Budzi skrajne emocje. Są tacy, którzy ją uwielbiają, podziwiają i biorą sobie głęboko do serca jej myśli zapisane na żółtych karteczkach. W innych natomiast budzi wręcz przeciwne uczucia, wybrzmiewają opinie, że jak ktoś zna się na wszystkim, to nie zna się na niczym. Jedno z pewnością trzeba Beacie Pawlikowskiej przyznać – czerpie z życia garściami, a że wzbudza kontrowersje?
Ona sama na swojej stronie pisze: „Robię to, co kocham. I to właśnie w życiu kocham najbardziej (…). Zawsze wierzyłam w to, że trzeba iść za głosem serca i szukać swojej drogi. Mieć pasję, rozwijać wyobraźnię, uczyć się, rozwijać swoje umiejętności i uczciwie pracować”.
Ewa Raczyńska: Miewa Pani chwile zwątpienia w to, co robi?
Beata Pawlikowska: Tak, i lubię je mieć. To jest zawsze moment próby. Życie w ten sposób sprawdza, jak mocno wierzysz w to, co głosisz. Takie chwile zwątpienia są jak pagórki. Kiedy wspinasz się na taki pagórek, musisz użyć siły, żeby go pokonać i przejść na drugą stronę. Ta siła zostaje w tobie. Chwile zwątpienia są po to, żebyśmy szli dalej, byli coraz mądrzejsi i mocniejsi.
Tylko jak sobie z nimi radzić?
Ja wiem, w co wierzę. Wiem, że jedyną drogą jest prawda, dobro, uczciwość i miłość. Wiem też, że przykre zdarzenia to tylko pojedyncze doświadczenia. Życie polega na tym, że zbieramy różne doświadczenia. Jedno przychodzi, potem pojawia się następne. Wiem więc, że ta trudna chwila jest tylko CHWILĄ, która zaraz przeminie. Staram się więc wypełnić ją czymś dobrym, przyjaznym, znaleźć powód do radości i zachwycić się czymś, co jest blisko. I idę dalej.
Kilka tygodni temu na rynku ukazała się kolejna Pani książka „Między światami”, w której pisze Pani o uważności, potrzebie zaglądaniu w głąb siebie. Czy w naszym pędzącym życiu jest to nadal ważne?
Moim zdaniem jest ważne dlatego, że łatwo się zagubić w powierzchownym świecie przedmiotów, strojów, pieniędzy i udawania kogoś, kim się nie jest po to, żeby zrobić wrażenie na innych ludziach. Nie byłoby w tym niczego złego gdyby nie to, że po pewnym czasie człowiek sam już nie wie kim jest, czego pragnie i o co mu chodzi w życiu. A przecież to jest najważniejsze. Wierze w to, że każdy człowiek pojawia się na świecie ze swoja specjalną misją do wypełnienia. I każdy musi ją odnaleźć, zrozumieć i dać się jej poprowadzić przez życie.
Uczy się Pani cały czas czegoś nowego o sobie?
Tak. Prawie codziennie. W każdej podróży i w każdym spotkaniu. Widzę moje myśli, obserwuję moje emocje i instynktowne reakcje. One pokazują to, jaka jest o mnie prawda, a ta prawda ciągle się trochę zmienia, bo ja ciągle staram się być lepszym człowiekiem.
Jest Pani szczęśliwą, czy jednak nadal szuka Pani siebie?
Jedno drugiego nie wyklucza. Jestem szczęśliwa, mam tu i teraz wszystko, czego potrzebuję do szczęścia, a jednocześnie przez cały czas szukam nowych inspiracji, wpadam na nowe pomysły, robię nowe plany. Jestem szczęśliwa i chcę być wciąż szczęśliwa. To co zrobię w moim życiu dzisiaj, będzie moją przyszłością jutro. Więc ciągle coś robię.
Są ludzie, którzy u Pani szukają wskazówek, jak żyć. Nie umiemy sami znaleźć swojej drogi?
Czasami jest tak, że człowiek zapętli się we własnych nieświadomych przekonaniach tak mocno, że nic już nie wie. Ma wrażenie, że nic nie może zrobić. Czuje się całkowicie bezsilny. To dobrze, że ma jeszcze siłę, żeby napisać list i poprosić o pomoc. Czasem wystarczy uświadomić komuś, że jest więźniem własnego strachu, który podpowiada mu katastroficzne scenariusze. Albo wyjaśnić dlaczego ciągle popełnia ten sam błąd i wpada w kolejne toksyczne związki. Znam to wszystko z własnego życia, pamiętam jak się wtedy czułam i wiem jak można to wreszcie zmienić. Na zawsze i na szczęśliwie.
Pani recepta na życie jest prosta: „Zrozum, jesteś Panią swojego życia”.
Jesteś dyrektorem swojego życia. Dostałeś je w prezencie, masz prawo nim zarządzać, podejmować samodzielne decyzje. Ty swoimi rękami tworzysz swoje życie. To wspaniałe! Wystarczy zakasać rękawy i wziąć się do pracy.
„Być Panią swojego życia”, to płynięcie pod prąd, inaczej niż wszyscy?
Nieważne, co robią „wszyscy”. Nie chodzi o to, żeby się oglądać na innych albo z nimi ścigać. Chodzi o to, żeby wsłuchać się w swój wewnętrzny głos, poczuć i zrozumieć czego naprawdę najbardziej chcę, a potem pójść za tym. Nieważne czy to będzie z prądem, czy pod prąd. Nie chodzi o to, żeby się buntować na pokaz. Chodzi o to, żeby być wiernym sobie.
Oprócz bycia wiernym sobie, co jeszcze dla Pani jest w życiu ważne?
Dobro, uczciwość, prawda i miłość. To jest jedyne źródło siły i szczęśliwego życia. Trzeba być dobrym człowiekiem dla wszystkich istot. Trzeba być uczciwym wobec innych, ale także wobec samego siebie. Trzeba szukać prawdy o sobie, nawet jeżeli to jest przykra prawda, bo tylko wtedy można ją zmienić. I trzeba kochać. Kochać, czyli patrzeć życzliwie na siebie, na innych i na cały świat. Przebaczać. Nie szukać zwady, nie walczyć, nie zmuszać nikogo do niczego. Zająć się swoim życiem. Zadawać sobie pytania i szukać odpowiedzi. Tworzyć, myśleć, marzyć.
A na co kompletnie nie powinniśmy zwracać uwagi?
Nieistotne jest to, co ludziom wydaje się na twój temat. Oni patrzą na ciebie przez pryzmat swoich lęków i ograniczeń, więc przypisują ci intencje, które sami mają. Nie ma więc sensu przejmować się tym, co mówią albo myślą o tobie inni. Znajdź swój cel i idź naprzód.
Tylko, żeby pójść naprzód powinniśmy wyzbyć się własnych ograniczeń…
Ogranicza nas tylko, w co wierzymy. Jeśli ktoś podświadomie jest przekonany o tym, że jest gorszy i nie ma prawa do szczęścia, to trudno mu będzie odnaleźć się w życiu. I trudno jest znaleźć prawdziwą przyczynę tego stanu rzeczy w samym sobie. Ludzie wtedy zwykle szukają winnych dookoła. Zwalają winę na rząd, na rodziców, na kryzys, na dzieciństwo, na instytucje. Ale tak naprawdę sami nie wierzą w siebie, więc sami ograniczają swoje możliwości działania.
Dlatego w książce „Między światami” tak dużo piszę o wolności, o tym, że WSZYSTKO jest możliwe i o tym, że czas się przebudzić z zimowego snu i zacząć działać.