Pamiętasz o wszystkich urodzinach. To ty wiesz, które ubrania są za małe dla twoich dzieci i to ty opróżniasz szuflady, gdy zmieniają się pory roku. Planujesz wizyty u lekarza. Prowadzisz kalendarz: kto ma szkółkę piłkarską, kiedy jest zebranie w szkole, kiedy następne szczepienie. Pakujesz śniadania do plecaków i teczek. Gotujesz, planujesz posiłki. I nie chodzi o to, że twój partner „nie pomaga”. On pomaga, albo raczej „uczestniczy” we wspólnym życiu. Tylko, że to ty nim kierujesz, bo wydaje ci się, że tylko ty robisz to wszystko najlepiej.
Musisz ułożyć te wszystkie plastikowe torby z ubraniami zimowymi dzieci na środku kuchennej podłogi, a potem zapytać: „Czy możesz zabrać je na strych?” I czekasz. Po kilku dniach w końcu tam trafią. Albo się wściekniesz i zrobisz to sama. Ostentacyjnie, z fochem. „Pokażesz” mu. Tylko nie zdajesz sobie sprawy ile cię to wszystko kosztuje. Emocjonalnie. Psychicznie. Jesteś zmęczona, choć nie potrafisz do końca wyjaśnić dlaczego.
Twój wysiłek nazywa się „pracą emocjonalną”. Rozdzielanie pracy na inne osoby, czyli nakłanianie ich do zrobienia czegoś, co powinny instynktownie same zrobić, co powinno być naturalne, jest wyczerpujące i frustrujące.
Jest w społeczeństwie wciąż to oczekiwanie, że kobiety zajmą się pewnymi rzeczami lepiej. Gdy nie wykonasz „swojej roboty” w domu, sama się obwiniasz. „Niektóre obowiązki to praca dla kobiet” – to hasło nasze społeczeństwo ma wdrukowane w głowę. Pora je wytrzeć gumką.
Praca emocjonalna w domu, przy rodzinie oznacza pracę kobiet i pracę mężczyzn w równym stopniu, ale to od kobiet oczekuje się „nadzorowania” domowego ogniska – bez względu na to, jaki rodzaj kosztów za nie poniosą: psychicznie, fizycznie lub emocjonalnie.
Pierwszy krok do zakończenia tej emocjonalnej plątaniny to edukacja. Kobiety muszą wiedzieć, zdać sobie sprawę z tego, co tak naprawdę się dzieje w ich domach, gdy same ponoszą odpowiedzialność za funkcjonowanie rodziny – podobnie jak mężczyźni. Mężczyźni potrzebują samoświadomości tego, o co proszą i czego oczekują od kobiet. Tylko wtedy będą w stanie zrozumieć, jak bardzo te oczekiwania są niesprawiedliwe.
Kobiety zaś muszą zdać sobie sprawę z tego, czego oczekują od siebie samych. Może to oznaczać pozostawienie pewnych rzeczy niezałatwionych: nieplanowane spotkania, zabawki porozrzucane na dywanie, ubrania niepoukładane szufladach. Może to oznaczać, że nie planujesz posiłków na tydzień lub że zamiast ciebie robi to twój małżonek. Jedyne, co musisz zrobić, to odpuścić i przestać wywierać presję – na siebie i na innych.
Na podstawie: www.scarymommy.com