Go to content

Choć nasza potrzeba intymności osiągnęła szczyty, zmalała liczba sposobów tworzenia bliskości

platoniczna miłość
Fot. Priscilla du Preez/Unsplash

Terapeuta rodzinny Lyman Wynne twierdzi, że intymność zaczęła być traktowana jako „potrzeba”, gdy tylko stała się trudna do osiągnięcia. Nadejście epoki przemysłowej, a w konsekwencji urbanizacja życia, spowodowało ogromną zmianę w strukturze społecznej. Praca została oddzielona od życia rodzinnego, a my – wraz z nią – staliśmy się samotni, niepowiązani i spragnieni
wartościowego kontaktu.

Prezentujemy fragment książki „Inteligencja erotyczna. Jak utrzymać bliskość w relacji” Esther Perel

Ludzie żyjący w bliskich sieciach społecznych przeciwnie: chętniej szukają przestrzeni niż intymnego dialogu. Kiedy pod jednym dachem mieszkają trzy pokolenia, każdy zna swoje miejsce, a członkowie rodziny są dużo bardziej skłonni przestrzegać zasad zapewniających prywatność i dyskrecję. Mimo że wszystko jest wspólne, każdy ma coś, co uważa za swoje: własny kąt, ulubiony kubek do kawy, fotel przy oknie, prawo do czytania w ubikacji. Od Tokio poprzez Dżibuti aż po Nowy Jork ludzie żyjący w dużych rodzinach lub zmuszeni przez warunki ekonomiczne do mieszkania w zagęszczeniu, nie
szukają większej bliskości. Jeśli ludzie mieszkają jedni nad drugimi, nie muszą zwalczać osamotnienia i są znacznie mniej zainteresowani wprowadzaniem w życie zachodnich wyobrażeń klasy średniej dotyczących intymności. Ich życia i tak już wystarczająco mocno się splatają.

Intymność stała się uniwersalnym lekarstwem na życie w postępującej izolacji. Nasza determinacja, by mieć kogoś na wyciągnięcie ręki, przybrała charakter niemal religijnego zapału. Dziś rano na przykład, gdy pisałam te słowa, zadzwonił telefon, a kiedy go nie odebrałam, rozdzwoniła się moja komórka. Zaraz potem komputer zasygnalizował, że przyszła poczta. Gdy do kakofonii dołączył kolejny dzwonek, poddałam się i pozwoliłam sobie być dla kogoś „na wyciągnięcie ręki”. W świecie
natychmiastowej komunikacji nasze relacje z ludźmi uzupełniamy mnóstwem przeróżnych gadżetów, w nadziei, że urządzenia te wzmocnią kontakt międzyludzki. To społeczne szaleństwo maskuje jedynie nasz ogromny głód kontaktu z drugim człowiekiem.

Ciekawe, że choć nasza potrzeba intymności osiągnęła szczyty, zmalała liczba sposobów tworzenia bliskości. Nie uprawiamy już razem ziemi, dziś po prostu rozmawiamy. Gloryfikujemy komunikację werbalną – „mówię, więc jestem” – naiwnie ufając, że to, kim jesteśmy, najlepiej wyrazić słowami.

KULTOWA KSIĄŻKA, KTÓRA POMOGŁA TYSIĄCOM PAR.

  • Czy namiętność po latach związku jest możliwa?
  • Dlaczego po pewnym czasie stygnie, choć ludzie wciąż się kochają?
  • Dlaczego przyjście na świat dziecka tak często zapowiada erotyczną katastrofę?
  • Czy całkowita szczerość w seksie jest naprawdę potrzebna?
  • I wreszcie, jak sprawić, by rutyna nie stała się pułapką dla erotyki?

Na te i inne pytania Perel odpowiada w swojej kultowej już książce, która została przełożona na prawie 30 języków i stała się jedną z klasycznych pozycji zarówno w domach, jak i w gabinetach terapeutycznych na całym świecie.

Analizując to, co się dzieje za drzwiami sypialni, znakomita terapeutka prowokuje i podpowiada, jak ponownie zaprosić do związku namiętność.

Dziś, gdy wiele długoletnich relacji zmaga się z wyzwaniami codzienności oraz zostaje poddanych próbom, książka Esther Perel zachęca, inspiruje i uczy pielęgnowania bliskości i intymności w związku, również w przypadku kryzysu.

Mądra, wrażliwa i otwierająca lektura, która daje szansę na odnowienie relacji.