Od jakiegoś czasu… mam kryzys. Sam nie do końca wiem czym spowodowany. Dużo myślę ostatnio o miłości. Czy ona naprawdę istnieje? I nie… nie mówię tu o chwilowym (nawet kilkuletnim) uczuciu. Chodzi mi o miłość na całe życie.
Chciałbym zestarzeć się u boku ukochanej. Siedzieć z nią w ogrodzie za domem, rozmawiać sobie i… widzieć miłość w jej oczach. Chciałbym troszczyć się o nią, całować ją, wspominać i z rozrzewnieniem myśleć, że zmarszczki na jej twarzy spowodowane są w dużej mierze tym, że sporo się uśmiechała. Uśmiechała do mnie… przez całe życie.
Obserwuję jednak rodzinę, znajomych z mojego otoczenia i… nie widzę nawet perspektyw na stworzenie takiego związku u kogokolwiek. Większość jest albo nadal sama, albo… znowu sama. Zawodzą ostatnie bastiony – związki, które wydawały się idealne – nagle się rozpadają. Coraz częściej okazuje się, że to tylko ułuda. Obraz wspaniałego uczucia stworzony tak, by z zewnątrz wszystko wyglądało pięknie.
Są też znajomi nadal w związkach, ale i u nich tej miłości za specjalnie nie widać. Raz po raz kłócą się ze sobą. Tak, mam świadomość, że kłótnie są częścią relacji… Ba! Jak cudownie jest później się godzić. 🙂 Niemniej bywa tak, że na pierwszy rzut oka widać, że są ze sobą… z konieczności. Może z przyzwyczajenia. Łączy ich kredyt, łączą dzieci, a uczucie – niekoniecznie. Nie chcę tak. Nie godzę się na to!
Szekspir napisał:”Podróż się kończy, kiedy spotkasz miłość.” To niewątpliwie wspaniała myśl. Z drugiej jednak strony – czy rzeczywiście tak jest? A może to właśnie dopiero początek podróży? Może świadomość, że od tej pory razem będziemy mierzyli się z codziennością, razem zachwycali światem oznacza, że wyprawa dopiero się zaczyna? Zdarzało mi się sporo podróżować po świecie. Także samotnie… To z pewnością interesujące doświadczenie, ale nawet jeśli pojedziesz w najpiękniejszy zakątek świata, a nie masz z kim dzielić tego zachwytu to… moim zdaniem ta podróż jest niepełna.
Literatura raczy nas cudownymi opowieściami o miłości. Uczucie potrafi pokonać wszystko, radzi sobie z każdą przeciwnością losu, a każdy kolejny dzień w związku nie jest monotonny, a jedynie umacnia więź między kochającymi się osobami. Ludzie rozstają się, owszem… ale często, po to by rzucić się w ramiona nowej miłości. Podobnie jest z filmami. Komedie romantyczne dają nam obraz szczęśliwie zakochanych par… Jasne, często rzuca się tej miłości kłody pod nogi, ale tylko po to by… ją wzmocnić.
Żeby nie było. To nie tak, że mnie miłość omija. Zdarzyło mi się kochać. Sercem i duszą. Był czas, że byłem najszczęśliwszym człowiekiem na tej planecie. Ale się skończyło. Jakby uciął nożem… Teraz zastanawiam się czy można kochać więcej niż raz? A co jeśli prawdziwa miłość zdarza się tylko ten jeden raz w życiu? Co jeśli wykorzystałem już mój przydział szczęścia? Każdego dnia wmawiam sobie, że to niemożliwe… że ona gdzieś tam jest. Być może tuż za rogiem.
A jak jest z wami? Kochacie? Tak naprawdę kochacie? A może wśród waszych bliskich kwitnie wspaniałe uczucie? Podzielcie się ze mną proszę waszymi miłosnymi historiami. Bardzo ich obecnie potrzebuję. Może przywrócą mi wiarę…
Obiecuję nagrodzić najwspanialszą historię, którą się ze mną podzielicie.