G abriela,
W anda,
A gnieszka,
Ł ucja,
T osia,
Gabriela
W
A
Ł
T
(…) Nie wie, ile leżała na ziemi. Nie wie, kto to był. Pamięta tylko, że był silny, duży i ciężki. Że bolało i krew z niej ciekła.
Na czworakach doczołgała się do chałupy. Matka czekała. Ojciec też. Dał jeszcze w twarz, że się po nocach puszcza. Matka umyła. Położyła do łóżka. Nic nie wyjaśniła. Wiedziała, co się stało. Gabriela jedynie instynktownie czuła, że coś złego. Że to krzywda nie tylko z tego wieczoru. Że przekreśli szansę na dobre zamążpójście, bo kto będzie chciał taką, co z chłopami po nocach używa. Nikt nie wysłucha. Matka zbyt słaba, by ją bronić, będzie tylko ukradkiem ocierać łzy nad tym, jak szybko komuś niewinnemu można zniszczyć życie.
G
Wanda
A
Ł
T
(…) Wraca do domu szybko. Do mamy i brata. W ręku siatka z chlebem i mięsem. Nagle zatrzymuje się przy niej czarne auto. Szofer otwiera drzwi. Hans zaprasza do środka. Wanda przyspiesza. Boi się. Zaczyna biec. Gubi siatkę z jedzeniem. Z młodym, wysportowanym i wykarmionym mężczyzną nie ma szans. On siłą zaciąga ją do samochodu. Dłonią trzyma za usta, by ją uciszyć. Ma skórzane rękawiczki. Czuje jak Wanda gryzie go w palce. To go podnieca jeszcze bardziej. Już w aucie szybko rozpina jej płaszcz. Guziki spadają na podłogę. Rozrywa bluzkę. Widok drobnych, aksamitnych, młodych piersi sprawia, że nie jest w stanie się opanować. Każe szoferowi jechać w boczną ulicę i wysiąść na papierosa. Na tylnym siedzeniu jest sporo miejsca. Rozdziera jej pończochy. Jedyne. Bezcenne. Te, które cerowała tyle razy. Jest brutalny. Chce ją posiąść. Nie słyszy jej krzyków. Nie czuje jej paznokci, które drapią jego twarz. Tyle o niej marzył. Kończy po paru minutach. Dla Wandy niemal wieczność. Bezwładnie leży, gdy on wciąga spodnie. Ma na tyle litości, że z auta wypchnie ją dopiero pod domem. (…)
G
W
Agnieszka
Ł
T
(…) Agnieszka siedzi na brzegu wanny. Zapłakana. Nie pierwszy raz. Znów przyszedł po kieliszku. Znów śmierdzący i spocony obudził ją w nocy. Zawsze tak samo. Wie, że lubi spać na brzuchu, więc wchodzi w nią od tyłu. Tak po prostu. Bo jest napalony, a żona ma słuchać męża. Bez niego gniłaby na wsi, doiła krowy i harowała w polu. A tu ma luksusy o jakich mogła tylko marzyć. (…)
G
W
A
Łucja
T
(…) Łucja w dzikim pędzie ucieka. Odpycha przerażonego lokatora z piwnicy. Wypada z klatki. Biegnie do domu. Roztrzęsiona. Zapłakana. Córka znów staje na wysokości zadania. Wie, że trzeba reagować. Matka się wstydzi. Nie chce na policję. Bliźniaki mają po 10 lat, mogą zostać sami. Córka siłą wyprowadza ją z mieszkania. Na osiedlu jest mały komisariat. Zgłoszą.
Przesłuchanie jest bolesne. Dużo pytań. Czuje się jak przestępca, a nie jak ofiara. Monitoringu w bloku jeszcze nie mają. Znajdą świadka zdarzenia. Może coś ustalą. Ale jak nie zgwałcił to jaki to gwałt. Uciekła przecież. Za napaść mogą ukarać co najwyżej, bo dowodów nie ma. Ani śladów pobicia, ran, nasienia, krwi. (…)
G
W
A
Ł
Tosia
(…) Tosia przesłuchiwana jest sama. Czuje się bardzo niekomfortowo. Łańcuch pytań ją dusi. Może kusiła, namawiała? Była przecież po drinku. Była zalotna, frywolna, wysyłała sygnały?Jak była ubrana, pomalowana? Mini i mocny makijaż? No to działa na płeć przeciwną. Chyba była tego świadoma? Czy znała chłopaka, czy byli parą? Czy ma wielu przyjaciół? Jakie utrzymuje z nimi stosunki? Czy jest aktywna seksualnie? Zmęczony policjant po czterdziestce zadaje pytania bez jakichkolwiek emocji. Jakby pytał o godzinę. Czasem westchnie, coś mruczy pod nosem. Kolejna naiwna, co to życie ją zaskoczyło. Było siedzieć w domu, a nie z gołą dupą po dyskotekach latać. (…)
*całość tekstu dostępna w tomiku opowiadań „Portrety” – premiera już w grudniu 2019!