Oh!me – Magazyn dla kobiet

  • Psychologia
  • Związek
    • Seks
  • Lifestyle
    • Uroda
    • Kultura
    • Podróże
    • Dom i wnętrze
    • Moda
    • Gotowanie
    • Magia
  • Zdrowie
  • Macierzyństwo
  • Kariera
  • Blogi
  • Kontakt

Oh!Books
Oh!Books

Książki Kultura

Zaczarowane. Miłość jest ślepa, a jej cena bywa wysoka…

Oh!Books
Oh!Books
15 lutego 2021
Fot. iStock

Karolina

Sierpień 2014 roku

Nawet nie przypuszczała, że z taką łatwością uda jej się nawiązać wirtualną znajomość, z taką swobodą pisać i z taką pewnością siebie opowiadać o sobie i swoim życiu. Słowa same przelewały się na klawiaturę, zupełnie jak wtedy, ponad czterdzieści lat temu, kiedy bazgrała te swoje opowieści na kartkach papieru. Ale Dorian naprawdę był wyjątkowy. I co z tego, że dużo młodszy? Czasem wydaje się, że ludzie do siebie zupełnie nie pasują, a tymczasem oni potrafią być ze sobą przez całe życie na przekór wszystkim i wszystkiemu. Poza tym, oni tylko pisali. Rozmawiali o życiu, dyskutowali o wszystkim, co ich nurtowało, czasem trochę flirtowali, ale naprawdę niewinnie.

Czy miłość ma wiek? Czy zakochać można się zawsze, bez względu na metrykę? Związek z drugą osobą ma uzdrawiającą moc. I z pewnością ta moc nie jest zarezerwowana wyłącznie dla młodych ludzi. Ani tym bardziej dla ludzi w tym samym wieku. Wszystko jest możliwe. Wszystko się może wydarzyć.

Absolutnie się z nim zgadzała.

Masz rację. Żyjemy w czasach, w których ciągle się spieszymy. Wiecznie spóźnieni, zabiegani, z listą niekończących się spraw do załatwienia. Nasze relacje z innymi stają się coraz bardziej powierzchowne, rozmowę zastępuje szybka wiadomość, a na spotkania mamy coraz mniej czasu. A przecież nie od dzisiaj wiadomo, że tym, co nadaje sens naszemu życiu, jest miłość. A miłość może być w każdym kolorze. I w każdym wieku.

Dorian rozumiał ją niemal bez słów. Wiedział, jakie ma obawy, co ją niepokoi, a i świetnie potrafił podtrzymać na duchu oraz  przekonać, że nigdy nie wolno się poddawać.

 

Nie pozwól wmówić sobie, że wszystko już minęło. Miłość nie patrzy na datę urodzenia. Ona się po prostu wydarza, bez względu na wiek, okoliczności i stopień pomarszczenia skóry.

Karolina oczywiście się z nim zgadzała, choć coś jej mówiło, że gdyby naprawdę mieli się spotkać i zacząć ze sobą „bywać”, wstydziłaby się innych ludzi. Bo człowiek tylko oficjalnie jest tolerancyjny. Lub stara się taki być, żeby nikt nie oskarżył go o moralne średniowiecze. Prawda jednak była taka, że związki z dużo młodszymi mężczyznami ciągle wywoływały u niektórych uśmieszek niedowierzania połączony z zażenowaniem. Oczywiście nie dotyczyło to wszystkich, ale Karolina zdawała sobie sprawę, że spora część ludzi woli tak zwaną normalność. A za normalne uważa się to, co robi większość. Poza tym nie planowała przecież żadnego romansu! Chciała po prostu poczuć się trochę inaczej, trochę jak nastolatka, którą ktoś próbuje oczarować słowami. Wiedziała jednak, że to tylko złudzenie, że napisać można wszystko, a to, co dzieje się naprawdę, miała przecież w domu.

Być może między nią a Michałem nie było już tej namiętności co dawniej, ale jednak jakoś się rozumieli i szli przez życie ramię w ramię. Wirtualna wymiana myśli z Dorianem wciągała ją jednak coraz bardziej i coraz trudniej było się od niej oderwać.

A gdybyśmy spotkali się gdzieś, gdzie nikt nie będzie na nas patrzył? Ja też nie przepadam za zatłoczonymi kawiarniami i miejscami pełnymi ludzi. Wolałbym pobyć z tobą sam na sam. Spacer?

– Co ty tak zawzięcie piszesz? – Michał próbował zajrzeć jej przez ramię, ale szybko zamknęła laptopa i zanurkowała pod stół, żeby nie widział jej zaczerwienionych policzków.

– Pierścionek mi spadł – powiedziała tylko, wzięła kilka głębszych oddechów i wyszła spod stołu. – Robię jakiś nudny raport dla szefa. Myślałam, że zdążę z tym w pracy, ale niestety nie udało się. Ale właściwie już skończyłam. Zrobić kolację? – Starała się nie patrzeć na męża, tylko podeszła do lodówki, otworzyła ją i zaczęła wyjmować wszystko, co wpadło jej w ręce.

„Spokojnie. W końcu nic takiego się nie stało. A ty zachowujesz się jak wariatka” – pomyślała tylko i o mało nie upuściła talerzyka z masłem.

Michał na szczęście nic nie zauważył.

– Chyba tak, coś bym zjadł. Zrobisz mi kanapki i przyniesiesz do pokoju?

Jasne.

Kiedy kroiła pomidory i ogórki, jej myśli znowu wróciły do Doriana i rozmów z nim. Ciekawe, czy jemu też musiałaby codziennie robić kanapki. Gotować obiady. Wstawać wcześniej i nastawiać ekspres na kawę. A może byłoby odwrotnie? A może to ona dostałaby raz śniadanie do łóżka, a wieczorem zaprosiłby ją na kolacje? Przyjemnie jest czasem być rozpieszczaną, pogłaskaną po głowie, przyjemnie poczuć się zaopiekowaną. Westchnęła i zaczęła nakładać na kromkach chleba szynkę i ser. Zaparzyła dwa kubki herbaty, a potem wszystko zaniosła do pokoju.

Michał puścił do niej oko.

– Straszliwie jestem głodny. W razie czego dorobisz, nie?

W świecie, w którym każdy czegoś od ciebie chce, najtrudniej jest powiedzieć „nie”. Zwykłe „nie”, które uratuje cię przed kolejnym wpakowaniem się w układ, na który nie masz ochoty, w sytuację, która cię denerwuje, i w towarzystwo ludzi, za którymi nie przepadasz. Niezwykle trudno jest stanąć w poprzek. Zbuntować się i oznajmić komuś, że ma się ochotę na coś zupełnie innego.

– Nie – zaprotestowała nagle głośno Karolina. – Najwyżej dorobisz sobie sam, a ja idę do łazienki. Mam ochotę na kąpiel – powiedziała szybko i uciekła z pokoju, zanim zdumione spojrzenie Michała całkowicie wytrąciłoby ją z tej pewności siebie.

A może głupio robi? A może to będzie jak zerwanie jabłka przez Adama? Z drugiej strony, świat nadal funkcjonuje, raz lepiej, raz gorzej, ale funkcjonuje. Życie tylko w raju musiałoby być śmiertelnie nudne.

Tak. Spotkajmy się. W przyszłym tygodniu, w piątek, w parku, tym koło osiedla Zielonego. Tam jest spokojnie, cicho i można nakarmić kaczki.

Wysłała wiadomość, a potem zanurzyła się w wannie wypełnionej wodą z pianą o zapachu mango. I po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła się młodo, atrakcyjnie i ponętnie. A może Dorian faktycznie ma rację? Może miłość po prostu się dzieje bez względu na okoliczności i stopień pomarszczenia skóry? Uśmiechnęła się do siebie i zanurkowała w wodzie

Fragment książki „Zaczarowane” Nataszy Sochy

Zaczarowane
Natasza Socha

Miłość jest ślepa, a jej cena bywa wysoka… Nowa powieść Nataszy Sochy porusza coraz powszechniejszy w czasach wszechobecnych portali społecznościowych i randkowych problem oszustw matrymonialnych, których ofiarami padają najczęściej panie. To książka o najskrytszych pragnieniach, samotności, miłości i zdradzie oraz o tym, czy możliwe jest życie po niej. Oparta na prawdziwych wydarzeniach historia napisana jest z myślą o kobietach i dla nich.

Wyd. Edipresse Książki

Książka dostępna również jako ebook i audiobook.

Nowa powieść Nataszy Sochy porusza coraz powszechniejszy w czasach wszechobecnych portali społecznościowych i randkowych problem oszustw matrymonialnych, których ofiarami padają najczęściej panie. To książka o najskrytszych pragnieniach, samotności, miłości i zdradzie oraz o tym, czy możliwe jest życie po niej. Oparta na prawdziwych wydarzeniach historia napisana jest z myślą o kobietach i dla nich.

Tytułowe Zaczarowane to cztery kobiety, które padły ofiarą oszusta matrymonialnego. Czy sprawił to genialny seks i piękne słówka, czy tęsknota za „czymś więcej” – żadna tego nie wie. Fakt jest jeden: ślepo wierząc w miłość, szczęśliwy traf i przeznaczenie, każda z nich dała się omamić tak, że straciła dorobek życia, rodzinę i poniekąd – samą siebie.

 

 

Autor

Oh!Books
Oh!Books

Zobacz także

  • Objawy raka płuc Objawy raka płuc – co powinno wzbudzić niepokój?
  • Beef stroganoff – danie, które ocali każdą imprezę i rodzinny wieczór
  • “Dziewczyny zawsze trzymają się razem”. Fantastyczny serial na Netflixie

Książki Kultura

Klejnoty miłości. Opowieść o miłości, do której trzeba dojrzeć

Oh!Books
Oh!Books
15 lutego 2021
fot. iStock

Znowu, tak jak wczoraj, dostrzegła w oczach Maxa, pomimo uśmiechu, wyraz melancholii. W pierwszych promieniach słońca w jego włosach błyskały srebrne nitki. Pogładziła je z czułością, a potem jej palce spłynęły na jego policzek. Ciemny zarost drapał jeszcze bardziej niż wczoraj podczas powitania w Sulęczynie.

– Wciąż się nie ogoliłem – wyjaśnił niepytany. – Przed ogniskiem zrobiłem sobie tylko lodowaty prysznic, żeby się otrzeźwić.

– Wiem, że przecież nie było czasu… – Eliza spróbowała go usprawiedliwić.

– Czas był, ale nie chciałem go tracić na siebie. Szybko więc wróciłem, żeby móc na ciebie patrzeć – szepnął.

Silnym ramieniem przyciągnął Elizę. Poddała się temu. Przymknęła oczy. Po chwili poczuła na powiekach jego usta. Nie otwierając oczu, uniosła nieco wyżej głowę, a wówczas na ustach poczuła nieśmiały dotyk jego drżących warg. Szarpnęła się. Odchyliła lekko głowę, żeby spojrzeć na jego twarz. Wpatrywał się w nią intensywnie, a jego usta wciąż nieco drżały. Przeciągnęła koniuszkiem języka po swoich wargach, które nie wiedzieć czemu zrobiły się nagle suche.

– Co to było? – postanowiła po chwili spytać, choć dobrze wiedziała, co to było, i gdyby zdecydował się jednak mocniej ją pocałować, poddałaby się temu.

– Musiałem cię posmakować, Elizo. Marzyłem o tym od kilku lat – odparł prosto z mostu; nagle usta przestały mu drżeć, a na twarzy pojawił się niewymuszony uśmiech.

– Ale jak to tak? Zupełnie… bez powodu? – spytała Eliza, przechylając nieco głowę. Przymrużyła powieki.

– A to, że myślałem o tobie w każdej wolnej chwili przez kilka lat, to nie jest wystarczający powód? – spytał, podczas gdy w oczach pojawiła mu się znowu melancholia.

– Mówiłam ci wczoraj, że też o tobie myślałam…

– I żeby sobie w tym pomóc, oglądałaś te straszne filmy, takie zupełnie nie dla kobiet, dziewczyn – wszedł jej w słowo. – Jeśli dobrze zapamiętałem ich tytuły, obejrzałaś: Czas Apokalipsy… Helikopter w ogniu… Pluton… – zaczął wymieniać z przerwami, a ona przymknęła oczy – …Byliśmy żołnierzami… Ocalić Jessicę Lynch… Zielone berety… – ciągnął; Eliza cały czas miała przymknięte oczy i przytakiwała głową. – A całkiem niedawno obejrzałaś jeszcze dwa: Amerykańscy chłopcy i Jarhead. Żołnierz piechoty morskiej. To są wszystko straszne filmy.

– Tak, po prostu musiałam – odparła cicho, ale twardo, już z otwartymi oczami. – Chciałam wiedzieć, jak tam tobie może być – uzupełniła, wpatrując się mocno w jego oczy. – Byłam przerażona… ale ty… dzięki Bogu, jednak wróciłeś – wyszeptała, ledwie powstrzymując łzy.

Wciąż wpatrywała się w jego twarz i połyskujące srebrne nitki we włosach. Wierzchem dłoni gładziła go po policzku. Jej twarz powoli zbliżała się do jego twarzy. Teraz ona dotknęła delikatnie wargami jego ust, ale nie cofnęła ich jak kilka chwil wcześniej. Przycisnęła je mocniej, a za moment z całej siły. Połączyli się w długim i gwałtownym pocałunku. Pierwszy ocknął się Max.

– Elizo, co to było?

– Nie wiem. Zupełnie nie wiem. – Jej policzek przywarł do jego policzka. – Nie mogłam się powstrzymać.

– Ale tak… zupełnie bez powodu? – Max powtórzył wcześniejsze pytanie Elizy.

– A te wszystkie filmy… łzy w czasie ich trwania czy po nich, bieganie do kościółka na Świętojańską i moje modlitwy do Świętego Antoniego i Świętego Judy Tadeusza o twoje zdrowie i szczęśliwy powrót? Jakiś powód miałam, chociaż… ten pocałunek… też był trochę na kredyt – wyjaśniła poważnym tonem, jednak po ostatnich słowach uśmiechnęła się lekko. – Też bardzo chciałam cię spróbować.

– Wszystko potrafisz precyzyjnie wyjaśnić.

– Wszystko nie, ale to akurat jakoś się udało. – Znowu musnęła ustami jego wargi.

– W takim razie teraz ja ci coś opowiem…

– Jeśli to ma być o mnie – wpatrzyła się w jego oczy; on potwierdził ruchem powiek – to proszę, dzisiaj nie mów nic więcej. Poczekajmy… Wolałabym za to usłyszeć o twoich wątpliwościach co do pozostania na stałe w Parchowie.

Pokiwała głową, widząc niedowierzanie w jego oczach.

– Po tych niewielu minutach rozmowy z tobą – zaczął po chwili namysłu, ale szybko zawiesił głos, a jego silne dłonie pochwyciły delikatnie jej ramiona i odsunęły ją nieco; wpatrywał się zachłannie w jej twarz, oczy, usta, uszy, szyję, włosy… jego wzrok opadał coraz niżej, aż poczuła go na swoich piersiach, ledwie okrytych pod dresem luźną koszulką w czerwone serca. – Jesteś bardzo – w jego oczach Eliza dostrzegła wesołe figliki – kształtna i cieplutka – zachichotał.

Eliza klepnęła go dłonią w tors.

Taksował ją wzrokiem bez żadnych zahamowań.

– Kiedy się objęliśmy, poczułem cię jeszcze dokładniej niż wczoraj – uśmiechnął się, zaglądając bez żenady za dekolt jej nocnej koszulki. – Powtórzę to, co wczoraj – mrugnął niespodziewanie. – Tu jest okej, ale na pleckach i biodrach trochę tłuszczyku by się przydało.

– Ja też powtórzę ci to, co wczoraj. Jesteś zbereźnik!

Pogroziła mu palcem, ale on złapał jej dłoń w locie i przycisnął do ust; spojrzała na niego bacznie.

– Tak mi z tobą dobrze – odparował z przelotnym uśmiechem i pocałował ją w czoło, a potem jego usta ponownie zbłądziły na jej powieki. Eliza bezwiednie przywarła do niego; oddychali głęboko. Po chwili ocknęła się.

– Wyślę do Felci esemesa – zmieniła raptownie temat i, nie czekając na reakcję Maxa, szybkim tańcem palców wybrała na telefonie kontakt: Jan Werra i napisała kilka słów.

Po wysłaniu wiadomości przeniosła wzrok na Maxa.

– Mnie też było… jest dobrze z tobą, ale…  – zaczęła kolejną myśl, zawieszając głos.

Max zmarszczył czoło, poczochrał się po czuprynie i spojrzał niepewnie na Elizę, jakby chciał coś powiedzieć, ale ona go znowu ubiegła.

– Wracając raz jeszcze do pocałunku, był trochę na kredyt, bo cię bardzo lubię, dawno cię nie widziałam i… tęskniłam. Wczoraj ci powiedziałam, że zupełnie nie wiem dlaczego, ale dzisiaj już myślę inaczej.

– A jak?

– No, inaczej… – Eliza zawiesiła głos i kokieteryjnie przechyliła głowę – ale chyba na razie ci tego nie zdradzę. Muszę przedtem coś jeszcze sprawdzić.

– Pięć lat się nie widzieliśmy, tęskniliśmy, a ty musisz jeszcze coś sprawdzić? – żachnął się.

– Jestem dziwna. Wiem. Czasami sama siebie nie rozumiem…

Jej wzrok odpłynął w kierunku wzgórza pełnego zabudowań gospodarstwa Felci i siedliska jej babci Anny, wyłuskiwanych kolejno z szarówki przez budzące się słońce.

– Za dwie godziny stanie się znowu wzgórzem pełnym słońca – oznajmiła z uśmiechem na twarzy.

Zapadła długa cisza. Wzrok obojga śledził piękności budzącego się dnia, a ich słuch wyławiał coraz to nowe odgłosy przyrody.

– Czy to, co masz sprawdzić, ma coś wspólnego z Igorem? – przerwał wreszcie ciszę Max i spojrzał badawczo na Elizę.

– Igor… to fantastyczny przyjaciel. – Jej wzrok wolno spłynął ze wzgórza i zatrzymał się na twarzy Maxa. – Muszę ci się przyznać, że kocham go… jak przyjaciela – dokończyła po krótkiej przerwie.

– To może jednak słusznie zastanawiałem się, czy zostać?

Mierzyli się wzrokiem.

– Nie jestem już z Igorem, ale muszę sobie dać pewien czas… karencji – powiedziała na raty, a po ostatnim słowie delikatnie wzruszyła ramionami.

– Chyba cię rozumiem. Wydaje mi się, że chcesz tak jak ja…

– Chcę być może tego samego co ty, po prostu pragnę, żebyśmy się lepiej poznali – weszła mu w słowo. – Nie chcę już nikogo tak skrzywdzić jak jego – wyszeptała, jej twarz posmutniała, mocno zacisnęła powieki.

Fragment książki „Klejnoty miłości” Romy J. Fiszer

Wyd. Edipresse Książki

Książka dostępna również jako ebook i audiobook.

Najnowsza część Sagi Kaszubskiej Romy J. Fiszer Klejnoty miłości to wciągająca opowieść o miłości, do której trzeba dojrzeć, a także o najważniejszych decyzjach w życiu i sile uczuciowych więzi. Historia idealna dla czytelniczek ceniących mądre opowieści, subtelne romantyczne wątki  i silne bohaterki.

Saga Romy Fiszer to opowieść o zawiłych losach kilku pokoleń kobiet z rodziny Prawoszów, które mimo że muszą radzić sobie w nie zawsze łatwych okolicznościach, z niezwykłą wewnętrzną siłą i samozaparciem dążą do szczęścia. Losy Anny, Kasi i Elizy znane są czytelniczkom z poprzednich książek. Seria urzeka nie tylko fascynującą rodzinną historią, lecz także nadzwyczaj pięknymi i malowniczymi opisami Kaszub – przyrody, krajobrazów i historii, z czego słynie autorka.

 

Klejnoty miłości
Roma J. Fiszer

Gdy Max, Amerykanin z polskimi korzeniami, wraca z wojskowej misji (o której zbyt wiele nie chce mówić), postanawia pojechać na Kaszuby, gdzie czeka na niego Eliza. Młodzi muszą się siebie nauczyć od nowa, bo pięcioletnia rozłąka nie była dla nich łatwym czasem.

Spędzają czas głównie w Kolonii Sołacz na spacerach, pływaniu w jeziorze, wyprawach samochodowych, poznają Polskę i siebie, a bycie razem przynosi im wiele radości, czułości i… nadziei na przyszłość.

Premiera już 24 lutego!

Autor

Oh!Books
Oh!Books

Zobacz także

  • Pomysły na dekorację okna w salonie – inspiracje i trendy
  • Gofry marchewkowe, którym nikt się nie oprze
  • „Bo to wszystko przez niego!”. Naprawdę, drogie panie, uderzcie się czasami w pierś, idealne nie jesteśmy

Książki Kultura

Gdzie jest happy end? Okazuje się, że ludzie niewiele wiedzą o swoich rodzicach…

Oh!Books
Oh!Books
15 lutego 2021
Fot. iStock

Czasem wystarczy jedno wydarzenie, by wypaść z kolein codziennej rutyny i stanąć wobec konieczności zdefiniowania swojego życia na nowo. Prawda o rodzicach, którą odkryła bohaterka książki Gdzie jest happy end? okazała się naprawdę szokująca i wywróciła do góry nogami dotychczasowe życie całej rodziny… I choć do tej historii niełatwo będzie dopisać happy end, Liwia zrobi wszystko, by się udało.

[Liwia] Zawsze sądziła, że jej życie jest zwyczajne i tak już pozostanie. Wiele razy próbowała wydostać się z pułapki szarości, o coś więcej zawalczyć, nigdy jednak jej się nie udało. W końcu przestała nawet próbować. Jej dni toczyły się jeden po drugim jak przezroczyste szklane kulki. Były do siebie bardzo podobne. Pracowała, wychowywała córkę, a w niezwykle rzadkich wolnych chwilach czytała do upadłego. Uwielbiała książki.

Nocami marzyła. I wcale nie o ognistym brunecie, choć taki zdecydowanie by jej się przydał. Ale miała też inne pragnienia, do których nie przyznawała się nikomu, czasem nawet ukrywała je sama przed sobą i próbowała sobie wmówić, że ma wszystko, czego potrzebuje.

Teraz najbardziej chciała uczcić okrągłe urodziny czymś niezwykłym, ale wiedziała, że bliscy szykują zwyczajową kolację i mama przy planowaniu szczegółów przede wszystkim kieruje się kwestią oszczędności. Będzie miło, ale szaro, skromnie i zwyczajnie.

Starsza pani Bracka była przejrzysta niczym arkusz kalkulacyjny. Twardo stąpała po ziemi i tego samego uczyła córkę. Była kobietą po sześćdziesiątce, z balastem wielu nadprogramowych kilogramów, krótkimi włosami zaczesanymi do góry i rzeczowym podejściem do życia. Ubierała się w szerokie swetry z przeceny i jak lew strzegła bezpieczeństwa rodziny. Liwia sądziła, że wszystko o niej wie.

A jednak pewnego z pozoru zupełnie zwyczajnego dnia kurier zapukał do drzwi i to wydarzenie zmieniło wszystko.

Kosz jagód i tajemniczy liścik dostarczone do domu Brackich kilka dni przed urodzinami Liwii, wyglądały całkiem niewinnie, natomiast dziwne zachowanie jej mamy nie mogło pozostać niezauważone. Być może, gdyby skończyło się na jednej przesyłce, mogliby to puścić w niepamięć, ale tajemniczy nadawca miał inne plany… Starsza pani nie zamierza dzielić się z nikim swoimi sekretami, A potem postanawia wyjechać i akcja nabiera tempa…

Czasem coś kończy się z hukiem, wielką awanturą, dramatycznym odkryciem, nagłym zwrotem akcji, ale najczęściej miłość umiera po cichu. Wśród odgłosów codziennej krzątaniny. Stukających pokrywek od garnków, zamykanych drzwi. Pośród pytań, kiedy wrócisz, kto odbierze dziecko, czy mamy ziemniaki na jutro. Uczucie, coraz mniej widoczne dla zabieganych ludzi, słabo karmione, najpierw marnieje, blednie, a potem całkiem znika.

Życie Liwii nabiera kolorów również z innego powodu. Do zespołu, w którym pracuje, dołącza nowy kolega, który porusza w niej dawno uśpione emocje i pragnienia. Naprawdę wszystko w jej życiu stanęło na głowie! Wiadomo, że nic z tego nie będzie, ale…

Od dwóch dni starała się nie patrzeć w stronę Huberta. Ostatnie, czego potrzebowała tuż przed czterdziestką, to nowa nieszczęśliwa miłość. Bo o wzajemności nie było nawet co marzyć. Ale od momentu, gdy ten mężczyzna przekroczył progi biura, nie mogła o nim zapomnieć. Spojrzała jeszcze jeden raz. Tylko tak informacyjnie. Wszystko się zgadzało. Nowy specjalista do spraw innowacji wciąż miał przyjemną ilość centymetrów wzrostu, silne dłonie, błyszczące ciemne włosy i oczy w kolorze jagód.

Od razu przypomniała jej się poranna przesyłka mamy. A wraz z nią wszystkie pytania. Czego matka tak bardzo się wystraszyła? I od kogo dostała taki piękny kosz? Czyżby kryła się z tym jakaś romantyczna historia?

To raczej niemożliwe. Mama kochała tylko obniżki cen. Poza tym żyła spokojnie z dnia na dzień, wypełniając czas domowymi obowiązkami. Nie miała w sobie nic z bohaterek sekretnych romansów. Dawno już przytyła i wcale się tym nie przejmowała. Najczęściej wkładała na siebie praktyczne sukienki z taniego materiału, a w zimie grube swetry. Od lat nosiła taką samą krótką fryzurę, która nie dodawała jej urody. Nigdy też nie zachowywała się w sposób kokieteryjny ani zachęcający wobec płci przeciwnej. Dla rodziny nie miało to znaczenia, ale ewentualny absztyfikant musiałby jednak wziąć to pod uwagę. Chyba że był ascetą i zamierzał się umartwiać.

To mało prawdopodobne.

Okazuje się, że ludzie niewiele wiedzą o swoich rodzicach…

Fragment książki „Gdzie jest happy end?”

Gdzie jest happy end?
Krystyna Mirek

Idealna na zimowe wieczory nowa książka Mistrzyni Lekkiego Pióra  

Premiera: 10 lutego 2021 (książka, ebook i audiobook)

Ile wiemy o swoich rodzicach? Kim byli w czasach młodości? Jak się poznali? Jakie doświadczenia sprawiły, że dzisiaj są tacy, jacy są? Odpowiedzi na te pytania mogą okazać się wielce zaskakujące i zmienić dynamikę rodzinnych relacji, nawet jeśli nie będzie to historia tak spektakularna jak ta z książki. Czasem rodzicie równie niewiele wiedzą o nas… Warto rozmawiać, póki jest czas.

Rodzinna tajemnica, sztuka wyboru, przemijanie i oczywiście miłość to główne motywy najnowszej powieści Krystyny Mirek Gdzie jest happy end? Równie ciepła i romantyczna, co skłaniająca do refleksji opowieść pokazuje, że szczęście ma różne oblicza, a o dobre zakończenie trzeba zawalczyć, choć i tak nie każdemu jest pisane.

O autorce:

Krystyna Mirek – pisarka, autorka książek obyczajowych, mama czwórki dzieci (trzech dorastających córek i jednego małego synka). Napisała ponad dwadzieścia powieści obyczajowych.
Jest absolwentką polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Pisze książki obyczajowe mocno osadzone w realiach życia. Porusza w nich współczesne problemy, ale każda z nich niesie pozytywne przesłanie, by walczyć o miłość, rodzinę i marzenia.

 Wydawnictwo: Edipresse Książki

ISBN: 9788381772693

Oprawa: miękka

Liczba stron: ok. 352

Cena: 39,90

Autor

Oh!Books
Oh!Books

Zobacz także

  • Agnieszka Lingas-Łoniewska: „Tworzę bohaterów romantycznych, którzy zmieniają się z tych złych w dobrych, ale pod wpływem miłości do kobiety”
  • Po co szczepienia przeciw COVID-19? Fakty o ich bezpieczeństwie i skuteczności
  • TVP stworzyło właśnie nowy kanał dla kobiet. Ale spot reklamujący ten projekt do oglądania cię raczej nie przekona

O Nas

  • Piszą u nas

Facebook

  • Polub nas na Facebook

Współpraca

  • Kontakt
  • Reklama

Kontakt

  • Polityka prywatności
  • Regulamin

© 2015 | Ohme.pl

Realizacja: GeekRoom.pl

Małgorzata Ohme