innym, to ani my nie odpoczniemy w pełni, ani dziecko nie będzie szczęśliwe, widząc nasza pochmurną minę.
Zastanawiam się dlaczego wypoczynek bez dzieci, na przykład do hoteli dla dorosłych jest wciąż kontrowersyjnym pomysłem?
Zawsze powtarzam, że taki hotel dla dorosłych to świetna opcja nie tylko dla osób bezdzietnych, ale dla wszystkich, które mają potrzebę na kilka dni wyjść z roli rodzica i dać sobie porządną, osobistą dawkę relaksu, żeby potem z uśmiechem i radością wrócić na łono rodzicielstwa. I dla nas i dla dzieci to pożytek. Jest w Polsce coraz więcej hoteli, które oferują opcję przyjazną dorosłym, gdzie można się głęboko zrelaksować w ciszy, spokoju. W takich hotelikach jest zazwyczaj dużo możliwości zadbania o siebie na głębokim poziomie, na przykład korzystając z uroków pobliskiej natury czy spa. Nie mając z tylu głowy zagwozdki „czego chcą moje dzieci” możemy posłuchać swoich potrzeb i spędzić te kilka dni na swoich zasadach. Choćby kilka dni takiej odnowy jest tak regenerujące jak pół miesiąca na Malediwach. Po wakacjach dla dorosłych człowiek wraca z uśmiechem, radością do swoich dzieci. Z nowymi siłami.
Sama od wielu lat zachęcam ludzi, by wychodzili poza sztampę jeśli mają taką potrzebę i możliwości finansowe. Obserwuję coraz więcej dziewczyn, które 1/3 urlopu przeznaczają na chwilę sam na sam ze sobą. Moje pacjentki – dziewczyny wysoko wrażliwe mówią mi wprost – wakacje w takim hotelu to jedyna opcja, żebym wyciszyła głowę z nadmiaru bodźców, z przestymulowania hałasem, krzykiem. Moja wysoko wrażliwa przyjaciółka zostawiła syna pod opiekę męża i poleciała do takiego hotelu na urlop. Inna leci bez dzieci z mężem na kilka dni nad morze. Wszystkie mówią, że robią to z miłości do dzieciaków. Żeby mieć więcej werwy na pozostałą część wakacji. Bo jesteśmy różni, neuroróżnorodni. Jednym hałas nie przeszkadza, inne osoby nie odpoczną w harmidrze. Wracają z wakacji w hałaśliwym miejscu z bólem głowy. Hotele dla dorosłych to oaza spokoju, to szansa, żeby odtajać. Jestem ich fanką. Uważam, że w pewnym sensie są to hotele przyjazne miłości rodzicielskiej. Bo rodzic wypoczęty to rodzic szczęśliwy.
Podsumujmy, co możemy zrobić, by zadbać o swój wypoczynek?
Przede wszystkim warto wsłuchać się w swoje potrzeby i odpocząć na własnych zasadach. Tak jak lubimy, tak jak tego pragniemy. Zapytać samą siebie „kochanie, a ty jak byś chciała spędzić wakacje?” I spróbować dać sobie ten rodzaj relaksu, za którym tęsknimy. Nie chodzi o wybór wyszukanych destynacji, tylko o to, by być w miejscu, w którym będziemy spędzać czas w taki sposób, który pozwoli nam naprawdę odpocząć i się zregenerować. Oczywiście to bardzo ważne, żeby w swoich planach zrobić też miejsce na najbliższych – i nie narzucić im naszego pomysłu bez wcześniejszych ustaleń. Ważne jest wspólne, rodzinne ustalenie dni wolnych z uważnością na każdego domownika.
Katarzyna Kucewicz – psycholożka, psychoterapeutka, seksuolożka. Od kilkunastu lat prowadzi praktykę terapeutyczną w Warszawie. Autorka 4 poradników, w tym bestsellerowej „Kobiety, które czują za bardzo”. Psychoedukuje na Instagramie @psycholog_na_insta