Od czasu do czasu dociera do nas informacja, że ktoś pilnie prosi o pomoc. Fejkowa historia z pilną potrzeby krwi dla kobiety – z podanym numerem telefonu i nazwiskiem wywołała sporo zamieszania, a jednak cały czas wraca, choć czyni nas ciut ostrożniejszymi.
Co innego z dziećmi – te zawsze nas wzruszają, a w okresie przedświątecznym jesteśmy coraz bardziej skorzy do pomagania, zwłaszcza, że, aby pomóc, wystarczy przesłać wiadomość dalej, a rodzice za każdą nową wiadomość otrzymają 10 groszy.
Informacja jest nieprawdziwa, ponieważ do wiadomości wykorzystane zostało zdjęcie dziecka, zamieszczone przez prywatną osobę na jednym z forów parentingowych.
Ktoś powie, że takie informacje ograniczają wiarygodność osób, które naprawdę szukają pomocy. Wydaje mi się, że jednak bardziej uświadamiają tych, którzy chcą pomagać – zamiast bezrefleksyjnie podawać prośbę o pomoc. Zamiast bać się, że ktoś powie o nas, że „mamy serce z kamienia”, jak straszą w wiadomości, warto przez chwilę pochylić się nad sprawą, spytać chociażby pod opieką jakiej fundacji znajduje się dziecko. To najprostsza droga do zweryfikowania czy wiadomość jest autentyczna.
Jeśli chcemy pomagać – to z głową, naprawdę.