Go to content

„Kobiety z bloku 10” to książka, po którą każdy z nas powinien sięgnąć… by nie zapomnieć

Fot. iStock/yurii_zym

Jedziesz pociągiem. Kilkanaście, a może i więcej godzin. Tracisz poczucie czasu. Drętwieją ci nogi, właściwie całe ciało, bo wagony są przepełnione. Ludzie jadą w ciszy, czasami ktoś jęknie, gdzieś zapłacze dziecko. Pociąg staje, po raz kolejny, ale teraz już na końcowej stacji. Otwierają się drzwi, ogromne, bo przewożą cię w wagonie dla zwierząt. Jest noc. Pada deszcze. Widzisz tylko rampę i lampy, które rażą w oczy. Obok matki tulą do siebie swoje dzieci. Jesteś głodna, ale bardziej niż głód, czujesz przerażenie. Strach. Bo nie wiesz, co cię czeka, bo nie wiesz, czy przeżyjesz, bo choć to miejsce istnieje od niedawna, już o nim krążą legendy. „Praca cię wyzwoli” – czytasz napis po niemiecku umieszczony na bramie. Witamy w Auschwitz.

„Kobiety prowadzone są do budynku, który w obozie nazywany jest „sauną”. Nie mieści on jednak sauny, lecz prysznice. Tam tatuują im na przedramionach numery – Katharina otrzymuje numer 3263 – i golą głowy. Włosy usuwane są nie tylko z głowy, ale i z całego ciała. Elektryczne maszynki nie zawsze działają sprawnie, nożyczki są często tępe, boli; nie tylko skóra”*.

W Auschwitz powstał specjalny blok dla kobiet, blok numer 10. Był jak wyrocznia, jak miejsce najgorszych koszmarów, jakie przyszło nam śnić. To na kobietach z tego bloku profesor – rzeźnik, bo trudno nazwać go lekarzem, dokonywał medycznych eksperymentów. Uznany ze specjalistę od sterylizacji Carl Clauberg traktował kobiety jak króliki doświadczalne. „Clauberg nie postrzega kobiet jako osób, co najwyżej jako czynnik zakłócający, jeśli eksperyment nie przebiega zgodnie z planem” – czytamy w książce „Kobiety z bloku 10” Hansa Joachima Langa. To on postanowił pokazać, co spotkało kobiety w Auschwitz. Przez blok nr 10 przewinęło się około 900 kobiet, przeżyło zaledwie 300. Książka jest zapisem ich cierpienia, przerażających medycznych eksperymentów, które na nich wykonywano. Strachu, przerażenia, a w końcu ogromnej chęci życia, pomimo że doświadczyło je tak okrutnie.

„Wbrew wszelkim twierdzeniom Clauberga jego doświadczenia były dla kobiet torturą. „To, że te doświadczenia ze sterylizacją musiały powodować straszne bóle”, mówi Alina Brewda, „można było poznać już choćby po głośnych krzykach kobiet leżących na stole rentgenowskim. Niekiedy przychodziły do mnie nadzorczynie SS i pytały, co doktor Clauberg robi tym kobietom, że tak krzyczą”*.

To nie jest łatwa książka, nie jest też przyjemna. Jeśli czyta się ją z zapartym tchem to tylko dlatego, że w głowie krąży natrętna myśli: „To zdarzyło się naprawdę. To nie fikcja literacka” i człowiek nawet nie wie, kiedy łzy zaczynają płynąć mu po policzkach czytając o okrucieństwie, które spotkało kobiety z bloku 10, a których historie spisał Lang. Sięgnijcie po tę książkę właśnie dla nich, dla tych kobiet, które tam były, które doświadczyły medycznych eksperymentów chorych lekarzy. Świat nie może zapomnieć o tym, co się tam działo. Musimy pamiętać, by już nigdy nas ani naszych dzieci to nie spotkało. „Ludzie ludziom zgotowali ten los…”

*Cytaty pochodzą z książki „Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz” Hansa Joachima Langa, wyd. Marginesy


Artykuł powstał przy współpracy z wydawnictwem Marginesy