Same sobie to robią. Wiedzą, że nie są zdolne do miłości, jeśli nie przejdą terapii, jednocześnie rozpaczliwie pragną, by ktoś je pokochał, zaakceptował. Irracjonalny, silny strach. Dlatego, że kiedy były małe, nie czuły się bezpieczne. Nikt nie zadbał o ich emocjonalne bezpieczeństwo. A one chciały tylko należeć do tego magicznego koła kochanych i kochających. Nie chcą nikogo ranić, nie chcą cierpieć. Ale kiedy górę bierze stres i niepokój, po prostu tracą nad sobą kontrolę.
Małgosia
Jestem mężatką od dziesięciu lat i wiem, że mój mąż mnie kocha. Nadal mnie kocha… Mimo to, kiedy się w czymś nie zgadzamy, paraliżuje mnie strach. Część mnie uważa, że teraz on zobaczy mnie taką, jaka naprawdę jestem i odejdzie. Nie zdradzam się z prawdziwymi uczuciami, udaję, że jest mi dobrze, zgadzam się na wszystko… Co by się stało, gdyby poznał prawdziwą mnie? Odszedłby. Kto mógłby go winić, że zostawił kogoś takiego jak ja? Nie jestem przy nim prawdziwa.
Dla Gosi ciągle liczy się to, co słyszała kiedyś od swojej matki. Że jest nieciekawa, nudna. Że jest „trudna” , „zbyt delikatna”, że nigdy nie będzie warta czegokolwiek, ani wystarczająco dobra. Małgosia słyszała każde z tych zdań milion razy. One ją stworzyły. Głos swojej matki słyszała w głowie nawet podczas rozmowy z szefem. Mówił jej, że jest głupia i że nie warto jej słuchać. Ma 38 lat i nie potrafi go po prostu „wyłączyć”.
Małgosia zaczyna właśnie rozumieć, że nie jest w stanie sobie samej zaufać, że nie jest w stanie zobaczyć siebie prawdziwej i zaufać swoim własnym wyobrażeniom o sobie. Twarz matki była jej pierwszym lustrem, w którym córka dostrzegła siebie, ale nie było to odbicie pełne miłości i przywiązania.
Jestem pewna, że jeśli ludzie zobaczą mnie taką, jak sama się widzę, nie będą mnie lubili. Że on się ze mną rozwiedzie. Czuję, że muszę się ukrywać i udawać kogoś innego, inni uwierzą w ten wizerunek. Czasem wydaje mi się, że każda relacja, w jakiej jestem, jest grą. To przygnębiające.
Jeśli jesteś Małgosią:
Zrozum, że udajesz i stań „oko w oko” z przyczyną
Szczerze przeanalizuj swoje doświadczenia z dzieciństwa, to jak cię ukształtowały i wpłynęły na ciebie, a zwłaszcza to, jakie relacje miałaś ze swoją matką. To ważny, pierwszy krok do tego, by podjąć walkę z lękiem przed tym, jak o sobie myślisz.
Ucz się siebie (bez samokrytyki)
Dla wielu kobiet jest to bardzo trudne, ponieważ nawyk samooceny jest w nas głęboko zakorzeniony. Jeśli masz bliskiego przyjaciela lub partnera, któremu ufasz, poproś go, aby zapisał ci uczciwie i realistycznie pierwsze myśli, które przychodzą mu do głowy na twój temat. Skoncentruj się na rzeczy, które ci się spodobały. To dobry początek. W końcu dotrzesz do miejsca, w którym zrozumiesz, co powinnaś poprawić i czego absolutnie nie powinnaś się wstydzić. Znajomość swoich mocnych i słabych stron jest ci bardzo potrzebna.
Praktykuj współczucie
Staraj się akceptować siebie i zrozumieć, dlaczego ta dziewczynka wewnątrz ciebie wciąż czuje się tak, jakby odgrywała jakąś rolę lub udawała. Zrozum co jest impulsem, który pcha cię do tego, by walczyć o akceptację innych.
Przestań się gnębić krytyką
Jeśli tylko zaczynasz myśleć o sobie jak o kimś „najgorszym”, zacznij „kłócić się” z tymi myślami. Zrób sobie listę tego, czego ostatnio dokonałaś, tego, co miało znaczenie dla kogoś. Sama bądź swoim wewnętrznym głosem.
Spójrz na siebie oczami innych
Słyszałaś już te słowa, ale wydawało ci się, że to nie o tobie, że taka nie jesteś. Uwierz, że inni potrafią dojrzeć prawdziwą ciebie.
Pozwól sobie na prawdę.