Go to content

„60-latka nie jest stara. Przestańcie!” Gdzie zatem zaczyna się starość?

fot. insta_photos/iStock

Kojarzycie Magdę Kostyszyn? Inaczej Chujowa Pani Domu, blogerka, instagramerka, autorka książki „Też tak mam”. Ostatnio udzieliła wywiadu w „Newsweeku”, który to wywiad redakcja tygodnika opublikowała na swoim profilu. Rozpętała się burza.

Wytłumaczę. Magda (rocznik 1987) powiedziała, że jest szczęśliwa, bo napisała do niej starsza, 60-letnia kobieta, że dzięki niej zrozumiała, że nie musi robić mężowi codziennie kanapek.

Co odczytaliśmy z tej wypowiedzi (przynajmniej wnioskując z komentarzy pod tekstem)? Że oto Chujowa Pani Domu jest niepoprawna politycznie, pokazuje swoją wyższość, stawia się na piedestale. Oto ona edukuje staruszki. Dobry boże. Przecież 60-latka to młoda osoba, dobra, dojrzała. Ale starsza pani??? Nie, my się na to nie godzimy.

Na dowód tego Facebook został „zalany” przez zdjęcia zirytowanych 70-latek i 60-latek, piszących „czuję się młoda”.

Na początku oniemiałam. Co z nami nie tak?

Magda Kostyszyn udzieliła fajnego wywiadu, ale my złapaliśmy się tej nieszczęsnej sześćdziesiątki. Czy dla 34-letniej kobiety 60-latka nie ma prawa być starszą kobietą?

Spytałam szesnastoletniego prawie syna, w którym momencie, jego zdaniem zaczyna się starość. – 50– 60 lat – odpowiedział.

Czy powinnam go od razu pouczyć, żeby tak nie mówił, bo to niepoprawne politycznie? Obrazić się, bo według niego za pięć lat sama przekroczę ten próg i stanę się już po prostu staruszką?

A przecież sama doskonale pamiętam, jak babcia powiedziała o kimś: „Taki młody człowiek, tak szybko umarł. Miał tylko 52 lata”. Niemal nie parsknęłam śmiechem. Miałam 17 lat i i za młodych nie uważałam nawet trzydziestolatków, bo pamiętam, jak poznałam trzydziestolatka to myślałam, że to już starszy, dojrzały facet.

Mamy jakąś obsesję…

Przerażającą obsesję bycia młodymi i obrażamy się, gdy ktoś oszpeca nas przymiotnikiem „starsza”. Czy naprawdę nie pamiętamy, jak same byłyśmy młode? To prawo natury. Dla trzydziestolatki sześćdziesięciolatka jest starszą osobą, dla osiemdziesięciolatki– młodą. Nie będzie inaczej i żadna poprawność polityczna tego nie zmieni.

Z drugiej strony trudno nam się dziwić

Wszystkie chcemy jechać przez życie w przedziale: „młodość”. Bo to przedział, gdzie serwują najlepsze przekąski. Młoda to znaczy, że ma przed sobą świat, jest atrakcyjna, piękna, świeża, budzi wrażenie na mężczyznach i nigdy, przenigdy nikt jej nie powie: „jesteś na to za stara”.

Wiele z nas– mimo modnego teraz trendu na siwiznę– nie pozwoliłoby sobie na siwy włos głowie, to nas przeraża, bo oznacza wejście do świata niewidzialnego, w którym już nie dostaje się świetnej pracy, nie ma się dobrego seksu, nie jest się osobą pożądaną.

Możemy się o to kłócić…

…ale sporo z nas się tego boi, dlatego tak uparcie przesuwamy tę granicę dojrzałości. I rani nas, gdy ktoś mówi o sześćdziesięciolatce „starsza kobieta”.

Miałam 36 lat, gdy ktoś powiedział o mnie „stara”. Zszokowało i zabolało. Mam 45 lat i zarówno ja, jak i moje koleżanki szukamy swojego miejsca w „dojrzałości”. Czasem to jest cudownie proste, po czterdziestce zaczyna się dobry czas. Czas siły, mocy, przekonania, gdzie się chce być i z kim. Po pięćdziesiątce podobno jest jeszcze lepiej. Ale są też jakieś minusy. Nie wstydzę się powiedzieć, że ostatnio z koleżanką (w moim wieku) gapiłyśmy się na twarze kelnerek w okolicach dwudziestki.

– Ty widziałaś te gładkie czoła i policzki, nieskazitelną cerę? – jęknęła.
– Widziałam – zachichotałam.

Co tu dużo mówić, te dziewczyny jadą pierwszą klasą w przedziale „młodość”. Wszystkie tam byłyśmy. Wszystkie (jeśli nam się uda) będziemy dojrzałe, a potem stare. Też uważam, że należy szerzej otwierać drzwi kobietom. Mówić, że każdy wiek jest super, w każdym można wejść na szczyt, poznać miłość, otworzyć firmę, być szczęśliwą.

Ale nie oszukamy świata. Dla pewnych osób już jesteśmy starsze. 🙂

PS. Napisałam do Magdy Kostyszyn, odpowiedziała:

„Zaskoczyła mnie ta dyskusja, szczególnie, że pojawiła się pod wywiadem, w którym mówiłam o ważnych rzeczach: o nierównościach płacowych, braku solidarności, presji, którą narzuca się kobietom. Tymczasem czytelnicy skupili się na tym, że nazwałam panią po „60” starszą panią. Nie miałam złych intencji i absolutnie nie chciałam nikogo urazić, zresztą, jeśli ufać definicji, wiek podeszły określany jest jako przedział wiekowy od 60 lat wzwyż”.

PS. 2 W sumie może powinniśmy zacząć od zmiany definicji. Ale w takim razie, jak ją zmienić? Gdzie zaczyna się starość?:)