Kiedy z ukochaną osobą zakładamy rodzinę, kiedy pojawiają się dzieci, wszystko się zmienia. Dopada nas rutyna, robi się „inaczej”, trudniej, nie tak ekscytująco. Jak przetrwać ten naturalny, kolejny etap związku? Może pisać do siebie takie listy, jak ten poniżej?…
Mój Kochany
Wiem, widzimy się codziennie, ale tęsknię za tobą. Możemy spać w tym samym łóżku każdej nocy, rozmawiać o tym, jak spędziliśmy dzień w pracy, a ja czasem patrzę na ciebie i zdaję sobie sprawę z tego, że znów nie mieliśmy czasu tylko dla siebie.
To tak, jakbyśmy utknęli w tej wiecznej roli jako „rodzice”, a nie po prostu „ty” i „ja”. Nie jesteśmy „nami”, jesteśmy „nimi”.
Tęsknię za tymi momentami, gdy godzinami siedzieliśmy i rozmawialiśmy ze sobą przy kawie lub kieliszku wina i jak czułam, że każdego dnia uczę się czegoś nowego o siebie. To było wspaniałe.
Brakuje mi momentów, w których mówimy sobie strasznie głupie rzeczy, żeby się wzajemnie rozśmieszyć. Tęsknię też za… tęsknotą za tobą. Jak wtedy, kiedy zaczęliśmy się dopiero spotykać. Mieszkaliśmy w zupełnie różnych częściach miasta. Pamiętam, jak bardzo chciałam, żebyś wrócił, już chwilę potem, jak zamykały się za tobą drzwi.
Chciałabym, żebyśmy mogliby, jak dawniej, spontanicznie spotykać się po pracy na obiad, drinka, seks, film. (Jaki był ostatni film, który razem zobaczyliśmy? Naprawdę nie pamiętam).
Tęsknię za naszymi przygodami, podróżami w nieznane. (…) Tęsknię za Tobą, za wspólnym dowiadywaniem się, odkrywaniem nowych rzeczy. Jak zrobić jakąś potrawę, nauczyć się języka migowego (byłeś w tym lepszy ode mnie, wiem), zdobyć nową umiejętność.
Tęsknię za deserem po posiłku w restauracji. Bez pośpiechu stresu, że musimy zwolnić opiekunkę, babcię… Że trzeba wychodzić, już.
(…)
Tęsknię za wspólnym szukaniem drogi, gdzieś za miastem, kiedy gubiliśmy się niespiesznie jadąc do małego pensjonatu na kilka dni. Tęsknię za nudzeniem się z tobą na rodzinnych imprezach. Wiesz, na takich, na których się nic nie dzieje.
Tęsknię za moimi próbami zrobienia na tobie wrażenia, kiedy jeszcze niewiele o sobie wiedzieliśmy.
Tęsknię za Tobą.
Tęsknię za siedzeniem z Tobą do późna (ale nie dlatego, że jest 3 nad ranem, a dzieci nie śpią). Tęsknię za siedzeniem do późna, bo straciliśmy rachubę czasu, albo nie musimy nigdzie rano się spieszyć.
Tęsknię za porankami z Tobą. Nie takimi porankami, podczas których trzeba szybko zmienić pieluszkę, podać płatki z mlekiem, spieszyć się na wizytę lekarską. Za powolnymi, spokojnymi porankami, które otwierają dzień.(…)
Tęsknię za tobą. Za niebaniem się o przyszłość naszego syna, za brakiem obaw i niepokojów, które towarzyszą codziennie rodzicowi, za brakiem strachu przed próbowaniem czegoś nowego. (…)
Tęsknię za twoim wzrokiem, który odnajduje mnie w najbardziej zatłoczonym pomieszczeniu. Za twoim uśmiechem, kiedy nasze oczy się spotykają.
Tęsknię za tobą, szukając wzrokiem ciebie.
Czy moglibyśmy obiecać sobie, że skupimy się na byciu „nami” tak bardzo, jak skupiamy się na byciu rodzicach, przyjaciółkach i współpracownikach? Czy możemy pracować i poświęcić tyle uwagi sobie nawzajem, ile poświęcamy naszemu synowi i naszym życiom oraz wszystkim codziennym drobiazgom, z którymi musimy sobie poradzić, ponieważ jesteśmy dorośli?
Po prostu bądźmy „tobą” i „mną” czasami. Zwolnijmy i słuchajmy się nawzajem. Zaskoczmy się wzajemnie . (…) Mówmy sobie, że się kochamy, i czekajmy na te pocałunki i szepty, do późna w nocy.
Jesteś jednym z moich ulubionych ludzi na całym świecie, ale wiem, że łatwo zapomnieć o sobie w chaosie, odpowiedzialności „życia”. Spróbujmy to przetrwać. Bo tęsknię za Tobą. Tak bardzo.
Kocham Cię, na zawsze
Twoja żona
Źródło: www.mother.ly