Okazuje się, że my, Polacy, jak to się dziś mówi – umiemy w Netflixa. I to coraz lepiej. „Królowa” to idealny mini serial na obecne czasy, przepełnione lękiem o przyszłość i nienawiścią do osób LGBT+. Polsce ten temat jest bardzo potrzebny.
Udowodnił to wczoraj Jarosław Kaczyński, który podczas przemówienia w Toruniu kpił z osób LGBT+: „Oczywiście, ktoś się może z nami nie zgadzać. Ma lewicowe poglądy. Uważa, że każdy z nas może w pewnym momencie powiedzieć: do godz. 5:30 byłem mężczyzną, a teraz jestem kobietą. (…) Mój szef w pracy, czy nawet moja koleżanka i kolega powinni się zwracać w formie żeńskiej. Można mieć takie poglądy. Dziwne co prawda. Ja bym to badał, ale… można”. Niestety uczestnicy zgromadzenia na te słowa wiwatowali salwami śmiechu i nagrodzili wicepremiera oklaskami.
O czym jest serial „Królowa”?
Scenariusz „Królowej” jest słodko przewidywalny. Recenzenci piszą, że fabuła cieniutka i gdyby nie brawurowe role Marii Peszek i Andrzeja Seweryna to serial wiałby nieprawdopodobnym banałem. Tak to prawda! Ale co z tego?! Myślę sobie, że to nawet lepiej!
To nawet lepiej, że w końcu w Polsce nakręcono serial, który mówi o społeczności drag queen w tak prosty sposób. Jest to opowieść o odkupieniu, drugiej szansie i miłości pokonującej wszelkie różnice. To historia Sylwestra i Loretty – emerytowanego krawca i drag queen, który pięćdziesiąt lat temu wyjechał z Polski, by realizować się w Paryżu. Wbrew złożonej sobie przed laty obietnicy, zdecydował się wrócić do rodzinnego górniczego miasteczka, po tym jak dostał list od wnuczki, w którym ta prosi go o ratunek dla chorej matki, która potrzebuje przeszczepu nerki. Brzmi banalnie? Prawda! Ale to lepiej.
Myślę tak przede wszystkim dlatego, że cały czas w uszach dźwięczy mi śmiech tłumu, który wiwatował na skandaliczne słowa Jarosława Kaczyńskiego. Ileż tam było pogardy i niezrozumienia wobec osób LGBT+. A jednak tłumowi się podobało. Bili brawo. Dlatego myślę, że tylko kino familijne z prostą puentą może poruszyć te wszystkie zatwardziałe serca owładnięte nienawiścią lub zwykłym niezrozumieniem wobec osób nieheteronormatywnych.
Poza tym prywatnie jestem entuzjastką kina familijnego, bo zawsze można trochę popłakać, powzruszać się (tak, tym razem tez płakałam!). W ogóle uważam, że kino familijne to jest gatunek ratunkowy na trudne czasy, kiedy wokoło nas rozpanoszył się stres i lęk o bezpieczne jutro. Więc dla mnie lekarstwem bywa taki właśnie obrazek, który ma oczywisty happy end i który przywraca choćby na chwilę mizerną wiarę, że dobro zwycięża. Naprawdę lubię tę słodką ułudę.
- Zobacz także: Najpierw podbił świat, a teraz Polskę. Serial „Kontrola” opowiada o miłości dwóch kobiet biseksualnej i homoseksualnej
Wyświetl ten post na Instagramie
Genialny Seweryn i świetna Peszek
Owszem, zgadzam się z Karoliną Korwin Piotrowską, że gdyby nie fantastyczna rola Andrzeja Seweryna, który z wdziękiem przeistaczał się w eleganckiego geja, troskliwego ojca i zmysłową drag queen, serial byłby banalny. Jednak nawet ona pisze w swojej recenzji: „To serial, mimo masy uwag, na polskim rynku przełomowy, choć moim zdaniem nie tak, jak „Kontrola”, gdzie nikt się nie bał eksperymentować i gdyby Seweryn trafił w ręce (Nataszy) Parzymies, dostał lepszą historię, efekty jego pracy byłyby bardziej spektakularne, bo mam wrażenie, że twórcom jej zabrakło. Ale jest to przede wszystkim wielka klasa i kultura w pokazaniu innego, nieznanego do tej pory świata, bez taniej sensacji, z czułością. Są tu muzyczne emocje, świetne i energetyczne występy Drag Queen, no i Seweryn w życiowej formie. Ten aktor potrafi wszystko. Gra każdym nerwem, spojrzeniem, gestem.”
Obok niego jest jeszcze Maria Peszek, która od czterech lat nie stawała przed kamerą jako aktorka. Poświęciła się głównie swojej muzyce i genialnym tekstem piosenek. Społeczność LGBT+ od zawsze miała w niej wielkie wsparcie. Mocno więc wierzę, że jeśli Maria postanowiła wrócić do aktorstwa (swojego pierwszego wyuczonego w Krakowie zawodu), to wiedziała, po co i dlaczego chce to robić. Seweryn i Peszek tworzą na ekranie znakomity duet. Śmieszą, wzruszają do łez i sprawiają, że im wierzymy. Czy wiecie, że ten serial będą oglądać ludzie w 120 krajach?
Dlatego na koniec mam gorącą prośbę
Jeśli znasz kogoś, kto jak Jarosław Kaczyński zionie nienawiścią do osób nieheteronormatywnych albo zwyczajnie po prostu nie rozumie, bo nikt mu tego nigdy nie tłumaczył, proszę spróbuj jakoś zorganizować, by obejrzał ten serial. By zrozumiał, że polskie rodziny mogą wyglądać różnie. A i jeszcze jedno… Anna Nagler, producentka ze strony Netfliksa powiedziała w jednym z wywiadów: „Chciałabym, że wszyscy wiedzieli, że ten serial to nie tylko historia o drag queen i historia otwierania się na to, co nieznane dla wielu Polaków, ale to przede wszystkim historia o rodzinie, którą mam nadzieję, że wszyscy pokochają, bo pozszywała się na nowo i zaczęła wszystko od początku.”
Tak nie każda rodzina w Polsce wygląda klasycznie: mama, tata, dwoje dzieci. Najlepiej chłopczyk i dziewczynka!