Dorota Zawadzka napisała na Facebooku: „Przeczytałam artykuł o nowej odsłonie Akademii Pana Kleksa. Nowym Ambrożym ma być Tomasz Kot. Super. Nie rozumiem jednak pomysłu, by zamiast Adasia Niezgódki główną bohaterką była Ada Niezgódka. Wszak Akademia była szkołą dla chłopców…”. Okazało się, że więcej wielbicieli Kleksa i prozy Jana Brzechwy ma do twórców nowego filmu pytania. Dlatego rozmawiamy z reżyserem nowej wersji filmu „Akademia Pana Kleksa” – Maciejem Kawulskim.
Najpierw kilka cytatów z internetu:
„Ada Niezgódka? Powaliło was? Trzeba produkować filmy oryginalne, a nie jakieś LGBT przeróbki, „Dla mnie skandal!”, „Mam 42 lata i doskonale pamiętam pierwszą wersję. Moje dzieci też oglądały ją z dużym zainteresowaniem (obecnie 16 i 11 lat). Czy nowy film będzie lepszy dla obecnej młodzieży? Patrząc na dokonanie naszego kina – wątpię. Podsumowując cytatem z Lady Punk „zostawcie Titanica, Nie wyciągajcie go…”. Na szczęście pojawiły się też słowa obrony: „Akademia Pana Kleksa nie może w dzisiejszych czasach być tylko dla chłopców. Nawet w Harrym Potterze w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie uczyli się chłopcy i dziewczynki. Dajcie na luz. Dajcie światu iść naprzód!”
Dlaczego w roli Adasia Niezgódki twórcy obsadzili dziewczynkę?
– Film robimy do kina i przede wszystkim dla dzieci. Dlatego wszelkie nasze wybory i decyzje scenariuszowe nie są dyktowane ani manifestami, ani tym bardziej kontrmanifestami. Nie widzimy powodu, by nasza Międzynarodowa Szkoła Wyobraźni była przeznaczona tylko dla chłopców. Adaś Niezgódka miał już swoją szansę, by oprowadzić młodzież po Akademii Pana Kleksa w filmie Krzysztofa Gradowskiego z 1983 r. Teraz przyszedł czas na Adę Niezgódkę. Choć w samym filmie będzie tyle samo bohaterów, co bohaterek.
Czy martwią cię te mało pochlebne komentarze fanów?
– Nie, nie martwią mnie te wszystkie komentarze. Zdaję sobie sprawę, że jak się wyjmuje tytuł z szafy po 40 latach, to nie po to, by było o nim cicho. Robiąc ten film, staję naprzeciwko oczekiwaniom kilku pokoleń, wychowanych na literaturze Jana Brzechwy. Dla jednych Pan Kleks był świetnym pedagogiem, dla innych kolorową postacią, która pomagała przetrwać dzieciakom w szarej rzeczywistości PRL-u, a jeszcze dla innych po prostu traumą.
Co nowego zobaczymy w twojej wersji „Akademii…”?
Nasza Akademia Pana Kleksa będzie koedukacyjną przystanią. Również pod względem narodowości: będą się w niej uczyli chłopcy i dziewczynki z całego świata, mówiący w różnych językach. Ale… magia pomoże im się porozumiewać. I nie, nie jest to film tylko dla dziewczynek. Zobaczymy tam wiele męskich postaci znanych z książki Brzechwy, ale też kilka zupełnie nowych.
Czy może nam pan opowiedzieć o aktorce, która gra Adę?
– Dziewczynka, która zagra Adę, Tosia Litwioniak, jest młodą, trzynastoletnią zdolną aktorką. Do tej pory zgrała w kilku produkcjach, m.in. u boku Eryka Lubosa. Jest niesłychanie wrażliwa i uzdolniona. Odkrywając podczas castingów, a przesłuchaliśmy setki dziewczynek, jej talent i wdzięczność, z którą kradnie kamerę, uwierzyliśmy, że to właśnie Tosia pomoże skraść serca widzom.
Nawet pierwsza ekranizacja „Akademii Pana Kleksa” nie była wierna oryginałowi. Już wtedy reżyser Krzysztof Gradowski dość swobodnie potraktował twórczość Brzechwy.
– Pamiętajmy, że Akademia Pana Kleksa napisana została tuż po wojnie w 1946 roku, w czasach głodu i stąd w tej prozie są takie sceny, w których Pan Kleks jadł motyle, piegi, ale także… szkło. Uznaliśmy, że wiele wątków jest dziś po prostu nieadekwatna do naszej rzeczywistości. Nie chcemy zrobić tylko ekranizacji lektury. Chciałbym, by ta historia zainteresowała widzów na całym świecie. By była nowoczesna, ciekawa i uniwersalna. Chcę, by dziś młody widz miał swojego Kleksa.
Co jeszcze wiadomo o nowej „Akademii Pana Kleksa”?
Potwierdziły się wcześniejsze doniesienia, według których w tytułową rolę Pana Kleksa wcieli się Tomasz Kot. Maciej Kawulski, który będzie reżyserem filmu, przewidział także rolę dla Piotra Fronczewskiego, którego wszyscy pamiętamy z kultowej już roli Pana Kleksa sprzed lat. Nie wiemy, kim będzie w nowym filmie, ale w spekulacjach pojawiają się propozycje narratora lub Doktora Paj-Chi-Wo. Reżyser przyznał, że długo musiał namawiać Piotra Fronczewskiego, by w ogóle zgodził się zagrać w tej produkcji. Jednak się udało!
Prace nad filmem trwają od 3 lat, ale do kin trafi dopiero w 2023 roku.