Białe dżinsy są nie tylko kwintesencją dżinsu letniego stylu, już dawno stały się też podstawą jesiennych czy zimowych stylizacji. Przyznam, że długo się przekonywałam i dość nieśmiało podchodziłam do tego tematu. Możliwe, że były to uprzedzenia, skojarzenia z lipcem na Monciaku, a może brak wyboru w kwestii modeli. Teraz białe dżinsy dostępne są w pełne gamie modeli i można swoje ulubione mieć i w tym kolorze. Postawiłam na boyfriendy z dziurami i jestem zachwycona – noszę je już dwa lata. Jak je nosić i z czym łączyć?
6 modeli dżinsów
Dżinsy z prostymi nogawkami: Mają prosty krój na całej długości . Te proste dżinsy mogą być luźniejsze, mogę lepiej dopasowane, co kto lubi.
Dżinsy skinny: Obcisłe na całej nodze, od uda do kostki.
Dżinsy bootcut: Spodnie te dopasowane na górze, na wysokości bioder i ud, a następnie powoli zwiększają swoją szerokość od kolan w dół, tak aby przy stopach być już na tyle luźne, że zmieszczą się pod nimi nasze buty.
Dżinsy z szerokimi nogawkami: Szeroko cięte na całej nogawce, coraz mocniej od połowy uda, u dołu bardzo szerokie.
Mom jeans: Dżinsy z wysokim stanem. Ten styl powrócił do mody kilka sezonów temu i ma się świetnie.
Biodrówki: Dżinsy o niskim wzroście uderzają kilka cali poniżej pępka na biodrach. Ten styl dżinsów był bardzo popularny w 2000 roku.
Połącz z białą kurtką dżinsową. Postaw na biały total look: białe spodnie, biała dżinsowa kurtka i białe buty. Jeśli sama biel to za dużo, dodaj t-shirt w ulubionym kolorze.
Wypróbuj crop top. Crop topy i bezrękawniki mogą dobrze komponować się z parą dżinsów z wysokim stanem. To połączenie zapewni ci niezwykle modny wygląd.
Wybierz czarno-białe combo. Biel i czerń świetnie do siebie pasują, więc wypróbuj parę białych dżinsów z czarnym golfem, aby uzyskać strój w kontrastowych kolorach.
Zastosuj francuski trik. Jeśli nosisz koszule z guzikami lub koszule oversize, możesz bawić się francuskim trikiem, wkładając przednią połowę koszuli do białych dżinsów i pozwalając tylnej połowie wystawać ze spodni jakby od niechcenia.
Załóż odważną kurtkę. Stylizuj białe dżinsy z kurtką bomberką lub skórzaną ramoneską, aby stworzyć kontrast koloru i materiału.
Zasada 1: „Jeśli jesteś sporą klepsydrą, powinnaś ubierać się monochromatycznie”
Masz proporcjonalną sylwetkę? Postaw na look w białym kolorze. Do białych spodni dobierz wygodną bluzkę lub marynarkę. Najlepiej dłuższą, która zakryje pełniejsze biodra.
Zasada 2: „Jeśli masz szersze biodra i grubsze uda, powinnaś zwrócić uwagę na górę stroju”
Narzekasz na pełne biodra i grubsze uda? Nie musisz rezygnować z białych, dopasowanych dżinsów. Powinnaś zwrócić uwagę na bluzkę, koszulę lub marynarkę , którą zakładasz. Najlepiej gdyby była jasna i w print.
Zasada 3: „Jeśli masz większy rozmiar, tuniki i białe dżinsy to najlepszy zestaw”
Tuniki w ogóle są idealne dla kobiet o pełniejszych kształtach. Dlatego niezależnie od tego, czy masz większy brzuch, biodra czy uda, do białych spodni zakładaj tuniki.
Zasada 4: „Warto skupić uwagę na innym elemencie garderoby”
Jeśli nie chcesz, żeby ludzie patrzyli na twoje nogi, zadbaj o ciekawy dodatek. Kolorowa, oryginalna torebka, buty bądź kolczyki mogą odciągnąć uwagę od tej części ciała, za którą nie przepadasz.
Zasada 5: „Do białych dżinsów pasują jasne buty”
Aby wysmuklić sylwetkę, wybierz buty w jasnych kolorach. Mogą być białe lub beżowe. Wybieraj szpilki, które dodatkowo sprawią, że twoje nogi będą wydawać się dłuższe. I lepiej unikaj botków, bo możesz uzyskać efekt odwrotny.
Związek matki z córką jest jedną z najsilniejszych i najbardziej intymnych relacji między ludźmi. Psycholodzy podkreślają, że trudno odnaleźć w przyrodzie bliższą więź niż ta łącząca matki z ich córkami. Podobnie silnej więzi doszukacie się w świecie zabawek – przyjrzyjcie się puzzlowym układankom i relacjom pomiędzy ich elementami.
Związek pomiędzy puzzlami, jak i relacje matek z córkami w życiu społecznym, mają wiele wspólnych cech. Warto podkreślić, że w obu przypadkach fundamentalna jest świadomość wzajemnej zależności elementów oraz ich kompatybilność. Z drugiej strony, liczy się systematyczna współpraca i dążenie do uzupełniania się. Nie istnieje bowiem pełny obraz bez kompletu puzzli, tak jak nie ma poprawnego związku między ludźmi, gdy któryś z elementów relacji zawiedzie. Mało tego, o powiązania między częściami składowymi należy się stale troszczyć, wymagają one wysiłku i stałej pracy oraz motywacji do doskonalenia się. Nikt nie chce, by relacja międzyludzka rozsypała się
niepostrzeżenie niczym strącona ze stołu układanka z puzzli.
Wspomnieliśmy już, że nad relacją musimy systematycznie pracować i można mieć wrażenie, że ów wysiłek nigdy nie ma końca… Przekonajcie się jak działa to na przykładzie puzzli Unlimited Fit Technology (UFT) marki Trefl Prime. Zapytacie, w jaki sposób produkty UFT odzwierciedlają relacje między ludźmi. Otóż UFT chyba najbardziej spośród układanek przypominają właśnie związki tworzone przez ludzi, bowiem UFT to niekończące się układanie! Są zatem analogią do relacji matek z córkami – należy je pielęgnować przez całe życie.
Większość fanów puzzli stwierdzi, że przecież zestawy składają się ze ściśle określonej liczby elementów, a więc kompletowanie kiedyś jednak się kończy. Słusznie. Faktycznie układanki mają z góry znaną liczbę części składowych i tego żadna technologia nie zmieni. Jest tu jednak jeszcze jeden ciekawy fakt do uwzględnienia – puzzle Trefl Prime UFT można ze sobą łatwo łączyć w większe kompozycje. I w tym względzie na pewno przypominają relacje pomiędzy ludźmi. Spróbujcie w praktyce ułożyć kilka zestawów puzzli UFT, a dokładnie poczujecie jak można osiągnąć efekt niekończącego się układania, a następnie zastanówcie się czy nie jest podobnie z Waszymi związkami z mamą lub córką.
Puzzle Trefl Prime UFT to prawdziwa gratka dla puzzlomianiaczek wyróżniających się wysokim poziomem kreatywności i dysponujących znaczną przestrzenią do układania! Wszystkie zwolenniczki jogi, kotów oraz pysznej kawy zachęcamy do układania zestawów z serii Yoga, Cats & Coffee, a wielbicielkom egzotycznych widoków polecamy serię Aerial Mindblow i Wanderlust. Skompletujcie układanki, a następnie połączcie je według własnego pomysłu. UFT są wykonane z najgrubszej tektury i posiadają specjalne, nieregularne kształty. Dzięki temu układanki możecie swobodnie obracać i bez obaw przenosić, a nawet rolować gotowy fragment lub cały obraz. Zapewniamy, że Wasz trud włożony w budowę więzi pomiędzy elementami układanki nie pójdzie na marne. Mamy nadzieję, że obrazy zainspirują Was do wspólnego wyjazdu, treningu jogi, wypicia pysznej kawy. Pomyślcie o tym! Puzzle Trefl Prime przypominają świat ludzkich relacji i emocji. Puzzle pozwolą Wam spędzić razem mnóstwo czasu i przyjrzeć się lepiej naturze wzajemnych relacji.
Polecamy Waszej uwadze także inny rodzaj puzzli – puzzle drewniane Wood Craft Origin marki Trefl. W czym przypominają one więzi międzyludzkie? Otóż wyróżnia je wysoka jakość wykonania i szlachetny materiał, z którego są produkowane – bardzo trwałe włókna drzewne. Wierzymy, że są tak trwałe jak związki pomiędzy kochającymi się osobami. Przekonajcie się, że Wood Craft Origin to nie tylko układanki o wysokiej jakości wykonania, ale i trudniejszym sposobie kompletowania! Gdzie ukryte jest wyzwanie? Wood Craft Origin nie są tak łatwe w układaniu jak w przypadku klasycznych zestawów z tektury, bowiem charakterystyczną ich cechą jest nadzwyczaj nieregularna krawędź
poszczególnych puzzli w połączeniu z ich fantazyjnymi kształtami.
Puzzle Wood Craft Origin występują w wersji 500+1 i 1000 elementów, ale niezależnie od tego, na jaki zestaw się zdecydujecie, to możecie liczyć na prawdziwą ucztę! Weźcie pod uwagę, że im większy zestaw wybierzecie, tym więcej spędzicie czasu na doskonaleniu zespołowej współpracy. Pamiętajcie, że puzzle wspierają rozwój miękkich umiejętności i kompetencji społecznych takich jak kooperacja i komunikacja interpersonalna. W zestawach znajdziecie nie tylko puzzle o tradycyjnych kształtach, ale również elementy w kształcie symbolicznych figurek. Uwierzcie nam na słowo – będziecie estetycznie zachwycone! Wood Craft Origin to puzzle drewniane, które odpowiadają nie tylko na
potrzeby wymagających estetek, ale również osób kierujących się w życiu postawą proekologiczną. Dzięki nim rozwiniecie kreatywność i umiejętność logicznego myślenia, a także poddacie pamięć wymagającemu treningowi. Przede wszystkim jednak spędzicie razem mnóstwo bezcennych chwil! Sięgnijcie po latające kolorowe balony lub udajcie się na spacer po Central Parku. Skompletujcie obrazy, które wyrażają więcej niż 1000 wypowiedzianych słów. Niech obecność drugiego człowieka będzie źródłem Waszej radości. Bądźcie jak puzzle – zawsze blisko siebie! Wszystkim mamom i córkom życzymy cierpliwego budowania wzajemnych relacji!
Wydawali się pewniakami 7. edycji „Ślubu od pierwszego wejrzenia”. Widzowie mieli nadzieję, że ich związek przetrwa. Ku zaskoczeniu fanów Kamil Borkowski podjął decyzję o rozwodzie z Agnieszką Miezianko, kilka dni po tym, jak z ich domu wyjechała ekipa TVN7. Agnieszka opowiedziała nam, jak wygląda jej życie po rozstaniu z mężem, czy obawia się rozwodu i co pozwala jej jeszcze wierzyć w miłość.
Agnieszko, dlaczego zdecydowałaś się pójść do programu „Ślub od pierwszego wejrzenia?
– Oglądałam wszystkie wcześniejsze edycje, a ponieważ trafiałam na nieodpowiednich mężczyzn, pomyślałam, że pozwolę, by ktoś inny dobrał mi lepiej partnera. Moja siostra zawsze powtarza mi, że jestem jak Marka Teresa, chcę zbawić świat i ratuję swoich mężczyzn z różnych opresji. Ona jest zupełnie inna, ma szczęśliwą rodzinę i fajnego męża, którego spotkała w liceum. Zgłosiłam się do szóstej edycji, ale wtedy nie zostałam wybrana. Dopiero przy kolejnej siódmej edycji przeszłam przez wszystkie testy. A trwało to naprawdę długo. Kilka razy musiałam jeździć do Warszawy, wypełniałam ankiety, rozmawiałam z psychologami Magdaleną Chorzewską oraz Karoliną Tuchalską– Siermieńską.
Żałujesz tej decyzji?
– Absolutnie nie, dzięki temu programowi miałam okazję przyjrzeć się sobie dokładniej. Zobaczyłam na ekranie to, czego nie widziałam, stojąc przed kamerami. Dziś ludzie zwracają mi uwagę na to, że Kamil od początku nie był wobec mnie wystarczająco czuły. A ja, będąc z nim, kompletnie tego nie zauważałam. Mam dużą potrzebę bliskości i po prostu, kiedy tego potrzebowałam, łapałam go za rękę i przytulałam się. Byłam wtedy bardzo szczęśliwa. Dopiero, siedząc przed telewizorem, zauważyłam, że może faktycznie coś w tym jest, co mówią ludzie. Może faktycznie za szybko angażuję się i zbyt wiele już na początku z siebie daję. Zawsze taka byłam, że wchodziłam w związek na 100%. Zrozumiałam też, że jednak wobec mężczyzn jestem zbyt uległa. Owszem, zawsze miałam świadomość, że jestem osobą bezproblemową, która często mówi: „Okej – zróbmy tak, jak chcesz”. Teraz myślę sobie, że czasem były takie sytuacje, w których powinnam jednak tupnąć nóżką.
– Mimo że finalnie okazało się, że nie połączyła nas wieka miłość, to mieliśmy fajną relację, potrafiliśmy razem się śmiać i płakać, godzinami rozmawiać. Pamiętam, że tuż po ślubie – między urzędem stanu cywilnego a salą weselną – ustaliliśmy wszystko, co ważne -kompletnie spontanicznie. Pracuję w banku i nie przywiązuję się specjalnie do miejsc, dlatego postanowiliśmy, że przeprowadzę się do Kamila do Włocławka. Powiedzieliśmy sobie, że będziemy mieć dzieci, że zbudujemy dom. Po weselu natychmiast wyjechaliśmy w podróż poślubną, z której już właściwie nie wróciłam do mojego dawnego domu. Pojechaliśmy tam tylko na chwilę z Kamilem, żeby zabrać moje rzeczy.
Jak wspominasz rozstanie?
– Kiedy po dwóch miesiącach przyjechały do nas kamery, wszystko wydawało się jeszcze układać. Ale kilka dni później usłyszałam od Kamila prawdę, że jednak nic do mnie nie czuje.
Oboje na ten moment ustaliliśmy jednak, że nie będziemy opowiadać wszystkiego mediom: dlaczego, w jakich słowach i w jaki sposób Kamil to zrobił, będzie tajemnicą. Mogę tylko powiedzieć, że dla mnie to był szok, bo kompletnie się takich słów nie spodziewałam.
fot. „Ślub od pierwszego wejrzenia” TVN
Płakałaś?
– Jestem bardzo emocjonalną osobą, więc tak! Płakałam. Decyzja Kamila spadła na mnie jak… cegła w drewnianym kościele. W czasie dwóch miesięcy małżeństwa mieliśmy tylko dwie kłótnie. Żyliśmy w zgodzie, normalnie, odwiedzaliśmy znajomych Kamila, wieczorem szliśmy do kina albo razem na siłownię. Po miesiącu zaczęłam też pracować, bo przeniosłam się w ramach tego samego banku, w którym pracuję od lat, do oddziału we Włocławku. Wszystko wydawało się układać…
Postanowiłaś coś w sobie zmienić po doświadczeniach z programem?
– Postanowiłam już nie szukać miłości na siłę. Nie potrzebuję związku na szybko. Myślę, że uczuciom warto dać czas. Nie będę już działać na gwałt i na rety. Czasem jest tak, że jedna osoba zakocha się na zabój, a druga potrzebuje poukładać emocje. Miłość może też być kwestią przypadku. Kiedyś zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Wystarczyło dosłownie jedno spojrzenie, byśmy oboje poczuli, że coś nas do siebie pcha. Tak może się zdarzyć kolejny raz, ale może być też zupełnie inaczej. Kwestia dalszych prób.
Mówisz, że nie chcesz szukać miłości na gwałt, ale jednak wysłałaś zgłoszenie do kolejnej edycji „Ślubu od pierwszego wejrzenia”. Dlaczego to zrobiłaś?
– Wysłałam zgłoszenie, choć formalnie nie mamy jeszcze z Kamilem rozwodu i cały czas czekamy na termin rozprawy (śmiech). Zrobiłam to pod wpływem emocji. Większość moich przyjaciół twierdzi, że jestem taką pozytywną wariatką. Jak mam już pomysł, zrobię to i czuję, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Wiadomo, że do ósmej edycji nie mam szans, ale do dziewiątej…
fot. „Ślub od pierwszego wejrzenia” TVN
Wiesz, nawet Kamil mi powiedział, że być może, gdybym trafiła na innego faceta, to dziś byłabym szczęśliwa i miałabym fajną rodzinkę. Postanowiłam więc spróbować jeszcze raz. Nadal wierzę, że spotkam prawdziwą miłość, która da mi szczęście. Wierzę, że i mnie kiedyś dosięgnie strzała amora.
Jakiego mężczyzny teraz szukasz?
– Wcześniej wydawało mi się, że najważniejsza jest szczerość w związku. Poza tym nie miałam jakiś wygórowanych wymagań, nie zwracałam i nie zwracam nadal przesadnej uwagi na wygląd zewnętrzny mężczyzny. Jednak już dziś wiem, ponieważ poznałam siebie lepiej, że mój wybranek powinien być romantyczny, chciałabym, by zabiegał o mnie, by wydarzyła się ta magiczna chwila adoracji, której jednak chyba z Kamilem zabrakło.
Jakim cudem po tym, co przeżyłaś, udaje ci się nadal wierzyć w miłość?
– Przystępując do udziału w tym programie, myślałam sobie, że mam 50% szans na szczęście. Nikt tu nie dawał gwarancji. A w miłość wciąż wierzę, ponieważ mam tego najlepsze dowody wśród bliskich i znajomych, po prostu widzę wokół siebie mnóstwo szczęśliwych małżeństw i par, które spotkały się nawet po trzydziestce.
Czy po rozstaniu miałaś jakieś wsparcie psychologiczne?
– Bardzo pomogła mi Karolina Tuchalska– Siermieńska, psycholożka z programu. Przyjechała do Włocławka, kiedy byliśmy jeszcze razem z Kamilem. Wtedy rozmawiałyśmy o tym, że nie wychodzę do ludzi. Podczas urlopu, kiedy jeszcze nie zaczęłam pracy w banku, głównie siedziałam w domu i czekałam na męża. Zamknęłam się w swoim świecie i uzależniłam od Kamila. Ta rozmowa z Karoliną pomogła mi wyjść z tej… zamkniętej bańki. Zrozumiałam, że oddaję mężczyźnie całą siebie, nie patrząc na własne potrzeby, że zatracam się dla tej drugiej osoby. Po tej rozmowie zaczęłam wychodzić sama na spacery, kiedy Kamil był w pracy i w tym czasie myślałam o wielu sprawach, układałam je sobie w głowie.
Natomiast kiedy ogłosiliśmy z Kamilem, że postanowiliśmy się rozstać, od razu zadzwoniła do mnie produkcja z pytaniem, czy potrzebuję wsparcia psychologicznego. Czułam, że Karolina jest przy mnie. Choć to nie należy już do jej obowiązków związanych z pracą w programie, wiem, że mogę do niej w każdej chwili napisać lub zadzwonić. Czasem nawet ona do mnie pisze kontrolnie: „Agnieszko, jak się dziś czujesz?”
Dzięki Karolinie zrozumiałam, że mam tendencję do tego, by zawsze szukać winy w sobie. Po rozstaniach zazwyczaj pytałam siebie: „Co ze mną jest nie tak?”. A przecież wina zawsze leży po dwóch stronach. Postanowiłam więc uwierzyć, że to po prostu nie był facet dla mnie. Po prostu! Nie chcę myśleć już, że jestem jakaś najgorsza i że nic ze mnie nie będzie.
– Nie, przyjaźni chyba nie udało nam się zachować. Chociaż przeżyliśmy razem fajny czas, zbyt wiele wydarzało się i zbyt wiele słów padło, byśmy zostali przyjaciółmi. Nie uważam, że jak kończy się związek, to trzeba zerwać kontakt. Nie ma też zamiaru wylewać na Kamila wiadra pomyj. Nie szukam zemsty ani dramy. Przecież nie wydarzało się między nami nic strasznego: nikt nikogo nie pobił, nie zdradził, nie okradł. Przecierpiałam swoje, bo zostałam zraniona i po prostu uznałam, że nie byliśmy dla siebie. Został sentyment.
Moja siostra śmieje się czasem ze mnie, że ja nigdy od nikogo się nie odcinam. Do tej pory mam kontakt z kilkoma moimi ekspartnerami. Dzwonią do mnie, gdy potrzebują jakiejś bankowej porady, ja natomiast, gdy potrzebuję pomocy w remoncie lub przeprowadzce. Dziś wolę myśleć o pozytywach, które wnieśli do mojego życia. Przez te dwa miesiące byłam z Kamilem szczęśliwa. Dlatego wspieramy się w tym znaczeniu, że jak na mnie leje się hejt, albo kiedy ukazał się artykuł z moją pseudo wypowiedzią, czyli słowami, które z moich ust nigdy nie padły – to dzwonimy do siebie. Ufamy sobie na tyle, że nie skłóci nas jakiś medialny bełkot czy zjadliwy hejt.
fot. „Ślub od pierwszego wejrzenia” TVN
Obawiasz się rozwodu?
– Absolutnie nie. Myślę, że to będzie formalność. Przed ślubem podpisaliśmy intercyzę, nie mamy dzieci ani wspólnego majątku. Przez dwa miesiące małżeństwa dorobiliśmy się tylko wspólnej komody, którą zostawiłam u Kamila, a on oddał mi połowę kwoty. Na rozprawie powiemy sobie tylko tyle, że nie chcemy być razem, a potem pójdziemy na piwo lub na kawę. Powiem ci, że jestem dobrej myśli. Kamil powiedział mi, że wszystkie jego eksdziewczyny bardzo szybko znajdują wielką miłość. Jedna jest zaręczona, druga w szczęśliwym małżeństwie, ma nawet już dziecko. Więc mam nadzieję, że to fatum i mnie nie ominie.